PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=236351}

Mroczny Rycerz

The Dark Knight
2008
8,0 548 tys. ocen
8,0 10 1 547943
7,9 94 krytyków
Mroczny Rycerz
powrót do forum filmu Mroczny Rycerz

Akcja w tempie teledyskowym, czyli bardzo szybka, ale przy tym na wskroś monotonna, dialogi to większości jakaś wymiana sloganów, czasem lepszych, czasem gorszych, postacie przedstawione dość powierzchownie... Trudno w takiej formie stworzyć przyzwoitą dramaturgię , napięcie..., aż się prosiło, żeby czasem trochę zwolnić. Bardzo szybka akcja może dobrze się sprawdzić przy filmach z prostą fabułą, a tutaj ta fabuła jest trochę rozbudowana i to tempo jej nie służy. Ja rozumiem, że jest to adaptacja komiksu, ale chociażby takie Sin City pokazuje, że można to robić znacznie lepiej. Pomijam fakt, że tego typu tematy łatwiej, bardziej przekonywująco można zrealizować w konwencji czysto animowanej.

Plusem główny szwarccharakter, ale to już chyba tradycja tej serii, bo te części które ja oglądałem (Burtona i poprzednią Nolana) miały też znakomicie odegrane role negatywnych bohaterów. Można powiedzieć, że granie psychopatów jest łatwiejsze niż normalnych osobowości, te pierwsze dają aktorom dużo większe pole do popisu, ale oczywiście nie chcę nic umniejszać Ledgerowi czy z poprzednich części Nicholsonowi, DeVito – wszyscy grali świetnie. Tą najnowszą część próbuje bronić właśnie Joker grany przez Ledgera, ale dla mnie to jednak trochę za mało.

To, że Dark Knight jest bardziej mroczny od poprzednich części, przeznaczony dla starszej publiki to dla mnie nie ma większego znaczenia. Jest mnóstwo szmirowatych filmów dla dorosłych i doskonałych adresowanych również do młodszej części odbiorców. Dla mnie ten film jest odbiciem gustów współczesnych nastolatków: ma być mrocznie, dość krwawo, szybko, bez rozwlekłych dialogów i tzw. przestojów, efektownie, niestety, ale przy tym prosto pod względem fabularnym (no, może tu zbyt prosto akurat nie było, ale bynajmniej film na tym nie zyskał), z dość pretensjonalną psychologią, mało wciągającą narracją, banalnymi dialogami ... ot, współczesne Hollywood. Chyba tylko filmy w których maczają swoje ręce Clooney z Soderberghiem mają przeważnie coś z dobrego kina komercyjnego, reszta jest taka jak Mroczny Rycerz – przeciętna.

Ja daję temu filmowi 5/10, no niech będzie naciągane 6 ze względu na znakomitą grę Ledgera. Pierwsze dwie części nakręcone przez Burtona cenię sobie ciut bardziej, poprzedniego Batmana nakręconego Nolana podobnie, krótko podsumowując: zawiodłem się na DK (a po przeczytaniu różnych opinii oczekiwania miałem naprawdę spore).

ocenił(a) film na 10
Malleator

Zadziwiająco różne są nasze spostrzeżenia. Z tego co widzę w swoim otoczeniu, a sama przecież niedawno z okresu nastoletniego wyszłam, większości młodzieży ten film nie przypadł do gustu. "Za dużo gadania, za mało akcji" - skwitował mój szesnastoletni brat.
Całkowicie zgadzam się ze spostrzeżeniami co do oczekiwań współczesnej młodzieży, niemniej Mroczny Rycerz tych wymagań nie spełnia. Być może oczarowana filmem zamknęłam swój umysł na wszelkie jego wady, ale jednak nie dostrzegłam tej szybkiej akcji, wręcz przeciwnie, w moich oczach film płynnie i w odpowiednim tempie przeprowadza nas przez kolejne wątki. Postacie są dobrze zarysowane, odpowiednio oddano ich charakter i sposoby zachowań i chociaż z początku Dent wydaje się lekko karykaturalny w swoim przywiązaniu do prawa i porządku kolejne sekwencje filmu pozwalają nam zrozumieć jego zagmatwany charakter. Zgodzę się w kwestii sloganów, strasznie to hollywoodzko wyszło, niemniej ma to swój urok, przynajmniej w moich oczach.
Cóż, każdy film odbiera indywidualnie, ja sama mam do Mrocznego Rycerza ogromny sentyment, więc i na pewno sprawy patrzę inaczej. Niemniej młodzież, z jaką mieliśmy styczność drastycznie się różni, bo moje otoczenia dzieła Nolana nie doceniło.

ocenił(a) film na 6
Sharon

"Zadziwiająco różne są nasze spostrzeżenia. Z tego co widzę w swoim otoczeniu, a sama przecież niedawno z okresu nastoletniego wyszłam, większości młodzieży ten film nie przypadł do gustu. "Za dużo gadania, za mało akcji" - skwitował mój szesnastoletni brat."

Hmm... , no nie wiem. To, że próbowali zrobić film z myślą o upodobaniach nastolatków jest oczywiste, bo to jednak adaptacja komiksu, a poza tym młodzi to chyba jednak największa grupa biegająca do kina, więc jaki film by nie był, jeśli ma przynieść spore zyski musi być choć trochę zrobiony pod kątem ich gustów. Druga kwestia (którą nie podejmowałem w poprzednim poście): czy autorom udało się zadowolić oczekiwania młodych? Ja parę razy na forach internetowych opanowanych przez młodzież widziałem liczne peany na cześć tego filmu i stąd wnoszę, że twórcom udało się wstrzelić w ich gust. Umówmy się, że (chyba) nie ma żadnych wyników badań co do średniego wieku entuzjasty Mrocznego Rycerza, zatem nie możesz wysuwać takich tez. Uczciwie jednak przyznaję, że i ja swoją opinię nie mam na czym miarodajnym oprzeć, więc są to tylko nasze subiektywne odczucia, których na razie nie da się niczym zweryfikować.



"Całkowicie zgadzam się ze spostrzeżeniami co do oczekiwań współczesnej młodzieży, niemniej Mroczny Rycerz tych wymagań nie spełnia."

Naprawdę? Czy nie jest to najmroczniejsza wersja Batmana? Czy trup nie ściele się gęsto? Czy tylko ja nie widziałem żadnych zwolnień akcji, dłuższych, dość statycznych ujęć? Czy postacie nie są papierowe? Czy dialogom nie brak naturalności?
Chyba jedynym przejawem ambicji autorów było zrobienie filmu wielowątkowego, tyle, że w wymiarze kinowym jest to prawie nieosiągalne, a przynajmniej nie na solidnym poziomie. Zaraz mi się przypomina nieszczęsne polskie „Ogniem i mieczem” gdzie Hoffman w 3 godziny próbował upchać całą powieść, w efekcie powstał kiepskiej klasy teledysk. Być może najnowszy Batman nie jest aż tak kiepski, ale jednak miałem wrażenie że oglądałem tylko teledysk, czy jak w tytule napisałem trailer. Prawda jest taka, że paradoksalnie obcięcie części wątków, uproszczenie fabuły mogłoby filmowi Nolana pomóc. Powstałby obraz bardziej skupiony na solidną rozrywkę, ale za to z lepiej poprowadzoną narracją, bez uciekania się do jakiejś taniej psychologii. Myślę, że byłoby lepiej gdyby twórcy albo zdecydowali się na solidne kino akcji (w sumie to rzadko wychodzi solidne, ale taka specyfika tego gatunku), albo na poważny dramat, bez żadnych fajerwerków, bez podlizywania się nastolatkom. To pierwsze z natury rzeczy musi mieć dość prostą fabułę i szybkie tempo akcji jest tu jak najbardziej uprawnione, w tym drugim można pokusić się o więcej wątków, ale jednocześnie trzeba zwolnić akcję. Oczywiście nie bronię nikomu łamać tych schematów, tyle, że rzadko się to komukolwiek dobrze udaje. Być może twórcy Dark Knighta chcieli zrobić film skrojony „dla wszystkich” tj. przede wszystkim młodzieży (czyli większości ludzi chodzących do kina), ale też i krytyków filmowych + jakichś bardziej wymagających koneserów (choć to jest chyba ginący gatunek), być może im się to udało (przerzucając recenzje i czytając ile film zarobił tak na to wygląda), ale mnie nie przekonał i zachwytu krytyków po prostu nie rozumiem.



"Być może oczarowana filmem zamknęłam swój umysł na wszelkie jego wady, ale jednak nie dostrzegłam tej szybkiej akcji, wręcz przeciwnie, w moich oczach film płynnie i w odpowiednim tempie przeprowadza nas przez kolejne wątki."

Jak dla mnie prawie każdy z tych wątków jest bardzo płytko potraktowany, jest ich zbyt dużo jak na kinowy film. Całe to „płynięcie” powoduje, że film nie wciąga. Ja bardzo lubię starsze kino, gdzie stosuje się zmienne tempo akcji czyli najpierw wolno, potem przyspieszamy, potem znowu dajemy trochę oddechu, a po chwili znów szybko. Chyba większość dobrych filmów z lat 60-ych, 70-ych stosowała się do tego schematu i jak dla mnie on się znakomicie sprawdza w oglądaniu. W DK wszystko jest w jednostajnym, szybkim tempie. Dialogi, których być może rzeczywiście jest sporo, na swój sposób też są „szybkie”, w większości taka wymiana frazesów...



"Postacie są dobrze zarysowane, odpowiednio oddano ich charakter i sposoby zachowań i chociaż z początku Dent wydaje się lekko karykaturalny w swoim przywiązaniu do prawa i porządku kolejne sekwencje filmu pozwalają nam zrozumieć jego zagmatwany charakter."

Jak dla mnie wypadł kompletnie nieprzekonująco, tak jak napisałaś: karykaturalnie (tyle, że wcale nie mniej na końcu jak na początku), i nawet wymiana aktora na bardziej przekonującego chyba niewiele by zmieniła. Była to po prostu słaba, niewiarygodna postać. Zresztą Oldham grający Gordona też wypadł kiepsko... , na dobrą sprawę poza Jokerem wszystkie postacie są papierowe. Gdyby twórcy wycięli kilka wątków (bo jak napisałem było ich zbyt dużo jak na kinowy film), a głównym poświęcili dzięki temu więcej czasu to MOŻE bohaterowie byliby wiarygodniejsi.



"Zgodzę się w kwestii sloganów, strasznie to hollywoodzko wyszło"

Choć w jednym co do tego filmu się zgadzamy :)



"niemniej ma to swój urok, przynajmniej w moich oczach."

Tutaj z kolei zasadniczo się różnimy. Starsze kino poza wyżej wymienioną zaletą miało też inną: reżyserzy często chcieli przekazywać jakąś treść niewerbalnie; przez gesty, niebanalne dłuższe ujęcia i oczywiście świetną grę aktorską. A dialogi? Owszem, nie brakowało ich, ale cechował je duży naturalizm. Teraz założenie jest takie: robimy film akcji z myślą o przeciętnym, czyli dość prostym (w raczej negatywnym tego słowa znaczeniu) widzu, a zatem ma być dość szybko, dużo wybuchów, bijatyk, dialogi mają wszystko tłumaczyć i prezentować poziom stosowny do intelektu odbiorcy (jeśli wątków ma być więcej to i dialogów ma być więcej), i do tego to nieszczęsne moralizatorstwo. W rezultacie współczesne filmy w większości są bardzo płytkie i rzadko dostarczają mi jakichś poważniejszych wrażeń z oglądania.



"Niemniej młodzież, z jaką mieliśmy styczność drastycznie się różni, bo moje otoczenia dzieła Nolana nie doceniło."

O tym napisałem już wyżej więc nie będę się powtarzał.

ocenił(a) film na 6
Malleator

a jednak znalazłem coś co przekonuje mnie, że intuicja mnie nie myliła, film najbardziej spodobał się nastolatkom, przynajmniej wg imdb -> http://www.imdb.com/title/tt0468569/ratings#reports - najwyższa średnia ocen (9,5) wśród Males under 18

ocenił(a) film na 9
Malleator

Tak właściwie to na siłę można przyznać Ci rację, ale
po 1. Głosów w przedziale U18 jest ok. 16tys z notą 9,4
po 2 Głosów w przedziale 18-29 jest ok. 244 tys, z notą 9,2

Tak więc, nie wydaje mi się, żeby różnica 0,2 przy takiej wysokiej ocenie, potwierdzała Twoją tezę. Jestem przekonany, że przy porównywalnej liczbie głosów, w obu przedziałach wiekowych, nota U18 byłaby ciut niższa

Ale to tylko taka dygresja, nie wnosząca nic do tematu :)
pozdrawiam

A film bardzo dobry 8/10 + jeden punkcik za genialną rolę Ledgera
9/10

ocenił(a) film na 6
adas_80

Co do dywagacji jak wyglądałaby ta statystyka gdyby więcej niepełnoletnich oddałaby swój głos to może masz rację, może nie masz, co nie zmienia faktu, że tabelka ta pokazuje, iż im starsza grupa wiekowa tym ocena niższa. Poza tym ja pisząc o nastolatkach, miałem na myśli ten termin w trochę szerszym znaczeniu (nie tylko niepełnoletni). Bardziej pasującym słowem byłaby młodzież, w domyśle przedział wiekowy od 15-25 lat czyli okres edukacji średniej i wyższej, chyba nawet używałem tego słowa („młodzież”) zamiennie. Utwierdziłem się zatem w przekonaniu, że twórcy film adresowali do młodych – miał on ich zachwycić i zachwycił. Notabene starszym też się spodobał, bo jakiegoś dramatycznego spadku ocen nie ma. Ja jednak będę się upierał, że ten obraz jest mocno przeceniony, ale może z czasem (za parę, paręnaście lat) ocena będzie trochę bardziej wyważona.