Amerykański film, szczególnie komedia musi mieć jakiegoś superbohatera. Tu wystarczył geniusz.
Co później - połowa dialogów musi być wyjęta z podręcznika psychologii dla Amerykanów.
Co by tu zrobić z fabułą, to dopuszczamy wystarczą fajne zdjęcia.
Bohaterowie drugoplanowi - oczywiście sami dziwacy, bez kontaktu z resztą otaczającej ich natury.
Do tego dorzućmy parę kretyńskich żartów (dotyczących najczęściej śmierci) i mamy rodzinną komedię.
Głupi ten film i nijaki. Taki brak świeżych pomysłów maskowany skisłymi żarcikami dla 14-to latków.
Strata czasu.
Przyjście na świat Jezusa Henryka Chrystusa można przyjąć, w tym samounicestwiającym się dziwolągu ludzkim zwanym rodziną, jako nadprzyrodzone zjawisko ! Samo jego pojawienie się graniczyło z cudem no bo to przecież męski członek nad tym nie popracował. No i ten bez udziału członka zrodzony postanowił się dowiedzieć kim on zacz jest !? - no i dalej fajnie na ekranie się dzieje ! 7/10 !!!