o co chodzi z tym mostkiem którego boi się kon? i czemu justine nie chciała ,,zabawic,, się z mężem a dała pierwszemu lepszemu?
Hej kolego, tu nie do końca chodziło o to, że koń się mostku bał, nie chciał po prostu wbiec do lasu i ważniejsze było jak zachowała się główna bohaterka wówczas wobec swojego ukochanego konia. Co do "numerku" na polu to wg. mnie odniesienie do jej udawanego samopoczucia podczas wesela, gdzie niby wszystko okej, niby jest szczęśliwa ze swoim mężem a tak naprawdę dręczy ją nostalgia, początki depresji, może chciała tym samym odreagować, nie kochała swego męża... To moje subiektywne zdanie.
dzięki za odpowiedź ale nie powiedziałeś o co chodziło z ,,całą akcją z koniem,, i reakcją justine.
Seba, Osos ci wyczerpująco odpowiedział/a. Poza tym nie ma jednej interpretacji, film to nie równanie. Być może koń się zatrzymywał, bo miał własne ograniczenia, jak każdy. Być może dziewczyna zdecydowała się na przypadkowy seks w akcie rozpaczy, walki albo przekory. W sumie, to TY decydujesz, jaka jest odpowiedź.
wiem że nie ma jednej interpretacji chodziło mi własnie o to jak WY to interpretujecie...
A a myślę, że o mostek właśnie chodziło. W pierwszej z nim scenie tylko koń Justine nie może przedostac się na drugą stronę. Jest jeszcze scena uciekającej wózkiem golfowym Claire. Może mostek symbolizuje swoistą barierę, niemoc. Bariera pojawia się dopiero ze świadomością nadchodzącego końca. To symbol mówiący, że nie ma dokąd uciec? Reakcja Justine to tylko histeryczna próba walki z rzeczywistością. Podobnym aktem histerii była próba ucieczki Claire do miasta...
obejrzałam "Melancholię" kilka dni temu i nadal jestem pod ogromnym wrażeniem. Co do Twoich pytań, wydaję mi się, że fakt, że zdradziła męża jest tak samo jak nieuczestniczenie we własnym weselu i zlekceważenie gości formą buntu, tylko nie mam pojęcia dlaczego chciała się buntować. Mnie to np. strasznie zszokowało, bo na początku widzimy jak jadą w limuzynie, oboje przeszczęśliwi, oboje zapatrzeni w siebie jak w obrazek, miłość aż wylewa się z ekranu a tu nagle takie wydarzenie, kompletnie nie rozumiem. Może to był po prostu wpływ tej planety, że ludzie zaczęli zachowywać się zupełnie inaczej i na nią zadziałało to bardziej niż na innych. Film naprawdę wzbudza mnóstwo pytań i to jest dobre, bo taki był chyba zamiar twórcy.
Aha co do tego konia, to chyba nawet nie chodziło o las, może po prostu planeta była centralnie nad zwierzęciem, a ono wyczuło coś niepokojącego w niej, hmm?
Ale mnie ciekawi jeszcze dlaczego John,opiekun gniazda popełnił samobójstwo(chyba dobrze zrozumiałam, brak tabletek=samobójstwo?)mimo, że wcześniej też było ryzyko, że mogą być błędy w obliczeniach i planeta może w nich uderzyć. Był wtedy z siostrami, to nie mógł z nimi również przygotować się do końca?
A ja myślę, że to jest film Larsa Von Triera i taki dziwny miał być. Oglądałem Antychrysta i widzę pewne podobieństwa. Tam zwariowaną żonę w depresji grała Charlotte Gainsbourg (filmowa siostra Kirsten Dunst). W Antychryście jest więcej nagości i seksu, to plus. Ale jest sporo przemocy, to jak dla mnie minus.
Von Trier chyba lubi robić filmy ze zwariowanymi żonami i nieradzącymi sobie z nimi mężami. Więc przypadkowy seks na polu golfowym traktuję jako kolejny dowód jej depresji. Miała wszystko gdzieś. Szefa, pracę, męża. Zresztą matkę miała zwariowaną, więc mogła po niej to odziedziczyć. Robiła to na co miała ochotę nie patrząc czy to się innym spodoba. Miała ochotę na seks w nocy na polu golfowym z pierwszym lepszym, więc to zrobiła. A mąż ją pewnie już znudził.
Z tym mostkiem nie rozumiem co mógł Von Trier mieć na myśli. Koń Justine się tam zatrzymywał i nie chciał przejść i meleks uciekającej Claire również odmówił posłuszeństwa właśnie na tym mostku. Może jakieś odniesienia tego ich domu z którego nie mogą się wydostać do Ziemi z której ludzie też nie mogą uciec?
Przyszła mi do głowy taka interpretacja tego seksu: nie chciała kochać się z Michaelem, bo nie chciała go oszukiwać, że coś jeszcze czuje, była wyzuta z emocji - nie potrafiła się cieszyć przyszłością, którą on dla nich zaplanował, zmuszała się do uśmiechu na weselu i nie czuła się na siłach zmuszać do seksu, który by cokolwiek znaczył. Natomiast seks na polu golfowym był aktem czysto fizycznym, zaspokojeniem potrzeby, z dokładnie takim samym wkładem emocjonalnym jak wcześniejsze sikanie na tej samej trawie.
A propos tematu, mam małe pytanie: Czy Michael odszedł dlatego, że dowiedział się o tym zajściu, czy dlatego, że zrozumiał beznadziejność sytuacji i starania się o uczucia Justine?
Co do konia/melexa na mostku, trafne wydaje mi się wyjaśnienie o braku wyjścia i bezsensowności jego szukania.
Tak ogólnie, to bardzo dołujący film. Chyba najbardziej fatalistyczna rzecz, jaką widziałam. Współczuję tym, którzy dadzą się przekonać temu klimatowi, bo mogą wylądować w prawdziwej depresji...