by facet zmiękł, a może raczej zmienił się na lepsze pod wpływem obcowania z dzieckiem. Przypomina mi się: Walter Matthau w "Little Miss Marker" (nie pamiętam polskiego tytułu), Nick Nolte w "Trójce uciekinierów" (Three Fugitives), Val Kilmer w "Willow" i nawet Linda w "Tato". Ten film nie wnosi nic oryginalnego do tematu, a poza tym reżyser nie umiał się zdecydować w jakim gatunku ma być nakręcony, więc nie wiadomo, czy śmiać się, czy wzruszać. Jednak warto go zobaczyć dla Oldmana, którego ledwo tu rozpoznałam: z lekką łysinką, bokobrodami, w groteskowych okularach i kowbojskim kapeluszu. W roli przygłupiego bandyty szarżuje, ale widać, że mu leży ta rola, którą po raz kolejny udowadnia, że nie ma dla niego charakterów filmowych, którym by nie sprostał.