Stawiam na Tolka banana? Opowieść o głupawych warszawskich dzieciakach bawiących się w wojnę? Ktoś sobie jaja zrobił z Powstania? W mordeczkę o co w tym bzdecie chodzi?
Proszę nie obrażać filmu. Oczywiście chodzi o "Stawiam na Tolka Banana".
Miasto 44 to kicz skierowany do niewyrobionego widza, który na co dzień karmi się tasiemcowymi serialami o niczym.
Zresztą nie ma co go obgadywać bo nie widzę żadnej dobrej strony tego filmu.
bo, miasto 44 to prosty film, z tanimi chwytami za serce, dla prostego , masowego widza, bez wzgledu na wiek wiekszosci sie to spodoba, typowa masówka od lat 12 do 100
"Stawiam na Tolka Banana" to bardzo dobry film. Miasto 44 to film o powstaniu, o jego uczestnikach, o tym, że niekoniecznie każdy z nich umierał z hymnem na ustach. Polacy są karmieni wciąż gloryfikującą powstanie wizją, mało kto stara się dojrzeć coś więcej. To film o dzieciakach skazanych na śmierć, ale takie właśnie było powstanie...
W pierwszej chwili po obejrzeniu miałem podobne zdanie, ale... po zastanowieniu. Ten film wcale nie jest taki zły. Dobrze, że w końcu ktoś rozprawia się z mitem "fajnego czy bohaterskiego umierania". To była rzeź, rzeź niewinnych ludzi, którzy nie mieli najczęściej z aktywnym udziałem w powstaniu nic wspólnego. W tym świetle nie dziwi mnie fakt, że byli i tacy, którzy powstańców szczerze nienawidzili. Przeżyli 6 lat wojny a w ostatnich jej dniach wymordowano ich i ich rodziny, bo ktoś rozoczął powstanie.
Walczące 10-25 letnie dzieciaki - ani to piękne ani to chwalebne. Takie dzieciaki powinny żyć i odbudowywać kraj a nie zostać wysłane na zatracenie.
Scena z Niemenem kiczowata? Tak była kiczowata. jak diabli, ALE... czy przypadkiem ten kicz nie był zamierzony? By pokazać ten mit, który urósł wokół powstania i bekrytyczność w jego przyjmowaniu? Nie wiem czy Komasa miał taki zamysł (szczerze to nie podejrzewam go o takie przebłyski reżyserskiego geniuszu), ale moim zdaniem ten kicz wyszedł filmowi na dobre.