Sądząc po komentarzach , większość z nas zdaje sobie sprawę, że wraz z tym bohaterem (jego śmiercią ) kończy się także Europa, jaką znamy. I jest to coraz szybszy proces, który sprowadzi białą, europejską kulturę do podziemia.No cóż, cywilizacje powstają,stają się coraz silniejsze, trwają,potem słabną i giną. Przychodzą obcy, niszczą je i zakładają swoje. Całe szczęście,że mam sporo lat i nie muszę już akceptować tego nowego, wspaniałego itd, którego nie znoszę.
A co do filmu- niezły, chociaż bywały lepsze Bondy. Ciągnięcie wątku Spectre raczej niezbyt udane.Pomysł na zabójczy wirus zbyt oklepany, role nierówne (bardzo marna ta nowa 007 ,drewniana postać, marny scenariusz ). Świetna Paloma. Mało Q tym razem. Bo cóz,na transseksualnego,czarnego następcę Bonda na pewno do kina nie pójdę ,zostanie do oglądania Connery, Craig i Brosnan.
Z przyszłością Bonda jest ten problem, że postać, jaką znamy z filmów, które spopularyzowały się na fali zimnowojennych klimatów, w dzisiejszych czasach nie znajduje już zastosowania. Ponadto, zmieniła się także percepcja widza. Stare Bondy mają swój unikalny klimat, jednak gdyby dzisiaj pokazano takiego Oddjob-a a kapeluszem, Buźkę, kobietę o imieniu Pussy Galore, gościa z trzecim sutkiem, albo pękającego jak balon Kanangę, to widzowie popłakaliby się ze śmiechu a film nazwali gniotem. Chyba nie do końca wiadomo, czego można teraz oczekiwać od Bonda, aby zadowolić współczesnego widza.
W tym filmie Bond utracił swoją główną cechę postaci, bo z bezwględnego dżentelmena patrioty, zabijającego bez skrupułów czarne charaktery bez mrugnięcia okiem, zrobiono sentymentalnego ojca pragnącego ogniska domowego. Ten wizerunek przebił się na pierwszy plan i stał się głównym wątkiem. Bond utracił pierwiastek swej osobowości. Choć Cassino Royal jest najlepszym z serii, to już w nim próbowano tego dokonać, na całe szczęście uśmiercając Vesper. Niestety w Spectre twórcy powrócili z tym pomysłem i "rozmiękczyli" Bonda wątkiem miłosnym ze Swann. Widz oczekuje w filmach o Bondzie całkowitego jego poświęcenia się sprawie w walce ze zbrodniarzami, szaleńcami, zabójcami wpadając w śmiertelne pułapki przez nich zastawione i wychodząc tych "niemożliwych" do wyjścia opresji obronną ręką ratując świat. Taki schemat Bonda gwarantował widowiskową rozrywkę przez ponad 50 lat.