Nie mogę znaleźć tego tematu na forum i chyba nie był poruszany a od wczoraj zastanawiam się z koleżanką i mamy dwie odmienne zdania o co do miłości Jerome'a. W wywiadzie Stacy Martin mówi, że Joe kocha go przez cały film? Czy się z tym zgadzacie? Ja uważam, że to on kochał ją do momentu aż zostawiła go i synka, by iść do tego sadysty, wtedy coś w nim pękło i jego miłość zmieniała się powoli w nienawiść. Jednak Shia w wywiadzie mówi, że oni nigdy nie znaleźli miłości, nigdy między nimi nie było miłości. Nie zgadzam się z tym, Jerome naprawdę ją kochał ją na początku, starał się ją zaspokoić, zrozumiał, że jest chora i tylko on jej nie wystarczy i z ciężkim sercem pozwolił jej na schadzki z innymi, co jest godne podziwu, który facet by na to pozwolił. Jerome się starał, walczył, kochał ją na początku. Joe była tylko silnie zauroczona, potem i tak dfla niej ważniejszy był jej nałóg. A wy jak na to patrzycie? :)