Przez cały film panuje jakby niesamowity spokój i nostalgia. Podczas zimnych niedzielnych spacerów fabuła ciągnie się leniwie, ale to jeszcze dodatkowo podbudowuje ten specyficzny nastrój filmu. Podczas seansu zżyłem się nie tylko z główną dwójką bohaterów, ale też z Madeleine i Carlosem, którzy okazali się być wrażliwi na uczucia Pierra, więc tym trudniej było mi przyjąć wyjątkowo smutny koniec. Brak słów.