Tak jak chyba większość z osób tu komentujących uważam, że całkiem niezły film spieprzyło idiotyczne, pełne luk zakończenie. Największą zagadką pozostaje dla mnie tajemnica kto w końcu zabił jednego z pilotów? Skoro nie był to to ani drugi pilot, ani stewardessa, a przed jego śmiercią, tylko Julian Moore i jakaś emerytka były w kiblu? Przyznam, że jak jeszcze lądowali, to myślałam, że rozwiązaniem zagadki jest trzeci porywacz, który tuż po happy endzie wyśle Nessonowi nowego smsa, ale nie. Co więc z tym pilotem? Druga, frapująca mnie zagadka, to czemu jeden z porywaczy pomógł Nessonowi podczas samosądu pasażerów? Czy ktoś z Was może mnie oświecić? Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi. :)
Co do tego "samosądu" pasażerów, zapewne jeden z porywaczy poprzez tą swoją "pomoc" chciał, aby spełniła się groźba, że faktycznie co 20 minut ktoś umrze, bądź co bądź następny umarł właśnie ten pasażer, u którego znaleziono ten telefon :) A co do tej śmierci pilota rzeczywiście jest jakaś nieścisłość, albo coś przeoczyłam :)
Pozdrawiam :)
Dzięki z odpowiedź. Czyli chyba jednak nigdy się nie dowiemy i umrzemy w nieświadomości ;-)
No jak to kto, jeden z porywaczy wystrzelił igłę od strzykawki z trucizną przez dziurę od toalety z tego co wynikało to, że truzina zaczynała działać po kilku/nastu minutach, więc albo przed nimi albo po nich albo kolejny błąd logiczny. Aczkolwiek i tak obstawiam, że jest to nie możliwe by toaleta była na tyle blisko i by jeszcze była tam jakakolwiek dziura do kokpitu, ale w tym filmie jest masa innych idiotyzmów, więc jeden więcej nie robi różnicy...