Moja ulubiona scena to ta w której Koukol(garbaty sługa hrabiego)przegania z krypty tego właściciela karczmy który zmienił się w wampira.Naprawdę przekomiczna.I ten późniejszy komentarz karczmiarza...
Mnie się teraz nasuwają dwie sceny.
1.Gdy Alfred rozmawia z wampirem-gejem i ten się go pyta, skąd wiedział, że będzie bal. Ten wymyśla genialną odpowiedź i mówi, że zgadł :)
2. ALe najlepsza scena chyba to ta, kiedy Shagal-wampir, pomimo iż tajemniczy głos (profesor) wcześniej ostrzegał go przed tym, by zostawił cycatą-blondi, ten wziął się jednak mimo wszystko za jej gardziołko, ale za bardzo mu to nie wyszło. Gdy pada, jak nieżywa mówi "nie rób mi tego", a potem chowie się z nią do grobu. Jednak wampiry również mają ludzkie odczucia i potrafią łamakać nakazy w imię ciekawości, jak i również coś spieprzyć (nieumiejętne wgryzienie się w gardło blond-półwampirzycy).
sam koniec, gdy okazuje się, że zło zwycięża poprzez dobro, które staneło do walki z nim
Albo ta jak Alfred zjada troszkę główki czosnku i profesor sie go pyta: - Znalazłeś jedzenie? A on odpowiada: - Nie. A profesor na to: - Czuję czosnkową kiełbasę. :o)
Moja ulubiona scena... hmmm... kiedy Abronsius chciał na początku wyśledzić, czy aby jakiś wampir nie kręci się po strychu (był to oczywiście Shagal u blondyny xD). Nagle się przewrócił o własne nogi (bo nic innego nie stało na podłodze ^_^), narobił hałasu i pokazał swojemu pomagierowi, że ma być cicho...
Genialny film xD. I brawa dla Polańskiego ;).
Wg mnie i tak nic nie przebije tego jak Alfred otwiera trumny w krypcie, a w jednej z nich syn Hrabiego śpi wraz ze skulonym w 'nogach' trumny karczmiarzem. Bomba.
najlepsze jest kiedy Alfred próbuje wyciągnąć profesora który zaklinował sie w oknie albo mina alfreda kiedy profesor mówi mu że ma sam powbijać kołki:) w ogóle wszystkie sceny w krypcie
Ciężko tutaj w ogóle coś wyróżnić (tak wiele komicznych sytuacji), ale niezła jest też akcja kiedy ruda dziewczyna przychodzi się wykąpać, a rozmowa toczy się w sposób, że Albert skołowany myśli zupełnie o czymś innym :P
ten film jest tak wspaniały, że naprawdę trudno wybrać jakieś najlepsze sceny. Mi osobiście podobała się scena na balu, gdy w lustrze odbijały się tylko trzy postaci;] także finał był super.
może nie scena, a konkretne ujęcie
mina polańskiego zaraz po porwaniu sharon tate (gdy polański patrzył przez dziurkę od klucza)
Albo scena, w której Polański próbuje pod stołem dobrac się do biustu kelnerki:) hihihihihi
W ogole przypomnialem sobie jeszcze jedna akcje.
Mianowicie jak w zamku nocuja profesor i Alfred, a Abroncius lezac wyciera sie ustawicznie w te pajeczyny grube jak sweter.
Nie wiem czy to bylo w zamysle filmowcow, ale widok profesorka jak lezy jakby nigdy nic oblepiony ta pajeczyna to mistrzostwo prawdziwe.
POZDRAWIAM
Jeszcze mistrzowski jest moment, gdy Abronsius obrywa z kiełbachy od żony Shagala xD... No i wampir - gejek jest świetny xD...
tak świetna scena xD cały film trzyma w napięciu xD ale najlepsza z teg wszystkiego jesy muzyka xD taka mroczna xD i bardzo piekna scena jak młody lepi bałwana i Sara na niego patrzy xD
Mnie najbardziej rozśmieszyła scena, gdy Alfred ucieka przed wampirem-pedałkiem, robi kółko, po czym wpada na niego:)
No i końcówka jest rewelacyjna oraz fioletowa twarz profesora, kiedy Alfred wkońcu go wyciągnął.
Świetny film, choć sporo trzeba czekać aż się rozkręci. Ale naprawdę warto!
no właśnie, oglądałem ten film jakieś pół roku temu, pamiętam że uznałem go za naprawdę dobry film, ale jakoś teraz niee mogę przypomnieć sobie poszczególnych scen, wrócę do niego to się dopiszę, a co ;)
Wprost uwielbiam scenę przed lustrem, tą do której Bisley podał link.
Ale równie świetna wydaje mi się scena finałowa.
Także nie jestem pewnie bardzo oryginalna ;)
karczmiarz w nogach synalka Hrabiego rulezz ;D ale ogólnie cały film rewelacyjny :D
a ja lubie scene jak shagal z samego rana "po cichutku", na palcach zabija deskami drzwi z lazienki, a im na migi pokazuje "spać,spać"... aaah-w ogóle uwielbiam ten film
Nie będę oryginalna i fragment z Alfredem i synem hrabiego wskażę jako swój ulubiony. Herbert Von Krolock jest według mnie jednym z najlepszych filmowych wampirów :)
Kiedy Alfred ucieka przed Herbertem, robi kółka i znów na niego wpada ;) ale najbardziej uśmiałem się jak Abronsius i Alfred stali z dwoma mieczami przed bandą wampirów z balu i już mieli zginąć kiedy uczynili z mieczy znacz krzyża :DD hohoho
Według mnie najśmieszniejsze było porwanie Sary. Asystent podglądał przez dziurkę od klucza co się dzieje i przerażony zrobił bardzo śmieszną minę. :)
Zabawna scena była równiez gdy Alfert i profesor zostali zamknięci zaraz po wejściu do zamku przez garbatego, następnie widać jak ryją czymś jeden z kamieni by go wydłubać, wchodzi niezauwarzony garbaty i zasadza kopniaka prosto w wypięty tyłek Alfreda :)
Wykłócanie się żydowskiego wampira o miejsce do spania w trumnie. Dodatkowo jeszcze kłótnia Alfreda z uwięzionym w za ciasnym oknie Abronsiusem, scena z lustrem podczas balu, gdy tylko profesor, Alfred i Sara mają swoje odbicia, wsadzenie wampirowi książeczki w gębę oraz trenowanie wbijania kołków na poduszce.
Tyle jeśli chodzi o sceny zabawne - z tych nieco poważniejszych to oczywiście finał oraz pierwsze wejście von Orlocka (gdy porywa Sarę).
Uwielbiam cały film, ale najlepsza scena to oczywiście, kiedy Sara chce się wykąpać, a Alfred myśli, że chce ona zrobić coś zupełnie innego (:
Wejście von Krolocka:) Najlepsza była mina Shagal, kiedy wstał z trumny. I madame Shagal... "Odwagi, odwagi..."
A komunistyczne polskie wampiry po prostu mnie rozbroiły...