Filmu jeszcze nie widziałam, jeszcze nie wszedł do polskich kin ale książkę czytałam wiele razy i mówię wam, ta historia jest ponadczasowa bo to nie jest tylko opowieść o miłości matki do syna czy raczej syna do matki, to opowieść o tym że możesz być kim chcesz i osiągnąć wszystko czego pragniesz jeśli naprawdę ciężko na to pracujesz i w nosie masz przeciwności a śmiech ludzi cię napędza a nie zniechęca. To nie są jakieś sraty pierdady motywacyjne chrzanienie tylko prawdziwa, inspirująca historia człowieka który z biednego rosyjskiego imigranta stał się wielkim człowiekiem a wszystko to robił dla jednej osoby. Polecam wszystkim "Obietnicę poranka" Romana Gary'ego, przeczytajcie nim wyjdzie film!
Nie, nie, nie. Najpierw niech zobaczą film. Ten film ma się tak do książki, jak mapa Ziemi do Ziemi. Po przeczytaniu książki otworzą im się oczy. Ze zdziwienia. Realizatorzy wyjęli kilka scen z dzieła Gary,ego, pomijając to, co w książce jest - przynajmniej dla mnie - najważniejsze, mianowicie refleksje nad życiem. Gdzieś też ulotnił się nieodparty humor autora "Zjadaczy gwiazd". Bref, film jest niezły, ale jednak nie leżał w pobliżu " La Promesse de L'Aube".
Jak można być erudytą i człowiekiem niewątpliwie wrażliwym, a po chwili zgrzytającym zębami, pełnym nienawiści antykomunistą?
Nie zgrzytam, nie nienawidzę, nazywam po imieniu owo największe zło uczynione ludziom w imię największego dobra.