Twórcy filmu o Nikosiu to chyba chcieli, aby wyszło im właśnie coś takiego. Chyba takie mieli zamierzenie. Tymczasem to właśnie w Najmro to się udało, a tam nie za bardzo. Bezpretensjonalne, nie przedłużające się, całkiem interesujące i oddające klimat lat 80. Ta sama konwencja co Nikoś, ale o wiele bardziej udane. Na pewno szkoda, że tak mało ambitna rola Olgi Bołądź, sprowadzająca się do pokręcenia tyłkiem i przelizania się z głównym bohaterem. No i jak to często w polskich filmach osadzonych w czasach komuny - parę razy wdarła się w kadr kostka brukowa, której wtedy jeszcze w Polsce nie stosowano. Wiem, że ona jest wszędzie i ciężko z tym walczyć - ale da się.