PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=674146}

Mumia

The Mummy
5,4 69 069
ocen
5,4 10 1 69069
3,5 11
ocen krytyków
Mumia
powrót do forum filmu Mumia

Mumia jest filmem, który po seansie uważałem za niezły, a im więcej czasu upływa, tym gorsze mam o nim zdanie. Nie pomaga tu nawet Tom Cruise, wielki budżet, agresywny marketing i prześliczna Sofia Boutella w tytułowej roli. Recenzje mógłbym w zasadzie zakończyć na stwierdzeniu, że Universal powiela te same błędy, które popełnili już DC i WB próbując stworzyć swoje filmowe uniwersum na modłę tego marvelowskiego. To w ogóle słowo klucz - uniwersum. Każdy musi mieć jakieś, bo to kopalnia pieniędzy. Universal nie chce być gorszy i obmyślono plan stworzenia świata klasycznych potworów. Monstrum Frankensteina, Dr Jekyll/Mr. Hyde, Drakula, Mumia itp. Szkoda tylko, że nikt nie rozumie, że w pierwszej kolejności potrzebny jest dobry film, który zbuduje fundamenty pod kolejne tytuły.

Mumia nie jest klasycznym filmem. To dwugodzinna ekspozycja i budowanie kolejnego uniwersum. Scenariusz pisały trzy osoby i to jest wyczuwalne na każdym kroku. Cała konstrukcja filmu wygląda tak: scena akcji, ekspozycja, scena akcji, ekspozycja, scena akcji... i tak do końca. Bohaterowie skaczą z miejsca na miejsce, muszą wziąć takie coś, zrobić z tym jakieś czary-mary, a potem znaleźć kolejne coś - wszystko bez związku ze sobą, bo nie ma czasu na zrobienie z tego koherentnej historii. Więcej tu budowania świata i tłumaczenia jego zasad niż właściwej historii o mumii. Ba, autorzy nawet nie udają, że znają się na rzeczy, bo już w pierwszej retrospekcji dowiadujemy się, że ktoś został ZMUMIFIKOWANY żywcem. Tak właśnie. Zmumifikowany. Żywcem. Według scenarzystów proces mumifikacji wygląda tak: owijamy żywego delikwenta bandażami i chowamy do sarkofagu... Aha. Jakby ktoś przegapił początek nie musi się w ogóle martwić. Retrospekcję z tym dlaczego mumia została mumią dostaniemy w trakcie filmu jeszcze ze dwa razy. Po co? Tego się nie dowiemy.

Posłuchamy za to Russella Crowa opowiadającego, jakby czytał z kartki, o tym jak działa jego tajna organizacja. Posłuchamy dialogów napisanych tak, żeby zawrzeć w nich maksimum ekspozycji ("Nick, ty jesteś lekkoduchem i awanturnikiem!" - kto tak rozmawia ze sobą?). Zobaczymy skrajnie niesatysfakcjonujące zakończenie. Obejrzymy wreszcie perypetie Jenny Halsey (Annabelle Wallis), która w filmie jest tylko po to, żeby rzucić do kamery kilka oczywistości i żeby Tom Cruise jako Nick Morton mógł ją kilkakrotnie uratować. Serio, postać Jenny ma tu tylko dwie funkcje: opowiadać widzom co się dzieje i być damą w opałach.

Sam Nick Morton to też niezbyt złożona i rozgarnięta postać. Żołnierz, który zamiast walczyć czy robić rekonesans biega od zabytku do zabytku i próbuje zrabować wszystko, co da się opchnąć na czarnym rynku. Nie ma jednak do tego specjalnego przygotowania - jak słyszy w jednym zdaniu hieroglify i sarkofag to od razu prosi swoją uczoną koleżankę o "mówienie bardziej po ludzku". Nick ma też kumpla-pomocnika (Chris Vail, w tej roli znany z serialu New Girl Jake Johnson), który jest, a w zasadzie miał być tzw. "comic relief", ale wyszło to bardzo nienaturalnie i ani jedna scena z jego udziałem nie jest zabawna. Cruise ma teraz jakiś gorsz okres. Najpierw dał nam sequel Jacka Reachera, w którym wygląda na zmęczonego i zmuszonego do pracy na planie, a tutaj postać kompletnie nie pasuje do jego charakterystyki jako aktora. Cwaniaczka i zawadiakę mógłby odegrać Chris Pratt czy nawet Leonardo Di Caprio, ale harcerzyk Cruise? Pasuje tu jak pięść do nosa.

Mumia tonalnie leży, kwiczy i błaga o litość. mamy sceny akcji, wrzutki komediowe, elementy horrory, kina przygodowego, a wszystko to w kompletnym oderwaniu od siebie nawzajem. Nic tu sie nie zazębia, nic tu nie pasuje. Jakby każdy element z osobna napisał ktoś inny. Jeden scenarzysta napisze humor, drugi horror, a trzeci akcję. A potem nakręcimy, ale bez składania tego w sensowną całość. Taki jest właśnie ten film. Kolejne sceny są spoko, ale zebrane do kupy nie tworzą spójnego obrazu. Lepiej byłoby to pociąć i wrzucić na youtube'a, żeby dać podwaliny pod ten tak zwany Dark Universe.

Mumię, wbrew temu co napisałem, da się obejrzeć w ramach rozrywki. Jak się kompletnie wyłączy myślenie i nie przyśnie na scenach z ordynarną ekspozycją to jest tu kilka świetnie zrealizowanych scen akcji i... w zasadzie nic poza tym. Dobrym aktorom dano niewiele do zagrania (co za marnotrawstwo talentów!), fabuła to zlepek przypadkowych scen i motywów, horror nie straszy, a humor rzadko trafia w punkt. Dodatkowym minusem jest umiejscowienie akcji (sam początek) w Iraku gdzie zamaskowani fanatycy niszczą zabytki. Film czysto rozrywkowy i klimaty ISIS? Bardzo nietrafione połączenie.

Dark Universe może się skończyć zanim się zacznie na dobre i jeśli kolejne produkcje będą na podobnym poziomie - mam nadzieję, że tak się stanie. Im szybciej tym lepiej, ale hej! Przynajmniej logo już mają, bo to jest pierwsza rzecz, jaką pokazują widzowi podczas seansu. Tylko po co?

http://zabimokiem.pl/wczesne-epitafium-dla-mrocznego-uniwersum/

ocenił(a) film na 7
SithFrog

Bardzo dużo prawdy, zgodzę się w znacznej części. Najbardziej razi nietrafiony humor. Sidekick Nicka był żałosny. Chaotyczność filmu też razi. Zamiast ekspozycji Hyda, można było przedstawić tylko Doktora Jekylla (jako zwyczajnie Doktor Henry) natomiast samą historię Ahmanet wrzucić właśnie do tego momentu. W oryginalnej "Mumii" z Borisem Karloffem retrospekcja znajduje się nieco po połowie filmu, i tu znakomicie by to zdało egzamin. Zapełniło przegadane sceny w Prodigium i nadało więcej zaskoczenia scenie odkrycia grobowca. Postacie są płaskie. Nick jest nierozgarniętym prostakiem, ale pasuje to do jego stylu życia. Ta blondynka, nawet nie pamiętam jej imienia, jest całkowicie zbędna przez 90% filmu. Ahmanet, za sprawą znakomitej kreacji aktorskiej Sofii, fascynuje. Wbrew pozorom małomówna rola egipskiej księżniczki wymagała najwięcej do zagrania. Sposobem poruszania się, walk i samym spojrzeniem (w scenach bez podwójnych tęczówek) wręcz hipnotyzuje widza.

Natomiast bardzo podobał mi się sam koniec. Ahmanet była pewna siebie i absolutnie nie zdawała sobie sprawy, że coś co miało być jej wiecznym sprzymierzeńcem może odwrócić się przeciwko niej. Trochę za dużo slapstickowej walki (chociaż jest jakaś chora przyjemność z oglądania Toma pomiatanego na wszelakie strony :D) którą można było odpuścić i poprowadzić końcówkę w bardziej zmysłowy sposób.

Na plus zdecydowanie właśnie zaliczam tą scenę z wojownikami niszczącymi zabytki dawnych kultur. Świetnie nakreśla ten przemilczany problem i znakomicie uwspółcześnia odbiór filmu. Nasze życie jest krótkie i przemijamy, jednak pozostawiamy po sobie ślady. Oparły się one biegowi czasu jednak nie mają szans w starciu z celowym działaniem. Jak tak dalej pójdzie, to przyszłe pokolenia nie będą miały już okazji obcowania z reliktami dawnych kultur.

Jaki film by zły nie był, na pochwałę zasługują efekty specjalne i kaskaderskie. W dobie kręcenia niemal całości na greenscreenie (Marvel, Hobbit, Transformers itp), staromodne metody i dekoracje są bardzo miłą odskocznią od zalewu CGI.

Zupełnie nie rozumiem krytyków. "MadMax" pozbawiony na dobrą sprawę fabuły, sprowadzony do 2 godzinnego pościgu tam i z powrotem, jest zachwalany i oceniany głównie pod względem efektów i doznań wizualnych. Postacie to w większości silne kobiety, a Max parę razy się odzywa i chrząka.
"Mumia", która też oferuje na dobrą sprawę tylko efekty wizualne (podobnie jak w "MadMaxie" - w większości praktyczne, jedynie wsparte CGI), jest mieszana z błotem za fabułę i postacie.

Filmy o mumiach na dobrą sprawę zawsze były słabe. Oryginał z 1932 to jak się bliżej przyjrzeć kalka "Drakuli", obrana w egipską otoczkę, powstała na fali zafascynowania odkryciami grobowców w dolinie królów. Kolejne dzieła z lat 40 i 60 to ponowne opowiedzenie tej samej historii, jednak tym razem potwór przedstawiony jest jako bezmózgie zombie mordujące kogo popadnie.

Co do filmu z 2017 roku, choć nie idealny, to zdecydowanie 1 z lepszych filmów o mumii. Nie tak toporny jak dzieła Hammer Films, ale nie ma nośności filmu Sommersa czy aury oryginału z 1932. Ot takie inne spojrzenie.

ocenił(a) film na 4
darekfw_filmweb

"Na plus zdecydowanie właśnie zaliczam tą scenę z wojownikami niszczącymi zabytki dawnych kultur. Świetnie nakreśla ten przemilczany problem i znakomicie uwspółcześnia odbiór filmu. Nasze życie jest krótkie i przemijamy, jednak pozostawiamy po sobie ślady. Oparły się one biegowi czasu jednak nie mają szans w starciu z celowym działaniem. Jak tak dalej pójdzie, to przyszłe pokolenia nie będą miały już okazji obcowania z reliktami dawnych kultur."

To co napisałeś jest mądre i właściwe, ale dla filmu dokumentalnego o zbrodniach ISIS, a nie do rozrywki, gdzie za chwilę Nick i jego kolega rzucają żartami i jest radosna rozwałka.

Z Mad Maxem nie zgodzę się kompletnie. W Mumii nie ma ćwierć postaci tak dobrze zarysowanej jak Furiosa, Max czy nawet Immorten Joe. Mówienie nie ma tu nic do rzeczy. Kilka schiz Maxa i jego chrząkanie mówią więcej i lepiej niż jakikolwiek dialog. Złota zasada filmu/pisania scenariusza: pokaż, a nie mów. Max jest straumatyzowanym przez przeszłość samotnikiem nastawionym na przetrwanie w kompletnie zniszczonym, nieprzyjaznym świecie, nie cofnie się przed niczym, jego determinacja nie zna granic, a chrząkanie pokazuje jak daleko już odleciał od klasycznego człowieczeństwa. Uważam, że sprowadzanie tego JEDYNIE do "2-godzinnego pościgu" to spojrzenie bardzo powierzchowne. Dla mnie ten film jest genialny. Współczesne arcydzieło. Wiadomo, że to trochę rzecz gustu, ale porównywanie go do Mumii jest co najmniej nieadekwatne ;)

Zapomniałeś o świetnej komediowej wersji Mumii z lat 90tych z Brendanem Fraserem. Dla mnie to jest do dziś rewelacyjna zabawa. Niezła próba nawiązania do Indiany Jonesa.

ocenił(a) film na 7
SithFrog

"MadMax" bardzo mi się podobał, a porównanie "Mumi" uznaję za trochę adekwatne. "Fury Road" to świetny film, ale pamiętajmy jeszcze "Road Warriora" który wyznaczył standardy gatunku. "Fury Road" to na dobrą sprawę brutalniejsza, podkręcona wersja tego co widzimy w ostatnich 20-30 minutach filmu z 1981 roku. O pierwszym Maxie nie wspominam, bo to był niskobudżetowy eksperyment, nie kino stricte post-apoc. "Drogę Gniewu" oceniłem na 9/10, głównie za efekty wizualne i anty-bohatera Rockatansky'ego, bo do kreacji świata z "Wojownika Szos" dużo brakuje. To samo robię z nową "Mumią", nie widzę sensu szukać w niej większej głębi, ponad doznania wizualne i anty-bohatera Nicka czy tytułową antagonistkę.

Tak jak w "MadMaxie" wybaczyłem pewne rażące błędy i głupoty (typu: Apokalipsa. Paliwo jest na wagę złota, więc podaj mi moją zionącą ogniem gitarę i wsiadamy do tego muscle cara napędzanego 7-litrowym V8 by w blasku i chromie ruszyć w pogoń" ) tak i "Mumii" jestem w stanie wybaczyć.

Nie zapomniałem o wersji z lat 90. Przedostatnie zdanie, cytuję: "[..]nie ma nośności filmu Sommersa[..]" doskonale oddaje moje przemyślenie. Warto jednak pamiętać, że tamten miał komediwo-przygodowy wydźwięk i też spotkał się z ogromną falą krytyki w 1999 roku. Szkoda, że nowa "Mumia", pomimo całkowicie innego stylu usilnie próbowała wcisnąć ten aspekt komediowy, to mocno pogrążyło film.

"To co napisałeś jest mądre i właściwe, ale dla filmu dokumentalnego o zbrodniach ISIS[..]"
Nowa "Mumia" przemyca to do mainstreamu. Nie oszukujmy się, ile osób zobaczy dokument ISIS a ile zapamięta krótką scenkę z początku kinowego blockbustera? Z drugiej strony jest to istotny motyw postępowań Nicka. Wiemy, że kradnąc i sprzedając na czarnym rynku robi źle, ale jest to zło konieczne. I tak lepiej jeśli coś przetrwa u prywatnego kolekcjonera, niż zostanie zniszczone przez grupę radykałów.

ocenił(a) film na 4
darekfw_filmweb

Dla mnie Road Warrior to 9/10, a Fury Road dałem 10. Nie potrzebowałem kreacji świata, bo to było-nie-było czwarta odsłona cyklu. Wystarczyło kilkanaście pierwszych minut i wiedziałem wszystko co trzeba o Maxie, Furiosie, Immorten Joe i układzie jaki panuje w tym świecie. A w porównaniu z Mumią nie chodzi o głębię tylko o spójność. Mumia próbuje być kinem przygodowym, próbuje być komedią i horrorem, kinem akcji, jednocześnie chce rzucać referencjami do poprzedników i na dokładkę podłożyć podwaliny pod nowe uniwersum. Tego się nie da zrobić w krótkim filmie o mumii.

Głupotkę w Mad Maxie jestem w stanie zbić na dwa sposoby:

1. licentia poetica twórcy i nie ma co się doszukiwać sensu w kompletnie zakręconej wizji post-apo, chcesz realistycznego post-apo, obejrzyj Drogę, nie odpowiadam za tygodniową depresję po seansie (ja miałem)
2. zastaw się a postaw się, nigdzie nie jest powiedziane, że paliwo jest na wagę złota, raczej wydaje mi się, że woda jest na wagę złota, a paliwa jest ile dusza zapragnie tylko najmocniejsi kontrolują wydobycie i dystrybucję, a że są zasobni w benzynę to tworzą narzędzia podkreślające potęgę i ziejące ogniem

Faktycznie przeoczyłem zdanie o filmie Sommersa - wstyd przyznać - zapomniałem, że to on reżyserował. Tam właśnie był jeden konkretny ton. Lekka przygoda i komedia, bez żonglowania klimatem.

Z tym tematem ISIS to może się czepiam. W sumie nie ma to aż takiego znaczenia. Myślę, że to moje przewrażliwienie, statystyczny zjadacz hamburgerów pewnie w ogóle nie skojarzy tego z obecnymi wydarzeniami na bliskim wschodzie. To samo miałem zresztą z Wonder Woman. Koszmar Wielkiej Wojny vs babeczka z biustem na wierzchu i śmiesznym strojem odbijająca kule. Może to problem ze mną, a nie z tymi filmami ;)

Pozdro!

ocenił(a) film na 4
SithFrog

Podpisuje sie pod tym.
Jednakze tez nie zgodze sie z krzywieniem sie na isis. Nie ma znaczenia czy ro isis, czy inna organizacja, wazne, ze pokazali niszczenie zabytkow przez prymitywow. Przypomne, ze t osamo pokazano w latach 90 w Prawdziwych klamastwach i jakos nie przeszkadzalo ani nikt nie zarzucal, ze nie powinno byc tego w takim filmie. W Indim pokazywano zachlannosc faszystow, sprzedajnych Francuzow i Arabow. Nie widze nic niewlaciwego w pokazaniu w filmie jakiekolwiek gatunku, nakreconym w tym roku, w scenach z Iraku, ze cos takiego tam jest. To tak jakby w Rambo nie pokazywac wybuchow i rozwalki armii radzieckiej, bo nie wypada... Szkoda tylko, ze te zabytki byly tak wykonane na pale, od razu bylp wodac, ze to dekoracje z mordami na miare mazepy...
Kednoczesnie mialo to nieco usprawiedliwiac obecnosc takich gosci jak Nick i kumple, bo przeciez w innym wypadku nie mogliby w ogole nic robic i od razu isc do pierdla. A tak, to niby szlachetni zlodzieje, ze lepoej zeby oni ukradli i sprzedali, zamiast tak...
A blondynka w sumie nie lepsza, powiedzcie mi czym sie rozni organizacja Henrego od faszystow, Amerykanow i XIX Anglikow i Francuzow albo carskiej Rosji w Polsce?


O mad maxie mam podobne zdanie co kolega nizej. Film o tym jak wyjechali, jada, jada i wracaja w to samo miejsce. Wynudzilam sie strasznie i nijak to mnie nie zachwycilo ani sie nie umywalo do filmow z Gibsonem, gdzie byla i rozwalka i fabula i atmosfera apokalipsy oraz specyficzna mitologia i swietne operowanie zlomem przez rekwizytatorow. A tutaj z komputera i z tasmy produkcyjnej elementy.

Zabraklo mumii w mumii, a za duzo tam nocy zywych trupow ale gorzej wykpiwanej niz azjatyckie filmy o walce z zombiakami...
Efekty komputerowe w sumie kiepskie jak na film na nich jadacy czy mozliwosci, te sczury to malo sie roznily od skrabeuszy z 99, a gorzej.
Jednak nalezy korzystac z zywych i prawdziwych rzeczy, a cgi minimalnie.
Dlatego scena z samolotem zajefajna wizualnie.

Tak, mumia z 99 byla zjezdzana, dlatego, ze byla klonem Indiego, ale duzo ubozszym i to od razu ludzi w filmie takim razilo. Ale wybronil sie aktorka, Unhotepem i cgi, ktore wtedy zaskakiwalo. No i jednak lepszym humorem sytuacyjnym. Lata pozniej powtorzyli to Piraci, ale juz z wiekszym rozmachem i bez bidy Mumii.
A dzis, jak to niestety bywa, te filmy na tle szmir z komputera bez scenariusza, staly sie cenionym kanonem.
Tom mi nie przeszkadzal jako awanturnik, kojarzyl mi sie z bohaterem Uncharted. Przynajmniej w pierwszej czesci filmu.
Moze zle to przetlumaczono, ale on byl grabiezca grobow, a nie archeologiem. Do tego nie trzeba byc naukowcem i nikt kto przez wieki okradal grobowce nie byl tak okreslany. Wlamujs sie, prymitywnie, ogniem, zelazem i wynosisz co sie blyszczy i zlote. Do czego ci tu znajomosc napisow i nomenklatury. Chyba za bardzo sie przyzywczailismy do Indiego... Czy nawet ztechnikowanej Lary.

A wlasnie, Indi jest przeciez odswiezeniem tych filmow awanturnoczych i monsterowych z lat 30-40, dalsze sa kalkami Indiego, a teraz zatoczylo kolo i zjada swoj wlasny ogon...

ocenił(a) film na 4
alisspl

"pokazali niszczenie zabytkow przez prymitywow"

Hehe, fakt, ale zobacz co robi prymityw Tom Cruise. Strzela z broni palnej do tajemniczego, starożytnego mechanizmu :) Poza tym się zgadzam, ich postacie to właściwie takie hieny cmentarne na starożytnych artefaktach ;)

Co do Mad Max: Fury Road, kompletnie się nie zgadzam. Fabuła tam jest, tylko bardzo prosta, to samo było w starych Maksach. A co do "tutaj z komputera i z tasmy produkcyjnej elementy" - nie mogłaś się bardziej pomylić. Komputerowo dołożono kilka efektów i jakieś burze piaskowe w tle. Maszyny i wszystko z nimi związane zbudowano naprawdę. Polecam wydanie DVD/Bly-ray, bo jest tam cały dodatek o tym. Nawet chyba w necie można znaleźć. O proszę: https://www.youtube.com/watch?v=9L67BiENzYs czy https://www.youtube.com/watch?v=ent02yItm60

Co do Uncharted - nie zgadzam się również, Nathan Drake zna historię, interesuje się tym i dużo wie o rzeczach, których szukają. Nie jest złodziejem, który włazi z kopa przez drzwi.

A co do Mumii z 1999. Dostało jej się za wiele rzeczy, ale ja ją zwyczajnie uwielbiam. Tak jak napisałaś, to nawiązanie do Indiany Jonesa, ale lekkie, komediowe i z dużą dozą uroku. Czysta rozrywka. A że wcale nie łatwo zrobić coś takiego pokazały nieszczęsny Indiana Jones 4 czy Sahara.

ocenił(a) film na 4
SithFrog

Ja na tej samej zasadzie lubie Kopalnie Krola Salomona i TR.
No tak, ale on tylko chcial uruchomic mechanizm, a nie zniszczyc, a ze by cos wybuchlo to coz :P Od ,at 80 nas ucza, ze amerykanski archeolog zawadiaka jest ok, jak strzela naokolo z borni palnej oraz przy okazji rozwala cale budowle, uciekajac ze znaleziskiem heh
Tasma produkcyjna - propsy wyprodukowane w fabryce, a nie robione chalupniczo z tego co kto wygrzebal, tam naprawde szli i grzebali w smieciach, zeby oddac te atmosfere smietniska. No, a mnie nie przekonasz, ze nowy MM ma fabule i ze mozna go porownywac ze starymi, bo jednak w starych cala koncepcja ucieczki, poscigu jednak nie tylko na tym sie skupiala, a tutaj ciezko, naprawde ciezko uwierzyc w jakiekolwiek ratowanie kogokolwiek.
Drake nie jest glabem, ale nie mow mi, ze w samej grze nie zachowuje sie rownie nonszalndzko co bohater mumii i kazdy inny rabus grobow. Jest rozpierducha, cwaniactwo i wyscig o kase z innymi. Dodac troche rozumu bohateoriw Mumii i pasowaloby jak ta lala.
Nie wiem czy dla mumii nie byloby lepiej, jakby wywalic te cala blondyne, przywolac Seta, pokazac, ze set sie wypial na ksiezniczke, nie jest tym co ona sadzila, a Tom uwalnia ja od klatwy i przeciaga na strone organizacji.

ocenił(a) film na 4
alisspl

Chciał uruchomić nie wiedząc co to, co robi i strzelając do tego z pistoletu. Tak robi tylko troglodyta :) Indiana Jones nigdy nie strzelał do zabytków :P

Żadna taśma produkcyjna, obejrzyj proszę te filmiki i zobacz ile serca i starań włożono w ten projekt, w te auta, wybuchy itp. Dziś się stawia aktorów przed zielonym tłem i wszystko dodaje na komputerach. A tu masz niemal 90% bardzo efektownego filmu zrobione zgodnie ze starą szkołą.

W Fury Road nie tylko chodziło o ratowanie kogokolwiek. Max chciał po prostu przeżyć, a potem jego cel i cel Furiosy okazały się być zbieżne i sobie pomogli. Pamiętaj, że ich pierwsze spotkanie skończyłoby się morderstwem gdyby nabój w obrzynie wypalił. Furiosa chce ratować dziewczyny, wrócić do domu, a Max chce przeżyć. Najpierw prawie się pozabijali, potem sobie pomogli, a potem każdy poszedł w swoją stronę. Genialne, proste, opowiedziane z wizualnym rozmachem.

Drake w grze jest problematyczny, bo w filmikach zachowuje się jak poszukiwacz skarbów, a le jak już gracz przejmuje kontrolę to jest faktycznie masowym mordercą i rzuca granatami po starożytnych ruinach, ale to taki urok gier. Musi być interakcja.

"Nie wiem czy dla mumii nie byloby lepiej, jakby wywalic te cala blondyne, przywolac Seta, pokazac, ze set sie wypial na ksiezniczke, nie jest tym co ona sadzila, a Tom uwalnia ja od klatwy i przeciaga na strone organizacji."

Hahaha, to jest boskie. Nie wiem czy myślałaś o tym wcześniej czy teraz podczas pisania, ale ten komentarz (i piszę to z pełną powagą) mógł dać dwa razy ciekawszy film niż to co dostaliśmy od Universala. Brzmi naprawdę intrygująco.

ocenił(a) film na 5
SithFrog

Już widzę jak będzie wyglądał taki komediowy Frankenstein albo Wilkołak. Będą niczym w filmach animowanych sie gonic dookoła budynku przy wesołej muzyce a w tle wybuchy.
Po co ta nazwa Dark Universe, przecież to marny Adventure Comedy Universe

ocenił(a) film na 4
Bartekh28

Dark brzmi bardziej cool, nad sensem nikt się tam pewnie nie zastanawia. Mają się sypać miliony monet i koniec ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones