Zobaczymy najpewniej najprawdziwszy stosunek seksualny dwóch peda**w...
Aż strach myśleć co temu człowiekowi jeszcze przyjdzie do głowy.
A co nie wymyśli to zaraz zostanie okrzyknięty geniuszem.
Zachwyty nad tym Panem można porównać do sytuacji gdzie dana osoba godzinami może
stać w galerii sztuki i przyglądać się obrazowi przedstawiającemu prostokąt...zwykły
prostokąt a ów osoba będzie zachwycać się nad niezwykłym designem i podziwiać jakiż to
genialny artysta stworzył to dzieło, te cztery kreski dotykają siebie i powstaje figura ; P
To tak krzywym okiem..
A widziałeś już film "Kac Wawa" ? Na pewno Ci się spodoba. Zobaczysz, będziesz miał ubaw po pachy. Jest zrobiony w 3D, więc będziesz mógł się poczuć tak, jakbyś był jednym z tych wspaniałych facetów, o których opowiada ten doskonały film. Ten film zapewni Ci miłą zabawę i dostarczy materiału do intelektualnej rozkminki na długie jesienne wieczory. Pozdrawiam serdecznie.
Co do sceny seksu dwóch "pedałów" (to słowo chyba nie jest ocenzurowane, w końcu to takie części roweru) to jeśli byłaby potrzeba pokazania jej w filmie, gdyby czemuś służyła, to czemu nie. Jednak mam wrażenie że takimi scenami Trier robi sobie jaja (że tak powiem). Antychryst mógłby się obejść bez gigantycznej odcinanej łechtaczki. Chyba sprawia mu przyjemność szokowanie pruderyjnej widowni.
Gdzieś kiedyś czytałam, że homofoby, takie jak Ty, które wytykają związki homoseksualne i są oburzone faktem, że ktoś lubi w du,pę, zwyczajnie nie potrafią przyznać się, że oni też mają takie popędy. Normalny człowiek podchodzi do tego z większym spokojem i dystansem.. Poza tym mogę się założyć, że filmy z lesbijkami nie wywołują u Ciebie zgorszenia :)
Może zrobić nawet sceny si**nia na twarz i nic Ci do tego. Bo nie o erotyzm w filmach von Triera chodzi, lecz o ukazanie świata w sposób inny niż główny nurt kina, w sposób czasami brudny, odpychający...i niewątpliwie smutny, jednak zawsze pozostawiający nam możliwość zmagania się z myślami - rozmysłu nad treścią.
Cały filmowy świat widzi von Triera jako wizjonera sztuki i reżysera niedającego się ograniczyć żadnym normom obyczajowym i ramom pruderyjnej moralności, tylko niektórzy nienawidzą go za to, że tworzy filmy odbiegające od papki popkultury i ma niemałą publikę już od lat.
Jasne, najlepiej by kosmici atakowali Nowy Jork albo żeby jakiś pajac z karabinem odbijał w pojedynkę statek/wieżowiec/wyspę i zostawił za sobą 200 trupów. Tłum siedzi, zjada popcorn a potem idzie do domu i śpi. Dla takiego widza film kończy się 5 minut po emisji, on nie potrzebuje głębszego zastanowienia, nie chce refleksji i zadumy nad tym, co przed chwilą zobaczył...