Owszem, napis "James Bond powróci" jest, ale Bonda już nie będzie. Przynajmniej nie z tym reżyserem, który ewidentnie nie rozumie tej postaci. Bond ojczulek i pantoflarz?! Fukunaga chyba spadł z konia. Craig pokazał w Skyfall i Casino Royale, że w XXI wieku można nakręcić dobry film o Bondzie, ale Nie Czas Umierać do filmów o Bondzie nie należy. Dla kontrastu po powrocie z kina obejrzałem Dr. No i i moje ulubione Goldfinger i Live and let die. Przeżyłem szok gdy porównałem sobie te filmy z wyrobem bondopodobnym jakim jest No Time to Die. Postać Madeleine Swann wpychana na siłę, słabo zagrana, właściwie nie wiadomo czy poza dzieckiem Bond coś w niej widzi. Gdyby postać Any de Armas dostała połowę tego czasu co Swann, film być może byłby lepszy. A zabicie Bonda jest też krokiem niepotrzebnym i niezrozumiałym (no chyba że na tym chłamie chcemy zakończyć 60 lat historii)
Cóż, społeczeństwo robić się wraz bardziej świadome yyy wróć miękkie, faceci też, ale każdy facet jak na siłę brodę :P To taki znak naszych czasów. Jeszcze brakowało tego, żeby Bond jeździł na rowerze, był weganinem, karmowa ręce i zamiast alkoholu pił jogurt, chociaż to będzie pewnie w kolejnym.