Przykro mi to pisać, bo bardzo lubię pierwszą część, ale to co się dzieje w kontynuacjach przygód Danny'ego Oceana i jego paczki, woła o pomstę do nieba. Już "12" była kiepska i wyglądała bardziej jak relacja z wakacji kilku bogatych gwiazdorów w Europie, niż film z prawdziwego zdarzenia. Ale "13" to już totalna klapa. Niby mamy powrót do konwencji oryginału - znów jesteśmy w Las Vegas, jest kasyno, plan wielkiego skoku itp., ale to tylko obnaża słabiznę tego żałosnego filmiku, który pierwszej części do pięt nie dorasta. Jest przede wszystkim przeraźliwie nudny, zwłaszcza jak na historię wielkiego przekrętu - nie uświadczysz tu ani krzty emocji czy napięcia które powinny być esencją takiego filmu. Twórcy zaserwowali wyjątkowego usypiacza, w którym bohaterowie głównie paradują w eleganckich ciuchach i wypowiadają drętwe kwestie w równie drętwy sposób. Poupychane na siłę gwiazdy nie mają tu nic do roboty i nawet nie udają, że chce się im grać. Zabrakło też lekkości i ironii pierwszej części. Humoru nie ma prawie w ogóle, a jeśli jakiś żart już się pojawia, to jest tak niskich lotów, że można go przeoczyć... Film ciągnie się więc niemiłosiernie, a każda kolejna minuta zamiast dostarczać rozrywki jest torturą. Strata czasu, dam naciągane 2/10 za kilka niezłych ujęć i sympatię do oryginału, ale tak po prawdzie to ten film zasługuje na jak najszybsze zapomnienie.