Powiem to tak nie jestem fanem bonda ok jasne widziałem pare filmów ale dla mnie stare bondy są ok nic szczególnie złego ale też nic wybitnego. Dopiero po Golden Eye trochę zacząłem lubić tą serie i nawet bardziej lubię niż te wcześniejsze a z tymi z Craigiem to widziałem Skyfall i Spectre które również mi się bardzo podobały Spectre mniej ale Skyfall wygląda świetnie no bo w końcu za kamerą stoi trio Mendes-Deakins-Newman. I nie miałem żadnych oczekiwań do No time to die zwiastunów nie oglądałem w ogóle ale w końcu się zmusiłem i czekałem na ostatniego Bonda. Do tego nadrobiłem wszystkie cztery filmy od Casino do Spectre i bardzo się zaskoczyłem bo mówię to jako nie fan bonda ale Bondy z Craigiem są moimi ulubionymi. Casino royale było bardzo dobre zupełnie inne podejście do bohatera, pokazanie jego początków, scena w kasynie świetna, Sceny akcji świetne, Zagrany świetnie i jeden z najlepszych finałów w historii kina ,,My name is Bond James Bond" i dałem mu 8/10 i kurde potem było różnie Quantum of Solace o którym słyszałem że jest w ogóle najgorszy z serii oraz że gniot i tak dalej no i po obejrzeniu jasne ma problemy jak Montaż, Generyczne sceny akcji czy trochę nie jasna historia ale reszta się broni Aktorzy, zdjęcia, muzyka czy nawet reżyseria ale i tak film nie jest perfekcyjny ale nie jest dla mnie zły dałem mu naciągane 7/10 no potem Skyfall który jest najlepiej zrobionym z bondów świetne zdjęcia, reżyseria, muzyka ale też historia była ciekawa, aktorzy znowu świetni ci którzy zostali i ci nowi świetny główny zły no finał a na koniec Spectre który moim zdaniem jest najsłabszym z tych nowych bondów po pierwsze jest za długi, sceny akcji najsłabsze ze wszystkich filmów, Waltz jako główny zły i tu nawet gra dobrze ale on gra siebie z filmów Tarantino oraz końcówka taka niemrawa nie dziwie się czemu wielu nie lubi tego filmu ale sporo rzeczy się broni stara obsada się broni zdjęcia nie tak dobre jak w Skyfall ale nadal bardzo dobre, Reżyseria, Muzyka ale ogółem przeciętny film 6/10. Natomiast ten ostatni to nie wierze co mówie ale Pierwszy film o bondzie który mnie poruszył na poziomie Endgame że wzruszenie, szok, emocje i tak dalej. Historia trzyma poziom aż do końca no finał najbardziej nie bondowy, Aktorzy nowi i starzy genialni na czele z Craigiem który zalicza tu ,,opus magnum" swojej kariery jako agent z dwoma zerami i siódemką i ok sporo melodramatu ale nie przeszkadzało mi to w ogóle, Villan ok Malik stara się ale nie dorasta do pięt Villanowi z Casino, Skyfall czy nawet Quantum, Zdjęcia super no i muzyka Hans Zimmer powraca do formy bo ostatnie dwa filmy w których brał udział czyli Wonder Woman 1984 i Dark Syfiks no tam to u mnie obniżył swoje loty a tu wraca do formy. Tak czy siak film mi się bardzo podobał i nawet mam ochotę obejrzeć ponownie dziś miałem pełną sale tak swoją drogą. No nie wiem czy czekać na kolejne filmy o bondzie bo szczerze te z Craigiem będą moje ulubione zupełnie inne podejście do postaci i pomysłowe.
Zgadzam się z opinią. Mam wrażenie, że argumenty typu "to nie jest prawdziwy Bond" wyrażają osoby, które wychowały się na poprzednich filmach i czują do nich jakiś większy sentyment, bo same w sobie pod względem fabuły czy realizacji były przeciętne. Craig dał Bondowi element człowieczeństwa, emocji i uczuć, przerobił tę postać z robota wyposażonego w miliony gadżetów w agenta z krwi i kości. Co ciekawe, jego Bond jest najbardziej zbliżony do książkowych, co wcześniejsze filmy, szczególnie z Piercem, w zasadzie odrzuciły. Jak dla mnie Craig to najlepszy Bond w historii.
No w sumie też bym powiedział że Craig najlepszy bo jest tak ludzki w tym co robi że gdy jest otruty i wtedy o kurde muszę antidotum, gdy jest torturowany czuć ból no że nie jest niezniszczalny i dodatkowo potrafi się poświęcić dla dobra kogoś sorry spoiler.
I to mnie odrzucalo w starych bondach z wyjątkiem Golden eye ale ogółem żaden z tych filmów mnie nie zachwycił ani Doktor no, Szpieg który mnie kochal i tak dalej natomiast te z Craigiem są lepsze moim zdaniem.