Jedyny plus jaki widzę w tym filmie to Craig. Lubie aktora i uważam że jego Bond pomimo całej surowej aparycji, stylu bycia jest sympatyczny i da się go lubić.

Minusów jest więcej skupie się na najważniejszych z mojego punktu widzenia. Zaczynając od fatalnych postaci kobiecych, które dzięki wplątaniu w całe ich wątki poprawności politycznej, i nurtów woke wypadają karykaturalnie.
Miłość Bonda- aktorka która gra przez cały film na jedno kopyto i z jedną zbolałą miną ..no sorry... Agentka CIA czy tez chwilowa 007 są niczym terminatory bez słabych stron, rozumiem założenia ale nie tak przedstawia się silne kobiece postacie by były wiarygodne i nie na tym polega cały feminizm... no sorry.

Głowy zły również wypada źle -wyciągnięty z kapelusza niczym królik wyskakuje w pewnym momencie filmu i robi porządek ze wszystkimi , jego motywacja to również nic nowego. No cóż... teraz tylko czekać aż twórcy zmiarkują że przez wojnę na UKR ludzie chcą widzieć jak giną źli ruscy a Bond znów robi porządek na wschodzie ... mogą już w studiu filmowym odkurzać stare radzieckie mundury i AK47 .

Film jest stanowczo za długi, wynudziłem się niemiłosiernie. Sceny akcji tez nie są jakieś rewelacyjnie nic czego by już w kinie człowiek nie widział. Pościgi meh nic specjalnego, szczególnie pościg w Norwegii w lesie i polach jest strasznie słaby.

Czas zakończyć bo i tak zbyt długo się tu rozpisałem ogólna ocena 3/10. Słabo.