Nie czas umierać

No Time to Die
2021
7,0 99 tys. ocen
7,0 10 1 99459
6,5 75 krytyków
Nie czas umierać
powrót do forum filmu Nie czas umierać

To niewiarygodne ile trzeba było czekać na ten film. W końcu nadszedł ten wyczekiwany dzień, w którym możemy obejrzeć kolejny odcinek z serii o Bondzie. Czy film spełnił moje oczekiwania? W dużym stopniu tak. Pokrótce napiszę, co mi się podobało.
- ZDJĘCIA - To jak ten film wygląda to jest po prostu poezja. Sceny w Materze mógłbym oglądać godzinami. Do tej pory uważałem, że Skyfall ma najlepsze zdjęcia. Teraz ośmielę się stwierdzić, że ''Nie czas umierać'' ma najlepsze zdjęcia spośród wszystkich filmów o Bondzie.
-MUZYKA - Zimmer dał radę. Początkowe nawiązania do ''W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości'' czy motyw Vesper z ''Casino Royale'' chwyciły mocno za serce. Reszta muzyki również trzymała poziom. Muzyka ze Skyfall wciąz na 1 miejscu.
-Ana de Armas - Świetna, lecz za krótka rola. Kradnie każdą scenę. Aż prosiło się, by dostała więcej czasu.
- BOND i reszta - Mamy tu najbardziej uczłowieczonego Bonda spośród wszystkich filmów z Craigiem. Bond to romantyk, mający pewne słabości, ale też ogrom uczuć w sobie. Oczywiście, w poprzednich filmach dało to się zauważyć, ale ten film najbardziej to uwydatnia. Nie można pominąć również poczucia humoru i luzu, jakie okazuje w tym filmie. Wyobrażacie sobie np Moore'a, czy Brosnana odnoszących się w tak lekceważący sposób do M, jak Craig w tym filmie? To też pokazuję, jak Bond bardzo się zmienił na przestrzeni lat. Ogólnie cały wątek ''rodziny MI6'' czyli M, Q, Moneypenny na wielki plus. Jestem pod wielkim wrażeniem, że tymi rolami można tak się bawić i je rozbudowywać. W Skyfall widzimy zalążek tych relacji. W Spectre widzimy, jak te relacje zaczynają się rozwijać, ale w już w tym filmie są one na zupełnie innym poziome i jeszcze bardziej poznajemy naszych bohaterów. Przed filmem obawiałem się postaci Nomi. ale moje obawy okazały się niesłuszne. Dobra rola, była chemia z Craigiem i było czuć tę nić rywalizacji między nimi. A to, że miała numer 007 w tym filmie jest bez znaczenia. Jak wspomniano - 007 to tylko numer. Nastąpi reebot serii, gdzie będzie nowy AKTOR.
Związek Bonda z Madeleine - Już przy Spectre zaznaczałem, że relacja Bond-Madeleine mi się podobała. Ten film również przenosi ich relacje na innym poziom. Poznajemy bliżej postać Madeleine oraz jej ''sekrety''. Im dalej, tym coraz bardziej odczuwałem głębszą więź między nimi. A gdy już pojawiła się Mathlida, to stwierdzam, że to nie Vesper, a Madeleine była najbliższą osobą Bondowi. W końcu Bond spalił ''stare'' i zrobił miejsce na ''nowe''. Scena, gdzie Bond wyznaje miłość w domu rodzinnym Madeleine, czy ich ostatnia rozmowa przez telefon mocno mną ruszyła. Myślę, że wiele osób po tym filmie ma szansę przekonać się do postaci Madeleine, bo nie jest to typowa dziewczyna Bonda. Ogolnie cały film stoi wysoko pod względem aktorstwa. Już nie pamiętam, kiedy w filmach o Bondzie pojawiła się tak bardzo irytująca postać, jak naukowiec Valdo. Z wypiekami na twarzy czekałem na jego śmierć. No i pojawia się Blofeld. Wciąż uważam, że w pełni niewykorzystano potencjału tej postaci. Krótka rola i czuje ogromny niedosyt. Po cichu liczyłem, że to on okaże się głównym ''złym'' i otrzymamy finałowy pojedynek między nim, a Bondem. Postać Safina również wydaje się nie być w pełni wykorzystana. Typowy zły z dużym potencjałem na jednego z lepszych wrogów o Bondzie. Co prawda w jakiś sposób pokonał Bonda, ale za mało go na ekranie, biorąc pod uwagę, że film trwa prawie 3 godziny.
Co do zakończenia, pocżątkowo poczułem pewną złośc, bo nie chciałem, by seria z Cragiem skończyła się w ten sposób. Ale patrząc na wszystko to, co przeszedł nasz bohater przez te wszystkie 5 filmów, to czy inne zakończenie byłoby lepsze? Bond już nie jest młodzieńcem, stracił niemal wszystko. Poza tym, w Casino Royale pada dobre zdanie - ''Agenci 00 żyją krótko, szybko naprawisz swój błąd'', które chyba jest idealnym podsumowaniem.
Fukunadze należa się duże brawa za reżyserię i dobre przedstawienie bohaterów i relacji między nimi. Jak również za subtelne nawiązania do poprzednich filmów, jak m.in.:
- czołówka nawiązująca do Doktora No
- Aston Martin z Oblicza Śmierci
- zdobycie pendrive'a przez Bonda nawiązując do Szpiega, który mnie kochał
- muzyka z ''W tanej służbie Jej Królwewskiej Mości''

Moim zdaniem nie jest to najlepszy Bond Craiga. Ale na pewno najbardziej emocjonalny film spośród jego Bondów. Na pewno bliżej mu do poziomu Casino Royale, czy Skyfall niż Spectre czy Quantum. Film trzymał w napięciu do samego końca. Potrafił wzruszyć, ale też rozbawić. Dialogi są tu na wysokim poziomie, chociaż mam wrażenie, ze nie były tak mocno bondowskie, jak w poprzednich filmach. Co tylko podkreśla, że w tym filmie postawiono na człowieczeństwo i uczuciowość Bonda. Na pewno nie wszystkim spodoba się ten film. Wiele osób w pewnym momencie może się zastawiać, czy to na pewno film o Bondzie. Brak kobiet czy wymyślnych gadżetów? Zamiast tego rodzina i uczucia? Mamy tu oczywiście typowo bondowskie elementy, ale dla mnie one są tutaj pewnym tłem, dlatego nie wszystkim przypadnie ten film do gustu. Jest to zupełnie inny Bond na tle pozostałych filmów. Film trwa blisko 3 godziny i ktoś kto nie jest fanem może uznać, że jest stanowczo za długi i jest to całkowicie zrozumiałe. Osobiście tego nie odczułem, ale wiem, że jest mnóstwo takich osób, które twierdzą, że film był za długi. Już wspominałem, że film jest na wysokim poziomie pod względem aktorstwa, ale Craig miał w tym filmie świetną rolę. Miał dużo do zagrania, jak i widać, że świetnie się bawił przy tym filmie. To było wspaniałe 15 lat jego kadencji w tej serii i jest to naprawdę godne pożegnanie z rolą.

ocenił(a) film na 8
Heines

Co do zdjęć, nie zgodzę się. Skyfall dalej ładniejszy. Nie podobał mi się Malek w roli antagonisty. I nie chodzi o grę aktorską ale o jego wiek. Skoro po raz pierwszy spotkał Madelain jako małą dziewczynkę, to w dalszej części filmu powinien być o wiele starszy. Tymczasem wyglądają na podobny wiek. I o co chodzi z tymi dziwacznymi bliznami na twarzy?
Reszta bardzo mi się podobała i film spełnił moje oczekuwabia

ocenił(a) film na 8
zonk_2

Blizny pozostały po otruciu. Safin był jedyną osobą z rodziny, która przeżyła. Reszta to już sprawa charakteryzacji. Mogli go jeszcze bardziej postarzeć, ale może wyglądałby nieco karykaturalnie. Na dobra sprawę, postać Safina mógłby zagrać jakiś starszy aktor. Na początku jego postać i tak jest w masce. Możemy jedynie zakladac, że postać Safina była stosunkowo młoda na początku filmu, dlatego też w dalszej części filmu różnica wieku nie wydaje się zbyt duza. Co do zdjęć - może lekka przesada z mojej strony. Pisałem tekst pod wpływem emocji zaraz po seansie. Matera zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Mimo wszystko zdjęcia tego filmu uważam za jedne z najlepszych w serii.

ocenił(a) film na 8
Heines

różnica wieku zdecydowanie za mała, na początku wyraźnie widać, że to dorosły facet, a patrząc na dalszą część filmu, powinien być dzieckiem. Co do blizn domyśliłem, sie że to po truciźnie, ale mogli to jakoś bardziej zaakcentować.
  Matera też mnie oczarowała, piękne ujęcia. Momentalnie nabrałem chęci powłóczyć się po tych wąskich, rozgrzanych uliczkach. Mam nadzieję, że kiedyś zobaczę to miasto na żywo.

ocenił(a) film na 10
zonk_2

@Heines Czekałem na Twój wpis. Tak myślałem, że będziesz miał podobne odczucia do moich. Dodam, że w ogóle powinniśmy się cieszyć że mamy kolejny odcinek Bonda bo długo musieliśmy czekać a wielu jeszcze narzeka.

Po drugie. To ostatnia część z Craigiem. Dodam swój ranking filmów. Idę pod wiatr xD

1. Spectre - Dla mnie the best. Może i ma sporo minusów ale dla fana Bonda to perełka. Najchętniej wracam do tej części. Po prostu genialna muzyka. Mógłbym się bardziej rozpisać ale nie warto. I tak zjawia się hejterzy i mnie zjedzą.
2. Skyfall - Bond wraca na tory do których nas wcześniej przyzwyczaił.
3. Nie czas umierać - Ostatni Bond. Mi się podobał i tyle.
4. Casino Royale - Film świetny. Ale po prostu to nie do końca moje klimaty.
5. Quantum of Solace. Ta część to jakieś nie porozumienie. Jak to oglądałem to w ogóle nie miałem poczucia, że oglądam Bonda tylko po prostu zwykły film akcji. W dodatku fatalna piosenka.
Dodam, że to moja lista. Każdy może mieć inne zdanie.

ocenił(a) film na 8
Heines

Co do muzyki to "We Have All The Time In The World" Louisa Armstronga wbiła mnie w fotel na napisach końcowych. Po prostu zaskoczyli mnie.

marpa

Felix L, Blofeld gina, seria sie domyka...