6,9 83 tys. ocen
6,9 10 1 82755
7,6 51 krytyków
Melancholia
powrót do forum filmu Melancholia

świat jest zły...

ocenił(a) film na 10

ten film przedstawia w niezwykle piękny sposób prawdę o świecie - że jest zły od
podszewki. nie warto kurczowo trzymać się życia, bo ono i tak na każdym kroku nas zwodzi.
jedynym lekarstwem na to panoszące się na ziemi zło jest oddanie się melancholii. tylko
ona zagwarantuje nam wewnętrzny spokój i pomoże pogodzić się z wszechogarniającą
pustką. ludzie, którzy nie doceniają tego filmu, nie rozumieją tej prostej prawdy. żyją w iluzji
świata pozbawionego skaz. tak jak claire w filmie. dlatego nieuświadomieni - nie
zabierajcie się za ocenianie czegoś, co was przerasta. to dzieło jest dla wybrańców - dla
tych, którzy choć częściowo zrozumieli sens życia lub inaczej: jego brak.

ocenił(a) film na 10
Kiedys

że tak sobie pozwolę- świat jest zły z punktu widzenia człowieka- a tak ogólnie to jest idealnie indyferentny. Również na nasze egzystencjalne rozterki. To tyle od nieuświadomionej, która nie do końca uznaje wielkość filmu Von Triera( pewnie mnie przerósł...)

użytkownik usunięty
Kiedys

Bardzo dobry komentarz. Filmy Larsa von Triera nie mogą trafić do ludzi, którzy zachowali sobie resztki iluzji. Zamiast milczeć, wolą oni ciągle "dyskutować" i wymieniać swoje "poglądy". Nie dzielą się swoimi prawdziwymi wrażeniami i uczuciami, bo są one jakby zakryte pod grubą warstwą ideologii i wierzeń. Nie rozumieją oni, że nie ma o czym dyskutować, gdyż świat ten nie jest wart ani jednego słowa. Jedyne co możemy uczynić, to wymieniać nasze wrażenia i uczucia. Ale to się z kolei nie podoba tym ludziom, którzy wierzą w to, że człowiek może nadać życiu jakiś "wyższy" sens. Nie chcą oni widzieć ostatecznej bezcelowości życia i okrucieństwa świata. Zostaje im przeto tylko cynizm (jak osobie powyżej) lub pusta gadka o tym, jak to człowiek musi tylko zmienić swoje spojrzenie na świat. Ta gadka jednak tylko potwierdza uzależnienie większości ludzi od metafiyzki oraz wierzen (pseudo-)religijnych. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10

przecież sam/a dyskutujesz i wymieniasz swoje poglądy.. trochę to niekonsekwentne.
Cynizm? W swoich przemyśleniach poszłam krok dalej- uważam , że świat jest zły tylko z ludzkiego punktu widzenia- bo jest okrutny/ obojętny DLA NAS, ludzi. Co my z tym zrobimy, jak postanowimy żyć- zależy już od nas samych, ale dla świata jest to obojętne. Czy wierzymy w absolut czy nie, czy postanowimy być mega egoistami czy też 'świętymi w świecie bez boga'- to wybór który jest istotny tylko dla nas. jeśli się poważnie zastanowisz to nie mówię nic sprzecznego z filozofią Kiedyś ani Twoją. Co nie zmienia faktu że Melancholia nie jest dla mnie arcydziełem, a większych wrażeń dostarczają mi chociażby zdjęcia z teleskopu hubble'a. Zgadzam się z przesłaniem filmu Von Triera, ale realizacja- choć nie pozbawiona walorów- nie jest idealna. Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
zarazzapomnelogin

Poprawie się: próbuję nie dyskutować. Usiłuje jedynie wyrazić bez (nadmiernej) polemiki swoje uczucia. Jeśli Ciebie czymś uraziłem, to sorry. Ale musisz przyznać, że Twój pierwszy wpis był lekko cyniczny. A co do "zła", to jednak podyskutuję: jeśli Ciebie dobrzez zrozumiałem, to twierdzisz, że TYLKO z perspektywy człowieka świat jest "zły". W istocie swojej świat byłby obojętnym, chaotycznym zbiorem lub bezpodmiotowym pędem wydarezń. Tak? Więc, jeśli tak twierdzisz, to moim skromnym zdaniem mylisz się. Wkraczasz bowiem w teren nieznany i niemozliwy do pojęcia, gdyż nie ma dla nas możliwości bez-perspektywicznego patrzenia na przyrodę, świata itd. Krótko mówiąc: pisząc o iluzjach, warto zauważyć, że i Ty wpadasz w iluzje, gdy myślisz, że istnieje inna perspektywa niz Twoja własna lub cudza. Nie ma takiego miejsca na ziemi, z którego moglibyśmy się przyglądać w sposób indyferentny na nasze otoczenie. W sposób "indyferentny" mógłby tylko na świat spoglądać jakiś Bóg lub Demiurg, który stworzył lub uporządkował ten świat, ale Go to dalej nie interesuje. To by zaś znaczyło, że ten Bóg jest własnie "zły". A skoro sam Bóg byłby zły, to i świat musi być zły. Wracamy zatem (mam nadzieje, że bez Boga) do punktu wyjscia: skoro Z PUNKTU WIDZENIA oświeconego człowieka, świat WYDAJE sie być "zły", to JEST on naprawde zły w sensie ontologicznym. Indyferencja stanowi tylko kolejną iluzję, która pomaga przetrwać. W tym sensie twój światopogląd bynajmniej nie jest ani tozsamy ani nawet podobny do mojego. Mam nadzieje, że tym razem udało mi się Ciebie nie urazić w żaden sposób. Pozdrawiam serdecznie.

ocenił(a) film na 10

ależ nie poczułam sie urażona- w żadnym wypadku. I zdaję sobie sprawę że na świat można spoglądać tylko ze swojej perspektywy- ewentualnie dzięki jakiejś niezwykłej empatii- z perspektywy drugiego człowieka/ istoty. Co nie znaczy że ogląd człowieka - nawet oświeconego- jest jedynym słusznym i ostatecznym. Jest jedynym nam dostępnym, ale to nie jest tożsame.
Powiem ci że w sprawach religijnych czy może szerzej- ontologicznych( choć pewnie powinnam użyć terminu - metafizycznych) właśnie, uważam że agnostycyzm jest jedynym rozwiązaniem( ale to moja opinia i wynik moich przemyśleń- czyli czysto subiektywnych. jak niemal wszystko :). Bo nie uważam, że mój umysł( ani kogokolwiek innego) jest w stanie pojąć rzeczywistość w pełni.
gdyby to co piszesz było prawdą-że świat nie jest wart ani jednego słowa- Ty nie pisałbyś postów( ba- pewnie nawet nie miałbyś internetu) Von Trier nie robiłby filmów bo po co? czy to jednak wyraz podświadomej tęsknoty za jakimś wyższym ładem/ sensem? czy walka z wpajanymi od urodzenia wartościami i konwenansami( która logicznie rozumując - jeśli wygra ja pogląd, że jedynym słusznym rozwiązaniem jest melancholia- powinna skończyć się popadnięciem w stupor? ).
piszesz dodatkowo, że świat nie jest 'obojętnym, chaotycznym zbiorem czy bezpodmiotowym pędem wydarzeń'. Czyli wierzysz w zło? Że to właśnie zło jest nieodłącznie wpisane w świat jako główna zasada rządząca naszą rzeczywistością? Dla mnie to jest kolejną iluzją, bo WYNIKA z Twojej oceny zdarzeń. Tu się koło zamyka, bo ja dopuszczam myśl ,że może istnieć inny punkt widzenia i po prostu mówię, że nie wiem- może Ty masz rację, a może ci, którzy wierzą w życie po śmierci i osobowego boga, a może Xenu siedzi gdzieś uwięziony w górze... Pocieszające, że wszyscy się tego kiedyś dowiemy, bo śmierć jest demokratyczna( jeszcze). Pozdrawiam.
ps. a dla celów czystej rozrywki intelektualnej nie zastanawiasz się czasem jakby to było umrzeć i przekonać się że jednak np. muzułmanie/ chrześcijanie/ hinduiści/ scjentolodzy mieli rację? mnie to bawi i niepokoi równocześnie..

ocenił(a) film na 10
zarazzapomnelogin

bo to jest niepokojące. moja intuicja podpowiada mi, że śmierć fizyczna to wcale nie jest koniec, choć jeszcze kilka lat temu nie przyjmowałbym w ogóle do wiadomości, że może być inaczej. trudno wyrazić w słowach te intuicyjne myśli - najprościej rzecz ujmując wydaje mi się, że to "coś", dzięki czemu mamy poczucie odrębności własnego istnienia, poczucie, że jesteśmy tylko sobą a nie kimś innym, jest jakimś rodzajem energii, czymś, czemu ciało służy jedynie po to, by przechowywało i rozprzestrzeniało geny. chcę zaznaczyć jednak, że tak naprawdę nie potrafię zaufać tej intuicji, może tak jak piszesz - zrodziło się to tylko dlatego, że pojawiła się podświadoma tęsknota za jakimś wyższym ładem, którego na ziemi brakuje. bo tu króluje chaos. melancholia to dla mnie stan, który gwarantuje pogodzenie się z tym. jestem niezmiernie ciekaw, co i czy w ogóle coś kryje się za tym parawanem mroku. może to buddyści najlepiej pojęli rzeczywistość. kiedyś się dowiemy. KIEDYŚ.

ocenił(a) film na 10
Kiedys

dobrze powiedziane- moje doświadczenia też prowadzą do tego, że gdzieś w głębi wydaje mi się, że śmierć fizyczna to nie koniec..choć brak namacalnych dowodów i tylko moja interpretacja rzeczywistości/ intuicja prowadzi do takich a nie innych wniosków. a może to tylko złudna nadzieja stworzona po to by jakoś trwać. Tylko nie mogę sie zgodzić z jednym- że jedynie melancholia( szczególnie taki kliniczny obraz depresji jaki został przedstawiony w filmie Von Triera) prowadzi do stanu pogodzenia się ze światem. To jest jak krzyk rozpaczy a nie spokoju( dla mnie oczywiście).

użytkownik usunięty
zarazzapomnelogin

Zwróciłas uwage na bardzo ważną rzecz. Jeśli świat nie byłby wart ani jednego słowa, to po co moje/nasze posty, wypowiedzi i pytania? Po co Trier lub inny reżyser świadomy indyferencji lub zła kręciłby filmy itd? Zgoda. Jednak przychylam się do takiej myśli, że to nie MY jako niezależne osoby/podmioty piszemy te słowa. Słowa są w tym wypadku tylko namacalnymi manifestacjami tego, że świat nami rządzi i nas ubezwłasnowolnia. Nie mam wystarczająco siły, aby się przecistawić światu w pełni i zamilknąć na zawsze (maksymalnie trzy minuty). "Coś" mnie nieustannie pcha ku dialogu - choćby z samym sobą. Jedyne co mogę robić, to ograniczać ujemne sktuki owej siły. To zresztą mialem na myśli, gdy pisałem o tym, że nie chcę "dyskutować", "polemizować" itd. Sa klasztory, w których mnisi (prawie) nic nie mówią (film "wielka cisza"). Uznałbym to za ideał jestestwa ludzkiego, gdyby nie był okupiony wiarę w pewną iluzje. Tak jak pisze Kiedys: być może jest to jakaś podświadoma tęsknota za porządkiem, ładem i sensem. Ale jestem mimo wszystko na tyle "silny", aby nie ulegać owej słabości w pełni. Próbuję przeto nie wychodzic poza to, co jest "w miarę" pewne: moje uczucia. A te zaś mówią mi nadal, że to co doświadczam codziennie na tym świecie jest do szpiku kości "złe" - a nie obojętne. Podam przykład: mozna twierdzić, iż cykliczność zycia i smierci jest indyferentna jak pore roku. Zgoda. Ale czy subiektywne cierpienia związane z życiem i śmiercią sa naprawde obojętne? Obojętne z jakiego punktu widzenia? Chyba z żadnego, z punktu widzenia "Nikogo" (ten, kto byłby "nikim". Kto to?). Nie ma istniejącej i żyjącej istoty, która by nie cierpiała. Czy to nie jednak nie jest "złe"? Nie zależy mi na samym pojęciu, nie chodzi mi o to, czy istnieje "idea zła". To by była faktycznie iluzja, tak samo jak istnienie idei dobra itd. Mi chodzi o to, co nieodłaczne od naszych wrażen czysto zmysłowych, nieiluzorycznych doświadczen ciała: ból, cierpienie itd. Z tego punktu widzenia "zło" nie jest iluzją, lecz jednyna namacalną rzeczywistością bycia. Nie?

ocenił(a) film na 10

Ok- jeśli nie wychodzisz poza swoje uczucia to czy doświadczasz tylko zła? ja nie, więc choćby na podstawie swoich odczuć nie mogę powiedzieć, że świat jest wyłącznie zły( pozwolę sobie założyć, że ty też nie tylko nieustannie cierpisz).
a jak ocenisz taki choćby przypadek: ktoś ginie wypadku samochodowym( tragedia) ale jego organy zostają przeszczepione komuś innemu( szczęście). Wszystko zależy od punktu widzenia. Dla jednych zło i cierpienie, dla innych- nie. Jak to ocenić ogólnie? Nie da się. A z twojego toku rozumowania można wywnioskować, że jeśli akurat jest mi dobrze( zmysłowo, nieiluzorycznie) to świat zmienia się na dobry. A chyba tak nie jest, że w zależności od sytuacji świat zmienia swoja istotę? ( i nie mów że radość jest chwilowa, bo cierpienie też jest chwilowe).
Ale jeśli świat jak piszesz jest zły to śmierć jest chyba czymś najlepszym co nas może spotkać? więc nie jest zła? a jak jednak COŚ na tym świecie nie jest złe, to cały świat tez nie jest zły?
A nawet subiektywnie ile obeszłaby cię np moja śmierć? Nic? raczej nie byłaby dla ciebie tragedią, nie przysporzyłaby ci cierpienia. Byłaby obojętna. Więc masz swojego Nikogo- dla każdego z nas 99,99% ludzkości to taki właśnie Nikt. Nie wspominając o reszcie wszechświata, żeby się tylko do ludzi nie ograniczać..
więc podsumowując: subiektywnie możesz oczywiście uważać, że świat jest zły( bo przecież nikt ci nie zabroni:)) ale nie możesz na 100% wykluczyć, że istnieje inny niż twój punkt widzenia( np. mój- a ja nie twierdzę że świat jest dobry. Ale tez nie że jest zły. Ma nas w nosie.Metaforycznym oczywiście). pozdrawiam

użytkownik usunięty
zarazzapomnelogin

Ha, ale się zapędzilismy;) Być może trzeba ten problem ukuć z innej strony. Mam bowiem wrażenie, że mówimy dokładnie o tym samym, lecz na innych płaszczyznach. Ty bowiem mówisz w sensie pozytywistycznym, w sposób "chłodny" - patrzysz jakby z dystansu. I faktycznie z tego punktu widzenia mamy do czynienia z indyferentnym przedmiotem. Ale jeśli spoglądniemy na to wszystko z bliska, to sytuacja się zmienia diametralnie. Aby zostać przy metaforach: jeśli matka jest wobec swojego dziecka obojętna, to jak ją nazwiemy? "Obojetną"? Wątpię. Myślę, że powiemy: "zła matka". Mój przykład nie jest całkiem wyssany z palca: mówimy o naturze jako "matce". Jesli ta matka okazuje się być grą o sumie zerowej, to czy nie jest to zła matka? Albo inaczej: weźmy Twój przykład z wypadkiem. Jeśli prawdą jest, że strata jednego jest wygraną drugiego, to jak nazwiemy świat, który sie takim rachunkiem rządzi? Czy nie jest wielkim złem to, że aby żyć musimy zabijać inne istoty żywe? Nie jestem wegetarianinem, gdyż mam świadomość, że cokolwiek nie uczynię, to i tak zawsze krzywdzę jakąś inną istote żywą. Idąc na spacer po lesie rozdeptujesz ileś robactwa. Bynajmniej się nie rozczulam nad tym, bo nie jest moja wina. Ale jak nazwiemy to miejsce, gdzie nie ma innej opcji oprócz jeść albo być zjedoznym, zabijać albo byc zabitym? Czy sam fakt, że zostaliśmy wrzuceni w ten obojętny świat, która ma nas "w nosie", nie jest złem?Krótko: czy obiektywna indyferencja świata nie jest zawsze subiektywnym złem (nawet w przypadku chwili radości)? No jeśli teraz Ciebie nie przekonałem chociaż trochę, to kapituluję:)

ocenił(a) film na 10

po ostatnim poście też sie zastanawiałam, że powinnam to ująć inaczej- zresztą ostatni wpis zrobiłam tylko dla własnej przyjemności ( bo na co dzień obracam się w mocno technicznym środowisku, w którym nie porusza się tematów.. egzystencjalnych, a brak mi takich dyskusji). I też uważam że o tym samym mówimy tylko na innych płaszczyznach. Tak- sądzę że konieczność takich wyborów jest okrutna i zła, że jest nie fair, że konstrukcja świata u podstaw jest ZŁA. Bo jestem człowiekiem i takim aparatem poznawczym dysponuję. Nigdy nie mówiłam inaczej( jeśli tak zabrzmiało to tylko przez moją nieudolność lingwistyczną). Pozdrawiam serdecznie, bo miałam dużą przyjemność z rozmowy.

ocenił(a) film na 10
Kiedys

Powiem krótko : KOCHAM CIĘ !
I polecam "Antychrysta" von Triera, w którym pada najmądrzejsze zdanie, jakie słyszałem w życiu : "Natura jest Kościołem Szatana".
Pozdrawiam serdecznie, mając nadzieję na to, że spotkamy się kiedyś na jakiejś innej planecie.

atotocoto

natura ale ludzka natura, przyroda jako natura jest tylko bezrozumnym bytem, człowiek jest istotą myślącą wytworem tejże natury jednak wytworem wadliwym dążącym do samounicestwienia, natura ludzka = brak logiki, egoizm, słusznie von trier stawia kobietę w roli Antychrysta bo kobiety są "siłą napędową" głupoty rodzaju ludzkiego, egoizmu, bezduszności... Mój znajomy który zarabia kilka tysiaków mówił mi że on to ma w d... kryzys i całe zło na ziemi, teraz będzie miał dziecko, to po co mu to dziecko, ten gościu nie rozumie że wszyscy jesteśmy ze sobą powiązani, każdy człowiek posiada jakąś energię negatywną lub pozytywną w zależności od doświadczeń,. jest bardzo prawdopodobne że nawet jeśli jego syn będzie mieć kasę i szczęśliwie kochających rodziców chcących stworzyć mu idealny świat swoistą idyllę spokoju to i tak to dziecko będzie funkcjonowało wśród dzieci ludzi którym się na przykład żle powodzi, pijaków, frustratów itp i i tak wchłonie zło tego świata choćby nie wiem co rodzice robili

ocenił(a) film na 10
glupinick1

a w jaki sposób napędzam głupotę, egoizm i bezduszność rodzaju ludzkiego??? Bardzo jestem ciekawa, bo osobiście żadnego mizogina nie spotkałam, więc ciekawa jestem jak rozumujesz i na jakiej podstawie takie wnioski wyciągasz...

zarazzapomnelogin

najwyraźniej nie ma zamiaru tego tłumaczyć jakby to było samo przez się zrozumiałe...ciekawe czy tacy mają pretensje do matki, że ich urodziła...ale to jeszcze nie jest najgorsze zboczenie; tym jest poniżać kobiety i wmawiać im, że to dla ich dobra bo to święty dogmat jakiejś popieprzonej religii z Bliskiego Wschodu...

ocenił(a) film na 10
Mr_mokrego_pampersa

bo kobiety nieboraczki potrzebują światłego, rozumnego przewodnictwa mężczyzn co by im zawiłości tego i następnego świata objaśniali... zresztą lepiej dla wszystkich, żeby nie kłopotały swoich pięknych główek poważnymi sprawami i zajęły sie tym czym powinny- rodzeniem dzieci, gotowaniem i praniem skarpet.
Przerażające, że ludzie mają takie poglądy...I niestety masz racje, że religia(i to nie tylko chrześcijańska) to doskonały aparat ucisku, sankcjonujący przemoc. Najczęściej kiedy mowa jest o wyższych celach, to ciarki mi po plecach przechodzą.

zarazzapomnelogin

chrześcijaństwo wcale nie jest tu najgorsze ( fakt, że narzuca patriarchalne myślenie bo jak Absolut to musi być męski/ nie żeński - stąd pewnie "Bóg-Ojciec" a nie "Bogini-Matka" ) ale prym tutaj zdecydowanie wiedzie islam...bardziej przerażające jest to, że te poglądy są forsowane jako "jedynie słuszne" bo oszołomstwo nigdy nie dopuszcza alternatywnego myślenia dlatego te religie Bliskiego Wschodu mają obowiązek uszczęśliwiania wszystkich na siłę zamiast zauważyć, że świat jest kolorowy widzą go jako czarno-biały dlatego nie pytają jaki lubisz kolor tylko czy jesteś "z nami" bo jak nie jesteś to musisz być "przeciw"...

atotocoto

i zrozum człowieku że złym może być tylko i wyłącznie byt posiadający ŚWIADOMOŚĆ, a w związku z tym INTELIGENCJĘ, kamień nie może być zły chociaż przy pomocy kamienia można zabić człowieka i tak samo jest z naturą, natura nie ma świadomości !!!

atotocoto

rodzajowi ludzkiemu nie jest potrzebna planeta która rozwali świat, my się sami wyniszczymy, i o tym jest ten film !!!

ocenił(a) film na 10
glupinick1

Chyba nie obejrzałeś "Antychrysta" uważnie. Lars wyraźnie pokazuje to, że cała Natura jest przesycona przemocą, bezwzględnością, brakiem litości i miłosierdzia dla istot słabych, chorych. Obrazuje to scena z pisklęciem, które natychmiast po wypadnięciu z gniazda, zaczęło być żywcem pożerane przez mrówki, ale ostatecznie zakończyło "karierę" jako pokarm dla drapieżnego ptaka. Z kolei na przykładzie milionów żołędzi, które są przez Naturę "produkowane" tylko po to, by spadły na ziemię i zgniły (bo tylko minimalny procent z nich da początek nowym dębom) Lars opisuje całkowicie obojętny stosunek Natury do samego procesu rodzenia się nowego życia. Dla Natury nie ma różnicy pomiędzy żołędziem a dzieckiem, które wypada z okna.
"Antychryst" pokazuje, że sama istota życia polega na połączeniu przemocy z chaosem. I ta ogólna zasada, która kieruje Naturą wydaje się Larsowi zła w znaczeniu NIELUDZKA. A skoro przemoc i chaos nie może pochodzić od Boga, który we wszystkich religiach jest źródłem miłosierdzia, to musi pochodzić od Szatana, który z kolei jest symbolem ZŁA, rozumianego w sensie religijnym jako przeciwieństwo boskiego DOBRA.
I dlatego w filmie pada zdanie : "Natura jest Kościołem Szatana" - czyli, innymi słowy, FABRYKĄ PRODUKUJĄCĄ ZŁO.
W takim postrzeganiu Natury bardzo ciekawe jest to, że jest to światopogląd, będący, na pierwszy rzut oka,
dziwaczną mieszaniną postawy religijnej z postawą ateistyczną, bo pojęcia o rodowodzie religijnym, czyli DOBRO i ZŁO, zostają tu użyte do zbudowania wizji świata, będącej przeciwieństwem wizji idealnego boskiego uniwersum.
Po zastanowieniu dochodzę jednak do wniosku, że DOBRO i ZŁO można rozpatrywać również abstrahując od religijnej genezy tych pojęć.
Przecież większość zdrowych psychicznie ludzi (w tym również tacy ateiści jak ja) odczuwa bardzo często litość, współczucie, miłosierdzie, niesprawiedliwość, żal itd.
Jest w nas wszystkich coś takiego, co nam mówi, że coś jest ZŁE lub DOBRE. Oczywiście możemy się różnić w pewnych szczegółach, ale są sytuacje, w których zdecydowana większość z nas zachowa się tak samo, czyli wybierze rozwiązanie, które z ludzkiego punktu widzenia jest DOBRE.
Większość ludzi udzieli przecież pomocy małemu, płaczącemu dziecku, które stoi bezradnie na ulicy, bo się zgubiło.
I właśnie o to tu chodzi. Natura jest ZŁA, bo jest NIELUDZKA.
To tyle jeśli chodzi o "Antychrysta".
Wracając do "Melancholii" : piszesz, że "my się sami wyniszczymy, i o tym jest ten film". Naprawdę uważasz, że Lars pragnął zawrzeć w swym filmie przesłanie ekologiczne : "Ludzie wyzbądźcie się swej głupoty, egoizmu i bezduszności, bo inaczej czeka was katastrofa" ?
Nie wydaje mi się.
"Melancholia" jest moim zdaniem DZIEŁEM SZTUKI, ukazującym świat wewnętrzny ARTYSTY cierpiącego na depresję. Tylko tyle. I aż tyle. Nie ma tu żadnych komunikatów kierowanych w stronę widza. W pełni docenić wartość tego dzieła mogą jedynie osoby o duszy artystycznej, które przeżyły przynajmniej jeden epizod choroby depresyjnej. Dla pozostałych będzie to tylko tajemniczy album z ładnymi obrazkami, będący doskonałym pretekstem do snucia rozmaitych refleksji filozoficznych.




użytkownik usunięty
atotocoto

Mylisz się moim zdaniem w jednym: Natura nie jest zła bo jest "nieludzka". Natura jest zła, gdyz wydała z siebie takie samoświadome monstrum, jakim jest człowiek. Nie chcę przez to powiedzieć, że natura jest dobra a człowiek ją niszczy (blablabla ekologów). Natura jako całość stanowi w moim odczuciu zamknięty system zła, w którym człowiek jednak odgyrwa szczególną rolę: stanowi sam szczyt góry lodowej. Myślę zatem, że natura jest zła, bo JEST.

użytkownik usunięty
glupinick1

My wyniszczymy planetę? Ha! Co za zgubna i godna pogardy zuchwałość rodzaju ludzkiego! I jak to było: Złym może byc tylko ktoś, kto posiada "świadomość"? No nie! Naprawde!? Aha, i kobiety napedzają głupotę? Wyborne! Mam chyba zły dzien, gdyż normalnie bym nawet nie komentował coś takiego. Dlatego powiem tym razem krótko: Tacy ludzie jak Ty chronią mnie przed iluzją uwierzenia w "człowieczeństwo":)

użytkownik usunięty
Kiedys

tak sobie doskonale deliberujecie, ale autor tego "manifestu bezsensu" jest reżyserem filmowym, udziela wywiadów, robi filmy, jeździ na festiwale. wierzy w kino.
największą wartością jest sztuka, to wynika z tego filmu (nie: konceptualna, współczesna -prócz może paru artystów jak Dali, Picasso...Ten film jest tezą, że - owszem, wszystko co mówicie dotyczące świata jest prawdą, ale - że brakującym ogniwem w aksjologii i epistemologii (bardzo specyficznie wtedy rozumianej, bo ograniczonej bezsensem... antyepistemologii :)) okazuje się sztuka.
Zwróćcie uwagę, że Trier zarzuca nas tym, co niektórzy nazywają pseudofilozofią albo, zamiennie, próżnią treściową, wydmuszką - a to nie jest pseudofilozofia, to jest autotematyczna kontemplacja artystyczna, to hipnotyzowanie ostatnią instancją hipnozy...
Trier tak naprawdę jakby starał się zespolić, skontaminować w sposób intuicyjny i plastyczny, muzyczny formę i treść.
Stąd niemal nigdy nie zostanie zrozumiany przez recenzentów, którzy wyszkoleni są, by oddzielać formę i treść, by jedno wyznaczać w zależności od drugiego. Może niektórzy krytycy widzą tę ideę, ale i tutaj nie wszyscy. jedno nie jest tutaj odesłaniem do drugiego, tutaj rzecz jest organicznie spójna. Tak jak we Wagnerowskiej idei Gesamtkunstwerku
Większość więc zawodowych oceniaczy będzie wypominać pseudofilozofię, wydmuszkowość, próżnię treściową itp.
A Trier to jest l'art pour l'art par exellence i w treści umieszcza to, co obiegowo jest uważane za treść+ formę. Jakby całościowy, kompleksowy przekaz.
zasadniczo więc się z wami zgadzam ( i polecam "Pamiętnik znaleziony w wannie" w tym i paru innych kontekstach świetny :), ale jednocześnie wydaje mi się, że sztuka jest dopełnieniem się sensu, jeżeli sens rozumieć jako obnażenie bezsensu.

ocenił(a) film na 10
Kiedys

komentarz od którego zaczęła się ta dyskusja.... trafia w sedno. to niestety brutalna prawda. film nie jest o końcu świata jako takim, koniec wszystkiego, to tylko punkt kulminacyjny. nie jestem pesymistą, nie chodzę codziennie z głową spuszczoną w dół, wyliczając sobie wszystkie za przeproszeniem gówniane cechy miejsca, w którym żyjemy, ale jestem świadomy tego, że nie mieszkamy w raju. wystarczy mieć nieco szersze spojrzenie na to, co się dzieje rok w rok, dzień w dzień. też bardzo zwróciłem uwagę na fragment, gdy było wypowiadane zdanie tego dotyczące. i śmieję się z ludzi, którzy uważają, że koniec świata oznacza śmierć przez potop i meteoryty. nie, my sami ten świat skończymy. melancholia jest tego utożsamieniem, zebranym w jedną kulę. mógłbym tu jeszcze wiele napisać, ale to co wystukałem na klawiaturze wcześniej, jest mniej więcej esencją tego, co myślę. mam taki pogląd na świat nie od dziś, i stąd tak wielkie wrażenie zrobił na mnie ten film. ale nie oznacza to, że mamy chodzić jak pies pluto, i rozczulać się nad sobą. może sam sobie zaprzeczę, ale w tym bagnie, sami sobie możemy torować drogę pozytywnym myśleniem, i tego też się trzymam. a co do samego filmu - jak zawsze genialny. mnóstwo ukrytych symboli, powiązań, wpływ psychologiczny na widza... ale wszyscy to wiemy..

ocenił(a) film na 3
Kiedys

Po tak wysokiej (zawyżonej) ocenie tego filmu, spodziewałem się czegoś lepszego. Film kompletnie nie trzyma się kupy, pierwsza część ma się nijak do drugiej części. Cały film (składający się z dwóch filmów) jest nudny i nic się nie dzieje. Główna bohaterka Justine również zachowuje się jak by grała w dwóch oddzielnych filmach. W pierwszej części radosna i ciesząca się z życia a w drugiej (btw. gdzie się podział jej mąż?!) jak zmęczona życiem emerytka. 3/10

ocenił(a) film na 10
Kiedys

Jeżeli ta treść którą napisałeś Cie jakoś podbuduje na duchu to ciesze sie bardzo ale myśle że jesteś w błedzie - to tak na marginesie jeżeli chodzi o film to nie ogarniam całego tego sesnu oceniania jakichkolwiek filmów ale fajnie że jest twoim ulubionym, to takie pozytywne w tym wszystkim :)

Kiedys

Nie, świat nie jest zły, to ludzie go takim uczynili. Gdyby nie gatunek ludzki, przyroda i zwierzęta żyłyby w ładzie i harmonii, niczym nie skrępowane. Wczoraj naszła mnie refleksja na temat bezcelowości naszej egzystencji, więc postanowiłam sięgnąć po Von Tiera, co było doskonałym dopełnieniem rodzących się we mnie myśli. Nie mam już ochoty szukać sensu w bezsensie. Najlepiej być obojętnym na wszystko, film mi pomógł mi zrozumieć tę ważną kwestię.

ocenił(a) film na 6
Kiedys

'wybrancow'... Nie no niezle, naprawde.