Uważam, że Olaf Lubaszenko zagrał świetną rolę.
Wyznaczył sobie tą rolą nową aktorską przestrzeń - która akurat w polskim kinie dotąd pozostawała niezagospodarowana. Kreacja osoby, która hipnotyzuje wewnętrzną twardością, spokojem i konsekwencją w dochodzeniu do celu, jednocześnie przy "swojskiej"aparycji, czyniąc z niej olbrzymi atut.
Równie dobrze mógłby się na przykład wcielić w niepozornego emeryta, który, powiedzmy, - wbrew wszystkim i wszystkiemu - buduje jacht i wybiera się w samotny, pełen niezwykłych zdarzeń rejs przez Atlantyk.
Mam nadzieję, że ta przestrzeń aktorska zostanie przez polskie kino zagospodarowana