Po fajnej 1 i najlepszej 2 przyszła pora na przeciętniaka. Stare wygi vs młode szczyle. Niespecjalnie to zestawienie wypadło dobrze. Film ratują Gibson i Ford (nie licząc reszty starej ekipy). Li kurcze pod koniec i nie miał żadnej sceny walki. Banderas mi się podobał, wpasował się w rolę, ale trochę zrobili z niego taką ciotę. Przed premierą liczyłem jeszcze w końcu na występ Seagala. Nie rozumiem, dlaczego jego zabrakło w tej serii. Wszystkie ikony lat 70tych i 80tych mieli w Niezniszczalnych swoje 5 minut, a Steven się nie pojawił. Wielka szkoda. 5/10 niestety.