Wg mnie film średni, wręcz słaby. Chwilami kolosalnie nudny, zwłaszcza jeśli chodzi o dialogi dotyczące fizyki (chyba, że jest komuś bliska dana dziedzina). Pomijając to w moim odczuciu, miłość fizyka, (którego grał Broderick) do swej zony jest mało przekonywująca. Jest chłodny, pościągliwy, kiedy okazuje się, że jego wybranka jest chora, nie malują się na nim żadne emocje.. zachowuje sie jakby musiał zostać z nią i żenić się tylko z obowiązku (czy z litości?). Można także odnieść wrażenie, że jest ona dla tego chodzącego ucieleśnienia ogłady wręcz ciężarem, gdy znudzony opowiada, że znów musi do niej jechać...Jeśli jest coś co naprawdę kocha główny bohater , jest tym przede wszystkim-fizyka.Tak na marginesie widz nawet nie wie kiedy między parą głównych bohaterów rodzi się jakiekolwiek uczucie. On poznaje ją, razem spacerują, idą do łóżka- lecz to wszystko jest czerstwe,miałkie, beznamiętne, odgrywane jakby pod przymusem, bez polotu. Śmierć zony także nie wydaje sie go wielce poruszyć, dopiero na końcu filmu roni jakąś łezkę...Być może w świadomym zamiarze był taki właśnie kształt mentalny głównego bohatera-lecz mnie on nie przekonał. Ogółem( w moim odczciu) film nużący, mało zajmujący...Można sobie odpuścić.