Czy tylko ja to widzę jak brzydko zrealizowane są polskie filmy z lat 90. (typu "Nic śmiesznego", "Psy", "Tato")? Barwy jakieś takie szarobure, strasznie niska jakość dźwięku, format 4:3, ogólnie bieda, toporność. Przez to wszystko te filmy wyglądają, jakby robione były co najmniej 20 lat wcześniej. Oczywiście są wyjątki.
Tylko akurat ta brzydka realizacja, toporność, nieudaczność i szaroburość (z musu, bo z biedy i nędzy ówczesnych, zasranych czasów) w Psach, Nic śmiesznoego czy Tato dodaje tym filmom autentyczności i spójności w ogólnym odbiorze. Z resztą to samo było z kinematografią polską z lat 80tych Misiem, Seksmisją, King-sizem, Vabankiem, Przypadkiem, Matką Królów, Alternatywami 4, Zmiennikami i 70tych: Amatorem, Spokojem, Blizną, Zaklętymi Rewirami, Barwami ochronnymi, Iluminacją, Szansą, Nie ma róży bez ognia, Nie lubię poniedziałku. Kolorowość, jaskrawość (celowa) Dnia Świra mi już trochę nie współgrała z jego treścią. Dlatego z koterszczyzny najbardziej lubię właśnie Nic Śmiesznego. I razem ze Sztosem, Psami, Długiem, Samowolką, Krollem i Ucieczką z kina "Wolność" uważam je za najlepsze siódemkę polskich filmów lat 90tych.
Pełna zgoda.
Forma jest brzydka.
Na szczęście treść jest wyjątkowej jakości.
A show kradnie Krzysztof Kowalewski!
Taką sylwetką na pewno sobie nie pomagał, z drugiej strony - obnosił ją zawsze z godnością:-)
Producent filmu Klęska:
https://www.youtube.com/watch?v=g71NzMdaxho
Będzie takich aktorów charakterystycznych brakowało...
Brunet wieczorową porą:
https://www.youtube.com/watch?v=cTUtkgzvdGs
A jak miała wyglądać Polska pierwszych lat po PRLu? Być może PRLu nie pamiętasz - bo wtedy byś się nie dziwił "szaroburości".
Poza tym brzydota to u Koterskiego istotna część twórczości.
A co do dźwięku - dzisiaj, ponad ćwierć wieku po tym filmie bywa znacznie gorszy. W "Nic śmiesznego" nie ma niezrozumiałych dialogów.
Zgadzam się, polskie kino w ogóle, poza paroma wyjątkami, było w latach 90 w stanie rozkładu. Jakość scenariuszy i reżyserii był potworny w większości przypadków, nawet Wajda w tej dekadzie tworzył swe najgorsze dzieła. Co do kwestii obrazu tak samo. Nie chodzi to u to by były ładne kolory itd, po prostu polskie kino lat 90 było pod względem formalnym strasznie nędzne. Wystarczy porównać z produkcjami z lat 60, 70, a nawet 80 (oglądam właśnie film Nieciekawa historia Hasa i jakie on ma wspaniałe zdjęcia choć akcja dzieje się we wnętrzu domu! W latach 90 polska sztuka cierpiała wyraźnie na depresję i po niej się trochę cofnęła w rozwoju, bo polskie kino XXI wieku, choć lepsze od tego z lat 90, to jednak formalnie o wiele mniej interesujące. Też oczywiście poza paroma szlachetnymi wyjątkami.