Pomijając to, ile w tym filmie jest elementów fantastycznych, od bardzo, bardzo dawna nie widziałam tak realiztycznego przedstawienia dziecka w wieku przedszkolnym. Scena z rozrzucaniem zabawek, bo nie chce posprzątać - bezbłędna. Rzucanie się na podłodze w histerii - w punkt. "Nie lubię cię, bo nie chcesz mi czegoś kupić" - mam flashback z własnego życia w kinie. O nazywaniu siostrzyczki od nazw pociągów nawet nie wspomnę, bo dobrze pamiętam, jak moi mali bracia chcieli nazwać naszego szczeniaka ( propozycji typu "Koparka" - bo faza na Boba Budowniczego - nie brakowało). To, jak reżyserowi udało się wniknąć w świat małego człowieka i jego emocji jest po prostu niesamowite. Cudowny film, zwłaszcza dla ludzi, któzy mają doświadczenie z małymi dziećmi. A co do oburzonych dużą ilością krzyków i płaczu - widać, że tego doświadczenia nie macie :D
Zgadzam się - nieszczęście i lęki, poczucie odrzucenia małego dziecka po pojawieniu się siostry oddane bardzo prawdziwie. Szkoda, że rodzice praktycznie przez cały film tego nie zauważyli, zostawiając dziecko zupełnie same z jego problemami. Pewnie to też prawdziwe - bo większość dorosłych tak się zachowuje. Mam nadzieję, że film nie utrwali tego stereotypu i wzbudzi nieco refleksji.