150 minut wciągającej akcji. Trudno jest utrzymać dzisiejszego widza przez 2,5 godziny w kinie a tutaj udało się to idealnie. Rzeczywiście ogląda się to świetnie i wciąga niczym bagno.
Z drugiej strony już po seansie zauważamy wiele mankamentów.
Przede wszystkim zabicie Bonda może jest i czymś nowym ale czy na pewno jego śmierć jest tym na co czekaliśmy? To zaprzeczenie całej serii. Pomysł z dzieckiem całkiem ciekawy i sprytny choć tez nie pasuje raczej do Bonda. Tak samo jak Medelaine nie pasuje na jego partnerkę. Nie kupiłem tego. Pomiędzy Craigiem a Seydoux nie ma chemii która wręcz wisiała w powietrzu w "Casino Royale" kiedy jego wybranka była Green. Aż żal że miejsca Seydoux nie zajęła Armas która wypadła w filmie zjawiskowo.
Rami Malek z kolei zagrał chyba jedną z najsłabszych ról w karierze. Aż żal patrzeć jak męczy się na ekranie. Genialny aktor po którym wiele sobie obiecywałem nie pokazał na ekranie niczego. Postać Safina jest chyba jednym z najgorszych wrogów Bonda od samego początku serii. Przede wszystkim jest go niezwykle mało a sama jego postać wydaje się umocowana na siłę w fabule filmu. Nie potrafie zrozumieć jak można było zaprzepaścić taki potencjał. Równie dobrze można by zastąpić Ramiego naszym rodzimym Karolakiem. Plotki głosiły że rolę tą miał dostać Tomasz Kot i jeśli w plotkach tych jest ziarno prawdy to twórcy popełnili błąd że nie zdecydowali się na Polaka.
Nie lepiej jest w przypadku Lynch która trafiła tutaj chyba tylko ze względu na parytety. Gdyby w filmie nie pojawiła się w ogóle to nawet byśmy tego nie zauważyli. Taki kwiatuszek do kożucha. Niby ozdoba a jednak zbędna.
No dobra. Trochę ponarzekałem to teraz muszę oddać sprawiedliwie to co się filmowi należy. To naprawdę doskonały festiwal kina akcji. Craig jest jeszcze lepszy niż w poprzednich częściach. Twórcy przechodzą samych siebie aby utrzymać nas w napięciu w kinowych fotelach. I na tym Bondzie naprawdę nie da się nudzić. Realizacja iście mistrzowska. Do tego rewelacyjna piosenka której motyw przewija się kilka razy w filmie. Pod kątem akcji film broni się rewelacyjnie. Widać każdego dolara jaki w niego wpompowano.
Ogólnie ten Bond przejdzie do historii bo wątpię czy w przyszłości ktoś zdecyduje się na jego zabicie. Widać że Craigowi naprawdę zależało żeby spalić za sobą wszystkie mosty i miął już roli Bonda dosyć. Choć z drugiej strony pewnie scenarzyści byliby go w stanie wskrzesić ale nie sądzę aby Craig się na to zgodził.
Dałem filmowi 10 bo uważam że ocena 7.1 jest naprawdę krzywdząca. Oceniam go zaś na 8 ocierające się nawet miejscami o dziewiątkę. Biorąc pod uwagę wszystkie za i przeciw jest to godne zakończenie ery Craiga.