Bondy Campbella i Forstera tryskały energią, świeżością, Bond Mendesa jest stary, zawraca z obranej ścieżki a to bardzo źle wróży... Film niezgrabny i nieporadny.
"Skyfall"?
Ten film mnie po prostu zabolał.
Nie po to Neal Purvis i Robert Wade wraz z Paulem Haggisem rozmontowali całą bondowską kulturę (nauczeni klęską tłocznego "Śmierć nadejdzie jutro"), zdekonstruowali cały archetyp Bonda, ograbili z całego balastu gadżetów, przeszłości, Q, Monneypenny, aby teraz na tę zużytą już ścieżkę wracać. A reżyserzy Martin Campbel (CASINO) i Marc Forster (QUANTUM) doskonale ich rozumieli i tylko im w tym sekundowali.
Kino się zmieniło, zwłaszcza kino sensacyjne, pod wpływem rewolucyjnej realizacyjnie "TOŻSAMOŚCI BOURNE'A" Douga Limana i jej konsekwentnych kontynuacji Paula Greengrasa. Te filmy obejrzeli Campbell i Forster i to z nimi się (z sukcesem!) mocowali. Tymczasem Mendes w "SKYFALL" zachowuje się jakby ignorował to czego dokonali jego poprzednicy i to co wydarzyło się przez minioną dekadę w kinie. Powołuje się na Christophera Nolana (nowe Batmany) zapominając że ten też nie jest jakimś tam wyjątkowym wirtuozem inscenizacji. I ponosi klęskę. I to nieustanne podkreślanie, że jego Bond jest już stary. Kto go o to prosił?
Daniel Craig jest w tym filmie starszy niż Pierce Brosnan kiedykolwiek był. Co za bezsens. Nie po to odmładzano Bonda by mu teraz wmawiać, że jest stary, nieporadny i w ogóle do niczego. Kto to chce oglądać?
Nieunikniony sukces "Skyfall" (na który zapracowały jego wspaniałe, choć jakże różne poprzedniki) skrzywi tę optykę. Producenci mogą mylnie uznać, że to właściwa droga. A to droga do domu starców. Do muzeum.
Casino było fajne ale denerwowała mnie chaotyczna praca kamery.
Quantum to dla mnie totalnie nieporozumienie.
Skyfall świeży i technicznie bezbłędny.
Spectre no cóż w dalszym ciągu lepszy od Quantum.
Chaotyczna praca kamery Phila Meheuxa?
Bluźnisz.
To jeden z najbardziej przejrzystszych operatorów w dziejach kina akcji. Oko jego kamery jest zawsze daleko od wydarzeń, obejmuje pełen obraz zdarzenia, unika nachalnych zbliżeń, unika montażu, woli długie ujęcia, które rejestrują całe zdarzenie. To mistrz nad mistrze. Nic dziwnego, że Martin Campbell go uwielbiał. Osiągnęli razem piorunujące efekty czy to w "GoldenEye", czy "Masce Zorro" czy "Casino" właśnie.
https://www.youtube.com/watch?v=7ebuJyDubCA
https://www.youtube.com/watch?v=IJ0tpT_xtcg
https://www.youtube.com/watch?v=ytrtTIMKNZs