Moim zdaniem większość elementów wypadła lepiej w "Mowglim" włącznie z tytułowym bohaterem, natomiast w tym filmie był jeden dość ważny(jak nie najważniejszy) aspekt dla mnie, który w porównaniu z "Księgą Dżungli" z 2016 przegrywa...


...Shere Khan.

Muszę przyznać głos Elby świetnie pasował do charakteru Khana, dodatkowo model CGI bardziej mi się podobał, ten z 2018 wydaje mi się odrobinę przerysowany. Podobało mi się również to że Khan nie tylko polował dla sportu i rządzy krwi ale i z zemsty. Miał swoją piętę Achillesową w postaci ognia i wybitego oka za które czuł nienawiiść do ludzi(ale też chyba też wstyd, w końcu ktoś był w stanie oszpecić wielkiego Khana). To wszystko się ładnie domykało bo Mowgli jako człowiek posiadał w całej dżungli jako jedyny moc używania ognia, którego Khan się bał.

Myślę że to po prostu nadawało więcej głębi tej postaci. Z plusów "Księgi Dżungli" wymienię także Akelę. Myślę że młody, mądry i w sile wieku lider paczki wilków był o wiele lepszym wyborem aniżeli stary pryk, omylny w swych decyzjach. Walki również myślę są bardziej efektowne w starszej o dwa lata wersji.

Baloo mi się podobał w obu wersjach, podobnie jak Bagheera. Cała reszta na plus w "Mowglim", szczególnie Kaa. Tutaj nie ma porównania. Chociaż zawsze mi się zdawało że Kaa odczuwa respekt przed Khanam jak wszystkie zwierzęta.