Taka przeciętna nudnawa telewizyjna historyjka o starożytnym Rzymie. Dopóki nie zabili Kaliguli to jeszcze była zabawa... Swoją drogą dziwię się, że nikt tu nie roztkliwia się nad Johnem Simmem, który ponownie pokazuje swój aktorski kunszt i udowadnia, że w roli czarnego charakteru jest rewelacyjny. Co nie znaczy, że nie można podziwiać go w roli chodzącego dobra jak Sam Tyler czy Daniel Appleton. Koniec końców Simm potrafi budować role, które wzbudzają w widzu emocje. Dlatego, gdy postać, którą gra w Neronie ginie robi się mało zabawnie. Dalsza część filmu to już nie to samo.