Przechodzilem obok kina, wszedłem nie wiedząc na co i nie mogłem pozbyć się wrażenia że patrzę na bełkot studencika który jeszcze sam nie wie czego chce ale skleja, bo inni studenci i tak się zachwycą, bo przecież jest tak artystycznie że nie wypada się nie zachwycić. I faktycznie okazuje się że to studenci maczali w tym palce. Za parę lat ta Pani stworzy coś genialnego, to widać, ale narazie to studencki bełkot.
Chyba jednak za wcześnie po seansie napisałem swoją opinię, im dłużej myślę o tym filmie tym bardziej wydaje mi się że to jednak ja bełkotałem a moja ocena wzrasta. :D
Przyznać się do błędu to coś, co niektórym nigdy nie przejdzie przez gardło (lub klawiaturę). Dla mnie film intrygujący, wciągający, niepokojący, na pograniczu horroru i sennej wizji. Coś, czego w polskim kinie jest tak mało. Nieskobudżetowość, ale z pomysłem - to dobre połaczenie dla młodych twórców. Podobała mi się gra aktorska, zdjęćia, scenografia - muzyka! Przeszkadzał problem ze zrozumieniem dialogów (udźwiękowienie, dykcja) i zbyt oczywisty finał. Ale oglądało się dobrze i absolutnie bez poczucia że to artystyczny bełkot