Jeśli ten film akcji nie zasługuje na 10, to nie wiem jaki zasługuje. Lepszego w tym roki jeszcze nie widziałem.
Fantastyczne ujęcia, dobre wykonanie, nienużąca, ciekawa i gnająca do przodu fabuła, realistyczne sceny kaskaderskie.
Jasne że jakieś elementy "już były". W jakim filmie nie były? A jak podasz taki, to ja ci podam książkę w której "to już było". Nihil novi. Natomiast liczy się WYKONANIE całości.
A jak jakiś baran wyskoczy mi z tekstem że Tom Cruise jest niefajny bo nie wierzy w semicka bozię, to powiem tyle - twój bóg ma małego kuatsa, a ty prędzej narżnąłbyś w gacie niż skoczył z 8 km.
Nie wiem po co ten ostatni akapit o Bogu, ale jeśli chodzi o film, to moim zdaniem jest to jedna z gorszych MI. Kompletnie nie wyważony, najpierw nie dzieje się nic a potem na siłę przedłużany i pod koniec nudzący
pościg po Paryżu. Nie było też ani jednej sceny, która zapadałaby w pamięć i (jak przystało na film akcji) wywoływała efekt wow. Fabularnie również mnie nie porwało. Nie rozumiem czym ten film miałby się bronić, by dostać jakąkolwiek ocenę powyżej 6, a i to tylko od najzagorzalszych fanów.
Kino akcji to nie tylko widowiskowe sceny, ale zwroty akcji, ciekawie nakreślone postacie, motywacje bohaterów, wyrazisty czarny charakter i dobre tempo. Tutaj w odniesieniu do poprzednich części wiele elementów kuleje. 10/10 mogą dać jedynie osoby, które widziały powiedzmy jedną albo dwie części dawno temu i nic nie pamiętają albo nie widziały żadnego filmu z tej serii, nie są wdrożeni w temat lub to był pierwszy film jaki w życiu widzieli.
Trzy razy albo i więcej oglądałem wszystkie części MI, Bourne'a i wszystkie części Bonda od samego Connery'ego. Pfff.
Ten tekst z "Semicką bozią" jest godny jakiegoś ateistycznego świadka jehowy. Akurat w Mission Impossible na pewno nie jest serią nawet delikatnie przeciwreligijną, jakich wiele w Hollywood, a nawet bym powiedział że delikatnie "pro".
Co do aktora, Tom jest aktorem wybitnym, w tym znaczeniu, że jego nazwisko na plakacie to gwarancja co najmniej dobrego filmu. Prawie we wszystkich filmach z nim również wątek romantyczny jest bardzo delikatny. W "Fallout" taki wątek to mistrzostwo świata moim zdaniem, iskrzenie pomiędzy Ilsą, Białą Wdową a byłą żoną Ethana to jeden z największych atutów tego filmu.
W każdym razie ocenianie aktora na podstawie jego wierzeń (nawet tak egzotycznych jak scientology) to byłaby głupota.
Co do oceny, to dałbym 9/10, bardzo dobra rozrywka, dobra akcja i piękni aktorzy ;-)
Tak, ocenianie aktora na podstawie jego wierzeń to głupota. A teraz idź spytaj dowolnego katolika co sądzi o Tomie.
Odpowiedź jest prosta - shejtował by ten film do bólu z uwagi na aktora grającego głównego bohatera. Katolicy co do zasady nienawidzą innej wiary, tak już zostali ukształtowani przez tysiące lat krzewienia (najczęściej na siłę) katolicyzmu, "jedynej słusznej ideologii". Dobrze , że jest ich coraz mniej. Ogólnie dobrze będzie jak już ludzie przestaną się nienawidzić/nie lubić przez wiarę.
Cześć, jako "dowolny katolik" a raczej katoliczka czuję się wezwana do odpowiedzi :)
Jestem wierząca od dawna i tylko trochę krócej lubię Toma ;) Nie jest wybitnym aktorem, to jasne, ale sprawdza się w akcyjniakach na niezobowiązujące popołudnie. Co do jego życia prywatnego, to mam taką zasadę, że jeśli artysta nie odwali szczególnie paskudnych rzeczy, to na nie nie patrzę. A nawet gdy jakiś mi czymś podpadnie, to staram się nie skreślać jego roli, tylko ocenić po obejrzeniu i wydaje mi się, że takie podejście powinno przyjąć więcej ludzi.
Sam Fallout oceniłam na 7, ale trochę zawyżyłam tuż po seansie i po drugim razie pewnie ocena spadnie. I zaznaczam - nie chodzi tu o Toma ani jego poglądy, bo mam je gdzieś. Po prostu, nie oszukujmy się, obiektywnie film jest takim gówienkiem na zrelaksowanie po ciężkim dniu i to totalnie ok. Co więcej - jeżeli komuś się podobał bardzo, to nie widzę w tym nic złego. Myślę jednak, że warto oddzielić subiektywną opinię od obiektywnego spojrzenia na wady i zalety danej produkcji a przede wszystkim niewciskanie wszystkich do jednego worka ;)
Pozdrawiam i błogosławię!
Dziękujemy i jak to mówią: amen
Cieszy się człowiek jak trafia na tolerancyjnego katolika, bo niestety w większości te osoby które spotkałem nie dopuszczają innych do głosu i zaraz plują jadem na wierzących w innego boga czy bogów albo ateistów.
A co do filmu to faktycznie zasługuje raczej na 7 ale dałem mu subiektywne 8 bo czuję sentyment do tej serii, no i scena w łazience była wybitna. Zresztą w całym filmie efekty były świetne, a akcja wbijała w fotel. Ogólnie jest to kino niskich lotów ale w swoim gatunku - sensacyjny akcji - to zasługuje na wysoka notę. (przez lata nauczyłem się osobno oceniać filmy wg ich gatunków, bo nie można porównywać ta samą miarą kina ambitnego, wysublimowanego do "taniej" rozrywki typu komedia romantyczna albo kino akcji czy innych mózgożerców :)
Zgadam się. Najlepsza odsłona kina sensacyjnego od bardzo, bardzo dawana. Niebywale świeży i pełen energii. Doskonała akcja, strona wizualna, choć mnie najbardziej ujął dźwięk i muzyka. Cruise pełen wigoru i w doskonałej formie. Cavill również. Liczę, że M.I. 7 w tym samym składzie. Reżyser odwalił kawał dobrej roboty.