Na przepustce

On the Town
1949
7,4 1,1 tys. ocen
7,4 10 1 1147
7,3 3 krytyków
Na przepustce
powrót do forum filmu Na przepustce

Musical ten ma prawie wszystko co dobry musical miec powinien: gwiazdorska obsade (Kelly, Sinatra), swietna muzyke (bernstain), wspaniala choreografie, nawet happy end dali... no wlasnie prawie...
Zabraklo jednego – uczucia.
Kiedy bylem malym chlopcem chcialem nauczyc sie tanczyc jak g.kelly. szkoda, ze nie obejrzalem tego filmu wtedy, moze oszczedzilbym sobie troche czasu i uniknal kolejnego zawodu. A tak?! Przeklety ‘’Amerykanin w Paryzu’’!!! Po kiego ch.. on tam wogole jechal!!! Toc w ameryce krasawic i przytupanek nie brakuje !!!
Ale wracajac do tematu. Ten film mimo wielu zalet jest ... pusty jak moj kaban po pracy. Oczywiscie swietnie sie go oglada: wszyscy tancza, spiewaj, ciesza sie, kochaja (jak to w musicalach bywa)... 1,5h mija blyskawicznie... a potem ... no wlasnie ... a potem to ja sie zorientowalem, ze te 1,5h to szlag trafil!!!
Gdzie jest pasja, gdzie uczucie, gdzie czar...gdzie autentycznosc!!!Podejrzewam, ze w mongolskim balecie znalazl bym wiecej naturalnych emocji niz w tym filmie!!! Pewna kobieta powtarzal mi wielokrotnie mniej wiecej te slowa: mozesz wygladac jak B. Pitt, tanczyc jak G.kelly, pieprzyc sie jak P. North, ale pamietaj, ...eee... to chyba nie jest odpowiednie miejsce na ten cytat.
Po prawdzie to moja skromna osoba wywoluje wieksze emocje na londynskich parkietach, niz te ktore ja widzialem przed chwila w tym filmie... i wcale nie musze byc genem pieprzonym kelly!!! Wystarczy drobna zacheta mr. Jacka Danielsa.
Przynajmniej jestem autentyczny!
Dlatego pragne publicznie oswiadczyc, ze juz nie chce byc jak G. Kelly kiedy (jesli) dorosne!!! Hlip...hlip...hlip
NIGDY!!!NIGDY!!!NIGDY!!!

...chyba, ze...

...ten przeklety amerykanin znow pojedzie do Paryza!!!HA!
;)


BTW. Dla moich przedmowcow mam zadanie domowe:
1.Amerykanin w Paryzu.
2.Cabaret
3.My fair lady.
To na poczatek. Odrobic lekcje, a pozniej sie mi tu wypowiadac!!!

lukaslondon

a gdzie masz w Amerykaninie w Paryżu "pasję, uczucie, czar , autentycznosc" ? chodzi ci o te wydumane tance między kellym a caron ? czy może o wieżę Eiffla w tle?

ocenił(a) film na 4
Justyna_0288

w kazdym [moze prawie kazdym] musicalu jest mnostwo wydumanych tancow. z tego co wiem to ciezko w studiu oddac klimat paryza [nawet jesli wkleisz wieze eiffla czy posadzisz lasek bulonski]. kelly byl genialny w tym filmie, a caron niezle sie do niego dopasowala. amerykanin w paryzu byl jednym z wazniejszych filmow moich lat sielskich, anielskich. no i oczywiscie ten gershwin.

lukaslondon

a widzisz,Squrczybyk pisze :

"Mój pierwszy musical...
Obejrzałem go jakieś 10 latek temu w "Starym kinie" i byłem szczerze zauroczony"

ale stwierdziłeś ,że się nie zna? może ty masz tak samo sentyment do "Amerykanina w paryżu", jak on do Przepustki. To nie znaczy ,że ten drugi jest gorszy i pusty

ocenił(a) film na 4
Justyna_0288

moze niekoniecznie z powodu samego filmu tylko musicalu jako takiego. gdyby zobaczyl west side story, mary poppins, top hat, czy amerykanina w paryzu to zauroczyl by sie w ktoryms z tych tytulow. rzecz w tym, ze on the town nie byl moim pierwszym musicalem, ale byl najslabszym jaki widzialem [ze o dancer in the dark nie wspomne]. nawet nieudany new york, new york scorsesego byl lepszy, mam na mysli to, ze mial pare niezapomnianych momentow np. but the world goes 'round czy happy days[glownie dzieki minneli].
nie wiem czy widzialas musical Anchors Aweigh, ktory bazuje na tej samej historii i oczywiscie wystepuje w nim kelly i sinatra? mimo, ze muzyka w on the town jest lepsza, to anchors aweigh jest bardziej autetyczny, glownie za sprawa kellyego, ktory byl w znacznie lepszej formie. ponadto aa jest bardziej naturalny i zabawny. on the town uwazam za mocno przegrany i sztuczny.

lukaslondon

a własnie dla mnie Podnieść kotwicę jest gorsze, trochę za dużo lukru, więc automatycznie jest dla mnie mniej autentyczny i sztuczny, no ale to kwestia gustu

Justyna_0288

a widziałeś Kiss me kate? Bardzo sympatyczny i niezbyt słodki :)

ocenił(a) film na 4
Justyna_0288

chyba nie. myslisz, ze powinienem? ostatnio musicale ogladam bardziej przez przypadek. na razie skupiam sie na screwballowych komediach, mankiewiczu, kazanie, hawksie, cukorze i wczesnych hitchcockach. moze pozniej zajme sie musicalem, zwlaszcza ze ostatnio nachodzi mnie ochota na freda i ginger:)

lukaslondon

no pewnie, może gdzieś zmieścisz między kazanem a cukorem :)

użytkownik usunięty
lukaslondon

Myślę, że Twoja wypowiedź to szukanie dziury w całym. Choreografia, muzyka , piosenki i ta charakterystyczna dla konwencji musicali z tamtych lat cukierkowa fabuła. Wszystkie te elementy w filmie są okay. Gene tańczy świetnie, Sinatra śpiewa świetnie. Naprawdę świetny musical. Nie ma się do czego przyczepić.
Co prawda ani Cabaretu, ani Amerykanina w Paryżu, nie widziałem, a domyślam się że są super. Jednak widziałem My Fair Lady i mimo mojego uwielbienia dla urody i aktorstwa Audrey Hepburn, uważam że to tamten musical ma więcej niedociągnięć jako film niż "Na przepustce".
Dziwi mnie tylko, że jako taki fan Gene'a Kelly nie wymieniłeś w pracy domowej "Deszczowej Piosenki". Jak dla mnie tamten musical to absolutne arcydzieło i ewentualnie do niego należy mierzyć filmy z tamtych czasów.

ocenił(a) film na 4

nie wymienilem singin' in the rain, poniewaz skupilem sie na musicalach, ktore zrobily na mnie najwieksze wrazenie. wiem doskonale, ze SITR to nr 1 wielu rankingow.
co do my fair lady to jest to ostatni wielki film genialnego cukora i wielki uklon w strone zlotych lat hoolywood. my fair lady jest swietne jako musical i jeszcze lepsze jako film. mozesz rozwinac temat niedociagniec?
audrey hepburn i jej uroda. wg mnie ta lalka jest zupelnie aseksualna i nie tknal bym jej nawet kijem. w charade wyglada w paru ujeciach jak rozdymana krowa. co innego jej aktorstwo. jednak nie jest to typ aktorki, ktora moge nazwac wielka.
w mojej wypowiedzi wspomnialem, ze w on the town wszystko wyglada cacy jednak nie rusza mnie ani przez chwile. zwlaszcza jako film to tragedia. zreszta ten film to chyba koniec pewnej ery dla mnie jezeli chodzi o musicale kellego i sinatry. ostatnio powtorzylem singin in the rain i w pewnym momencie przelaczylem na podglad i cielem rownolegle z kompem w szachy.
a co do sinatry, to niepojete jak taki koles mogl wyrwac ave. nie miesci mi sie to w glowie. tego mu chyba nigdy nie wybacze.

użytkownik usunięty
lukaslondon

My Fair Lady, byłaby dla mnie znacznie lepsza gdyby nie aż tak pachniała sztuczną studyjną dekoracją. Zwłaszcza miejsce gdzie odbywały się wyścigi konne ma dosyć okrojoną scenerię. Film sam w sobie lubię, piosenki są świetne, zwłaszcza przypadła mi do gustu rola ojca Elzy. Myślę tylko że kilka drobnych zabiegów, a film byłby nieskazitelny.

ocenił(a) film na 4

tamten musical ma więcej niedociągnięć jako film niż "Na przepustce".

wg mnie scenografia jest swietna. wiadomo, ze studio to nie londynska ulica, niemniej to raczej blahostka [spowodowana koniecznoscia] niz powazny zarzut. zreszta chyba ten film zostal wyrozniony za scenografie przez akademie.