Niestety to jest smutne ze z kobiety która się nie szanuje robi się jakąś gwiazdę, a potem 12lat rodzą dzieci...
Wszystko zależy od wrażliwości, dojrzałości emocjonalnej i inteligencji widza. W Dark Knight, który ma u ciebie dychę, jest totalnie charyzmatyczny czarny charakter siejący spustoszenie, więc powyższy post zalatuje hipokryzją...
A co napiszesz o mężczyznach w tym filmie? Pierwszy, w pociągu, który jedzie do żony ją zapłodnić, drugi, który zostawia żonę i trójkę dzieci dla małolaty? Oni się szanują?
Przykre to jest, kiedy większość widzów nie potrafi wyczytać z tego filmu więcej niż wulgarnego filmiku dla dorosłych;)
Oświeć mnie, co powinienem "wyczytać" z tego filmu? Jakie jest ukryte przesłanie reżysera? Proszę, zaskocz mnie.
Wszystkie elementy, które stosuje nie są przypadkowe. Dlaczego w Melancholii pierwsza scena tak naprawdę pokazuje zakończenie filmu? Żeby skoncentrować się na bohaterach, utożsamić się z nimi. Seksualne samowyzwolenie w odniesieniu do sztuki, muzyki, religii i literatury. Pokazanie jak bardzo jesteśmy skorelowani z naturą. Dziewczyna, która uczy się swojej seksualności, a potem czerpie sama z tego przyjemność. Następnie kolizja uczuć z fizycznością ? Nic nie czuje ? Jak dla mnie pokazanie wielu aspektów „kobieta+seks”. Podchodzę do Von triera poważnie, odkąd obejrzałam Antychrysta…
Poważnie, nie rozumiem. Napisałaś jakieś losowe zdania zupełnie nie pasujące do filmu. Film skupił się na postaci Joe, bardzo nijakiej trzeba dodać i jej kochankach. Te: "Seksualne samowyzwolenie w odniesieniu do sztuki, muzyki, religii i literatury." jak napisałaś to 30 sekundowa rozmowa o Bachu. I wszystko.
Pokazanie jak bardzo jesteśmy skorelowani z naturą.
W jaki niby sposób? Chodzi o te pseudofilozoficzne gadki o jesionie i o tym jak sobie "pobrudził palce"?
Jak dla mnie pokazanie wielu aspektów „kobieta+seks”.
No właśnie wręcz przeciwnie, pokazany tylko jeden aspekt tak na prawdę. Zwykły seks. Był niby fragment o (chyba) panie G czy tam H, (grubasek, który lizał jej stopy, który niby zawsze wiedział czego chce) i ten wątek zapowiadał się ciekawie, a później znowu. Zwykłe jeb anie. To za mało, żeby mówić o "wielu aspektach".
Nic dodać, nic ująć. Ten film to pseudofilozoficzne NIC, kolejny element autoterapii Triera.
"Te: "Seksualne samowyzwolenie w odniesieniu do sztuki, muzyki, religii i literatury.""
litości, 'to', nie 'te'. A co do wypowiedzi, wydaje mi się, że oglądaliśmy zupełnie inny film.
Litości, duże "L".
Litości #2: Nie zaczynamy zdania od A.
Litości #3: Mowa o filmie, nic nie napisałeś/łaś na temat.
Jest mi niezmiernie przykro, ale można zacząć zdanie od 'a'. Odniosłam się do twojej wypowiedzi, która również stanowi element dyskusji o filmie. Wydaje mi się, że po prostu zbyt powierzchownie odebrałeś "Nimfomankę", ukazującą dramat osoby, która jest bezwolnie owładnięta swoimi popędami.
zgadzam sie w 100%. to sa filmy ...o ludziach, o życiu tak to wyglada, takie jest zycie nie zawsze kolorowe, nie rozumiem po co ktos bierze sie za ogladanie filmu skoro po przeczytaniu recenzji juz wiadomo, ze nie bedzie sie podobiał, ja nie znosze komedii to ich nie ogladam bo po co mam puzniej oceniac wszystkie na 1 i tracic czas ...a film bulwersuje zasciankwych pruderyjnych hipokrytów
Może zakłamanie społeczeństwa, smutne i drobnomieszczńskie podejście do tematu seksu. Ocenianie wszystkich jedną miarą.
Co? Oglądaliśmy ten sam film? Jakie zakłamanie społeczeństwa? Nikt jej nie piętnował, ba! Wędkarz z którym rozmawia cały czas jej powtarza, że taka jest jej natura i tyle. Cały film był o niej i jej kochankach, nic o społeczeństwie.
"smutne i drobnomieszczńskie podejście do tematu seksu"
Ale, że kto tak podchodzi, bo nie rozumiem?
Najwidoczniej twoje klapki na oczach nie pozwalają na to abyś zobaczył więcej szczegółów. Ja Ci przedstawiłam mój punkt widzenia ze strony KOBIETY. Na mnie sceny seksu nie robiły najmniejszego wrażenia. A facet jak już widzi "cycki" to niestety ale nie potrafi skupić się na wielu innych wartościowych rzeczach ...
Co za bzdurny komentarz. Nie napisałaś, żadnych konkretów. Żyjemy w takich czasach, że wystarczy nasrać, ktoś to nazwie sztuką, ktoś inny doda trochę pseudofilozofii i voilà - mamy "arcydzieło". A jak nie rozumiesz to znaczy, że masz klapki na oczach i w ogóle jesteś ignorantem.
Sztuka to pojęcie względne po pierwsze. Po drugie skoro dla Ciebie "nasranie" = sztuka, to gratuluje w takim razie wyborów filmu dla których masz odniesie w związku z tym filmem. Nie nazywam tego arcydziełem bo nie dałam oceny DYSZKI, więc absolutnie nie uważam, że jest to film na tyle porywający. Klapki na oczach ? Statystycznie rzecz biorąc 90% procent męzczyzn poszło na ten film zobaczyć mocne sceny zbliżenia. A gdzie reszta aspektów? Idziesz albo na film albo do kina.
Sztuka to pojęcie względne po pierwsze. Po drugie skoro dla Ciebie "nasranie" = sztuka, to gratuluje w takim razie wyborów filmu dla których masz odniesie w związku z tym filmem.
Przeczytaj jeszcze raz mój komentarz. Umiejętność czytania ze zrozumieniem się kłania.
Statystycznie rzecz biorąc 90% procent męzczyzn poszło na ten film zobaczyć mocne sceny zbliżenia.
95% ludzi wierzy w dane statystyczne nawet jeżeli są zmyślone i nieprawdziwe.
A gdzie reszta aspektów?
No właśnie o nie pytałem. Gdzie one są?
Dobrze, że zdecydowałam się używać polskich znaków, bo podejrzewam że dostałam bym opieprz również za to! Miło że z taką dokładnością analizujesz moje wypowiedzi, przy tym pouczając mnie! Tylko tu cie rozczaruje. Gdybyś był znacznie bardziej przebiegły zauważyłbyś, że <90% procent męzczyzn poszło na ten film zobaczyć mocne sceny zbliżenia> było MOJĄ WYPOWIEDZIĄ i MOIM PUNKTEM WIDZENIA, oczywiście sprawdzonym na losowo wybranych znajomych. Po drugie NIE SĄ TO ABSOLUTNIE DANE STATYSTYCZNE którymi mogłabym się podpierać, a nawet gdyby były na pewno ujełabym je w " " . Zachęcam do obejrzenia innych filmów Larsa w celu zrozumienia jego taktyki w reżyserce, dopiero potem będziemy mogli porozmawiać o jakże ważnych dla ciebie ASPEKTACH.
Dyskusja z Tobą jest tak jałowa, że aż mnie głowa od tego boli. Nie napisałaś NIC KONKRETNEGO o tym filmie, nie przedstawiłaś, żadnych argumentów dlaczego ten film jest niby ciekawy. Zamiast tego odsyłasz mnie do obejrzenia innych filmów tego reżysera - nie dziękuję, dyskusja jest o tym filmie. No dziewczyno, bądźmy poważni.
Hmm rozmowa jałowa? Jesteś ze wsi? Myślałam, że stać cie na bardziej dyplomatyczne zakończenie wymiany zdań. Wątek uważam za zakończony.
Powtarzam po raz kolejny. Nie podałaś żadnych argumentów na obronę swoich tez, Do tego dodajesz jakieś wycieczki osobiste.
Masz racje. Mi porównania i komentarze z filmu przypominały narrację u Nabokova. Może tez Nieznośną Lekkość Bytu. Ale nie wytłumaczysz tego komuś, kto i tak tego nie zobaczył w kinie ;)
ojej, idź płakać gdzie indziej. i nie głaszcz się po rozporku gdy do mnie piszesz, to obrzydliwe i zjadasz literki w wyrazach.
Hmm smutne jest to że kobietę szanującą postrzega się jako pobożną, delikatna istotę która z rumieńcem na twarzy wypowiada słowo "seks", a miłości oralnej mówi stanowcze "nie" , z naciskiem na "fe"
Czy jeśli kobieta jest dobrym człowiekiem , obywatelem etc. Ale lubi seks i ma wielu partnerów to znaczy że co? że jest zła? chora?! Mężczyźni są hipokrytami, mając w domu żonę która jest przykładem cnót nad cnotami idą do burdeli szukać wrażeń u "dziwek". Zresztą czemu ludzie postrzegają innych przez pryzmat ich życia seksualnego?