PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=807767}
6,2 9 040
ocen
6,2 10 1 9040
6,8 38
ocen krytyków
Monument
powrót do forum filmu Monument

Nie skłamałbym, gdybym stwierdził, że tegoroczne kino Jagody Szelc wprowadza zupełnie nową jakość w polskim kinie. Enigmatyczna Wieża. Jasny dzień sprawiła, że nazwisko młodej reżyserki - debiutantki zabłysło w ekspresowym tempie. Pełna niedopowiedzeń i niejednoznacznych symboli dramatyczna historia rodziny, skrywającej tajemnice przeszłości, została paradoksalnie opowiedziana z subtelnym liryzmem, jak i egzystencjalną grozą, która wdzierała się w obraz filmu poprzez filozoficzną refleksję, którą można było odczytywać na wielu płaszczyznach, zarówno dzięki treści, jak i surowej formie. Próżno jednak szukać tutaj jednoznacznych interpretacji, gdyż film bardziej stanowi puste pole do gry dla widza niż rozsypane puzzle, które należy poskładać. Odbiór i interpretacja filmu jest zatem zgodna z wrażliwością widza i jego indywidualnym tokiem rozumienia prezentowanych obrazów na ekranie. Zatem zgodnie z powszechną maksymą, ile widzów, tyle interpretacji. Sama reżyserka podpisuje się pod tym stwierdzeniem, głosząc, że film jest dla niej bardziej maszyną niż produktem, a samo dzieło sztuki nie musi być rozumiane. W osobistej wizji reżyserki film jest samopowstającym i dojrzewającym owocem, który rodzi się na gruncie nieuświadomionych uczuć i pragnień. Trudno było zatem stwierdzić, czy powyższa wizja kina została wykreowana wyłącznie na potrzeby danego filmu, czy stanowi może szczerą deklarację wiary w nowy sens sztuki filmowej reżyserki.

Monument – dyplom filmowy Jagody Szelc, zrealizowany wspólnie ze studentami aktorstwa Łódzkiej Szkoły Filmowej – potwierdza powyższą dewizę reżyserki, że film jest dla niej przede wszystkim doświadczeniem, a nie historią. Sama reżyserka określa film mianem podróży dla widza, która może się odbyć wyłącznie na poziomie emocjonalnym, a nie przyczynowo-skutkowym i pomimo, że film posiada fabułę, którą nietrudno streścić, to próba jej zrozumienia oraz wyjaśnienia wydaje się karkołomnym zadaniem. Oczywiście, nie znaczy to, że powinniśmy zaprzestać interpretacji filmu, gdyż w tym tkwi również cel sztuki, aby zawsze próbować ją nie tyle odgadnąć, co zapytać i zaryzykować własną osobistą analizą. Problem jednak tkwi tutaj, że w historii studentów hotelarstwa, którzy odbywają praktyki w prestiżowym hotelu pod okiem wyjątkowo dyktatorskiej i surowej egzaminatorki, bardzo trudno znaleźć jest więcej tropów interpretacyjnych. Mówiąc ogólnie i nie zdradzając treści filmu, którego siła, jak można wywnioskować, tkwi w czymś więcej niż narracji, studenci zaczynają stopniowo zatracać się we własnym szaleństwie, popędach, pierwotnych instynktach i być może grzechu. Ich zachowania stają się irracjonalne, a działanie zaczyna być kontrolowane przez siłę wyższą, siłę szamańską, która mniej lub bardziej wiążę się z instancją, czuwającej nad wszystkim egzaminatorki. Duży, a być może największy udział ma w tym tajemnicza budowla, tytułowy monument, która swoją statyczną manifestacją wywołuje niepokój w duszach bohaterów.

Zatem o czym jest film? O grzesznej stronie ludzkiej natury? O pierwotnych instynktach ludzkich, które skrywając się pod płaszczykiem cywilizacji i dobrych manier, wyłącznie czekają na możliwość wyzwolenia się? Jak w przypadku Wieży. Jasny dzień widz może wyłącznie snuć domysły. Monument jest zatem jeszcze bardziej radykalniejszym wyrazem osobistej wiary reżyserski w sens sztuki filmowej, jednak pytanie pojawia się tutaj zgoła inne – czy nagromadzenie niezrozumiałych wątków oraz ekranowych dziwactw popartych zręczną realizacją i nietuzinkową formą nie jest być może, mówiąc kolokwialnie, filmowym grafomaństwem? Osobiście odniosłem wrażenie, że dużo było tutaj sekwencji, które bardziej miały wprowadzić niezrozumienie, niż egzystencjalny dyskomfort, którego można było doświadczyć w przypadku pierwszego filmu artystki. Wydaje się, jakby reżyserka za mocno uwierzyła w moc własnej wizji sztuki niezrozumiałej, zapominając, że realizuje dopiero swój drugi film, a czas na artystyczne deklaracje jeszcze przyjdzie. Dlatego, oczywiście doceniając i podziwiając odwagę reżyserki w przełamywaniu schematów myślenia o kinie (bardzo pożądana wartość na gruncie polskim), trudno mi przekonać się w pełni do Monumentu, który pełni bardziej potwierdzenie niezachwianej wiary reżyserki w swoje credo, niż utworu, stojącego na własnych nogach.
Powyższe uwagi ideologiczne nie umniejszają jednak stronie formalnej, która zachwyca tym bardziej, gdy dowiemy się, za jak małe pieniądze został ten film zrealizowany. Zdjęcia Przemysława Brynkiewicza, który był odpowiedzialny również za Wieżę, także i tutaj nadają obrazowi nastój dziwnie niepokojący, a jednocześnie niezwykle realistyczny i egzystencjalny. Znów można tutaj poczuć posmak depresyjnego von Triera, który przerażając nas swoimi wynaturzeniami, jednocześnie nas do nich zbliżał i mówił, jak bardzo są one prawdziwe. Dlatego w Monumencie więcej jest zbliżeń, więcej jest intymnych portretów poszczególnych studentów, które wszystkie razem tworzą zespół obrazów tragicznych jednostek ludzkich zagubionych wewnątrz własnych nieodkrytych fascynacji i stłumionych pragnień. Ten realistyczny niepokój udziela się jednak przede wszystkim dzięki dialogowi, który jest tutaj prawdopodobnie jeszcze bardziej „życiowy, ludzki, czy też po prostu zwykły” niż w przypadku Wieży. Pourywane zdania, nieskończone słowa i niezgrabne półsłówki składają się na wiarygodny język studenckiej rzeczywistości, zawieszonej pomiędzy rzeczywistością a fantazją, zabawą a horrorem, szczęściem a lękiem, czy też wreszcie życiem a śmiercią.

Monument jest filmem zdecydowanie potrzebnym polskiemu kinu. Przełamuje stereotypy o szablonowości narodowej kinematografii, a równocześnie utwierdza patrzących w horyzont krytyków, że polskie kino wciąż ewoluuje w coś bardzo oryginalnego, ale równocześnie niespodziewanego. Jednocześnie, mimo wszystko, nasuwa mi się tutaj pytanie, o dużo mniejszej skali, ale równie intrygujące – czy Monument, będący drugim filmem w dorobku Jagody Szelc, jest filmem wskazanym dla samego rozwoju filmowego, tak bardzo uzdolnionej artystki? Skoro, już tutaj jej wizja sztuki osiąga swój pełny wymiar, a artystyczne idee stają się zbyt radykalne, dokąd poprowadzą ją dalej jej inspiracje, pomysły oraz refleksje? Bardzo bym nie chciał, żeby jej podróż tutaj się zakończyła, a sztuka przebrzmiała. Mam nadzieję, że reżyserka wkrótce przekona niedowiarków, w tym mnie, że jej potencjał jest znacznie potężniejszy niż buntownicze idee oraz przekorne rozgrywki z widownią. Jak już mi się wydaje, tak zapewne się stanie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones