to prawda, ale poza tym film dość nudny

Śmiechłem...choć na ogół staram się nie śmiać z tego, bo niby czemu takie biedaczyny są winne...naprawdę nie zrozumiałaś ironii w poście powyżej ??? :D Może dlatego był nudny dla ciebie, bo nie rozumiałaś...nie wpadłaś na to ???? :D LOL

Ocena 3 wystawiona przez autora pierwszego posta też była wynikiem ironii? Jeśli tak, to ja wymiękam -- nie dorastam do tego poziomu subtelności ;).

Śmiech to zdrowie -- chyba Ci się właśnie trafia kolejna okazja ;D.

:-) No właśnie ocena nie...dlatego autorka m.in. szydzi z ostatniej sceny gdzie główny bohater jedzie taksówką i patrzy się przed siebie i trwa to i trwa i trwa...na to pani powyżej przyznaje rację (bo nie łapie ironii), że ostatnia cena niesamowita ;-) ale dodaje, że poza tą sceną film dość nudny....przecież to mistrzostwo świata...humor jak z Monty Pythona...aż żal, że musiałem to tłumaczyć :D

bo nie było strzelania, sexu etc?

Ta w której z tyłu go filmowali i siedział i się gapił przez okno? Rzeczywiście niesamowita. Nie wiem czemu tak całego filmu nie zrobili - mógłby jechać np. z kanady do Kalifornii i się tak gapić przez szybę. To by było wtedy 10/10 a tak, to tylko 6 niestety.

Zgadzam się -- świetna scena :). Ale cały film też całkiem niezły: z tą tróją to chyba jednak trochę przesada. Thrillerom i kinu sensacyjnemu nie jest blisko do moich gustów i do tego, czego szukam w filmach, ale Micheal Clayton to kawał porządnego rzemiosła i naprawdę dobrze zagrany film. Końcówka jest zdecydowanie jego najmocniejszą stroną -- i tak chyba powinno być w thrillerze -- a że "wybiegówka" podtrzymuje wrażenie świetnego finiszu, to tym lepiej :).

To z tą sceną to ironia...heloł...naprawdę tylko I0co i Levon_V to załapali???? Boże...słowa "Wybiegówka" użyłeś w rozumieniu jako modelki chodzącej po wybiegu czy smyczy stosowanej na początkowym stadium tresowania psa ? ;-)

O rany, ale Ty się lubisz podniecać :).

Niech Ci będzie -- na chłodno, stwierdzam, że możesz mieć rację: założycielowi/-elce wątku rzeczywiście mogła przyświecać intencja wbicia filmowi ironicznej szpili. Ja jej zakłucia nie poczułem, bo szpila to była, w moim odczuciu, cienka i licha. Ostatnia scena jest znakomita, bardzo stylowa i zakończeniu niejednego filmu mogłaby służyć za ozdobę: nawet jeśli kogoś cały film zmęczył i znużył (a przyznaję, że sam przez początkowe 20 minut wahałem się, czy chcę poświęcić mu pozostałą godzinę z okładem), to domyślam się, że trwał przy oglądaniu chyba dla aktorstwa i tego typu smaczków. No chyba że spodziewał się jeszcze jakiegoś zwrotu akcji po tym, jak policja weszła do hallu biurowca, a główny bohater z niego wyszedł :). Nie przesadzałbym też z długością trwania tej finałowej sceny -- to jest film fabularny, a nie kreskówka: tu ujęcia mogą trwać 10-15 sekund :).

Myślę -- zważywszy na Twą przenikliwość w wyczuwaniu ironii, a co za tym idzie: wiedzę i inteligencję -- iż pojęcie "wybiegówki", jako końcowego fragmentu taśmy filmowej lub magnetofonowej, jest Ci doskonale znane. Posłużyłem się nim tutaj luźno (stąd cudzysłowy), bo oczywiście tak się prawidłowo nie nazywa ujęć przewijających się pod napisami końcowymi. O żargonie świata mody nie mam bladego pojęcia, bo sobie po prostu takimi bzdurami nie zawracam głowy. Tresury też nie lubię :).

PS Dla spójności stylistycznej, chyba powinieneś był zdanie następujące po czterech (!) znakach zapytania rozpocząć od "Boszzz" ;)

Miałem taki zamiar...ale to zbyt oklepane ;-) Chciałem Cię zaskoczyć ;-)