Nimfomanka - Część I

Nymphomaniac
2013
6,0 75 tys. ocen
6,0 10 1 74580
7,3 43 krytyków
Nimfomanka - Część I
powrót do forum filmu Nimfomanka - Część I

Jeśli ktoś się spodziewał "pornografii" w tym filmie, to... sprawa wymaga szerszego komentarza. Pewne sceny można tak odbierać, choć znowu nie jest ich tak dużo. Wiadomo, film ocenzurowano i skrócono, więc pewnie sporo soczystych scen ubyło, choć mi akurat nadmierne eksploatowanie nagości nie przeszkadza (o ile jest zrobione umiejętnie).

Ale pornografia to nie tylko treść (stosunek), ale również... forma. A ta od zawsze była przedmiotem kpin. W końcu z fabuł pornograficznych produkcji żartuje się, że byle zdarzenie wystarczy, żeby przejść do "akcji". Z tym, niestety, LvT ma więcej wspólnego.

Trier od samego początku lezie na łatwiznę. Oczywiście pobitą nimfomanką opiekuje się gość, który oczywiście ma tyle wolnego czasu, żeby wysłuchiwać jej opowieści. Oczywiście on się na to zgadza. Oczywiście cały pokój jest jest wypełniony artefaktami, które budzą w nimfomance kolejne wspomnienia i pozwalają kontynuować opowiadanie. Oczywiście nimfomanka dostaje do zjedzenia rogalika w dokładnie takiej samej formie, która z kimś jej się kojarzy. I tak upływają dwie godziny filmu.

Spodziewałem się dobrego dramatu psychologicznego, niestety moje złudzenia szybko się rozwiały. Trier całkowicie nie dba o wiarygodność swoich postaci. Może gdyby przed nakręceniem tego filmu spróbował przeczytać choć jedną pozycję o psychologii, zamiast gdybania i opowiadań erotycznych z internetu, to powstałby lepszy film i poważnie opowiadający o poważnej tematyce. A tak, to otrzymujemy coś, co próbuje naśladować naturalizm (ten mityczny naturalizm Triera), przy jednoczesnym zaniedbaniu zwykłego realizmu.

Czy ten film próbuje coś nam przekazać? Owszem, że ponoć seks jest jak wędkowanie, a kochankowie jak polifonia. Absurdalne i całkowicie oderwane od rzeczywistości wywody, wygłaszane maksymalnie poważnym tonem brzmią jak kpina. Może nawet taki był zamysł, ale ja tego nie kupuję. Jeśli ktoś robi film - de facto - sześciogodzinny, tylko po to, by zrobić sobie jaja kosztem ważnej jednak tematyki, to bliżej mu raczej do pajaca, niż wyrafinowanego komika. A pozorna erudycja, polegająca na wplataniu odniesień do historii, sztuki czy nauk biologicznych wcale tego obrazu nie zmienia, zwłaszcza jeśli ich celem jest wyłącznie dalsze nakręcanie toku zwierzeń.

ocenił(a) film na 5
gowniarz_wyniosly

Soczyste sceny? Raczej to co najlepsze jest w tym filmie to wrzucili do skróconej wersji, a reszta zapewne jest przeciętna, bądź beznadziejna. Nie wiem jak Ty, ale ja wyczułem "cięcia" dopiero na końcu filmu, gdy Stacy mówi swoją ostatnią kwestię w tej części.

A może Seligman całe życie ją śledził i szpiegował? Może była jego przedmiotem, królikiem doświadczalnym, a jej wyczyny były pokazywane w telewizji?! Takie Truman Show +18!

Lars, ty wariacie.

ocenił(a) film na 5
Savio_Dan

Przeciętność mamy w wersji obecnej i nie sądzę, by dodanie czegoś wiele tu zmieniło. Chyba, że faktycznie dojdzie kolejna rama fabularna, ale nawet Lars nie wpadłby na taki pomysł. W ostatniej scenie da się czuć cięcie, ale tego cięcia jesteśmy świadomi odkąd pojawiła się informacja, że Nimfomanka będzie pokrojona na dwie połowy.

ocenił(a) film na 5
gowniarz_wyniosly

Dlatego też do montażystów raczej nie można się przyczepić. Tylko ten początek... Chyba ze dwie minuty była ciemność?

ocenił(a) film na 5
Savio_Dan

Była ciemność (może nawiązanie do Kubricka?), potem pokazywanie obskurnych murów. Do montażystów nie mam zarzutu, raczej do scenarzysty. A jest nim Sam Wiesz Kto.

ocenił(a) film na 5
gowniarz_wyniosly

Lars fon Oszózd.