W filmie nie ma nic śmiesznego, nie wiem po co w ogóle to nakręcili. Aktorzy to jakieś nieporozumienie, a szczególnie ten, który grał Everetta - jakiś chudy, wyglądający jakby miał 15 lat. Z aktorów najlepiej zagrał jedynie Danny Trejo, ale dziwi mnie, że chciał wystąpić w takim gównianym filmie jak "Delta Farce". Uśmiech na mojej twarzy pojawił się tylko w momencie jak podczas strzelaniny w tym meksykańskim miasteczku usłyszeć można było kultową piosenkę "Jerry Reed - Smokey and the Bandit".
Ten film to kompletne nieporozumienie. Moja ocena to 2/10.
film bardzo dobry widać nie masz poczucia humoru a ten chudy był tam najlepszy ;)
Na pewno mam lepsze poczucie humoru niż ty, bo wybieram lepsze filmy komediowe niż ten syf.
Dokładnie! Komedie są po to by się z nich śmiać, a jak wygląd aktora w tym jeszcze pomaga to już w ogóle super :D
Zgadzam się w kwestii mizernej "śmieszności" tego filmu. Humor na poziomie "ooo wlazłem w zamknięte drzwi ha ha". Film na imdb ma średnią 3,3 i myślę, że jest ona zdecydowanie bardziej adekwatna do kozackich żartów w stylu "brzmi to kretyńsko, ale chyba jesteśmy w Meksyku".
a jaką ma mieć średnią na imdb skoro nabija się z niezwyciężonej i niosącej demokrację całemu światu USArmy ? :D
Ja lubię absurdalne komedie przełamujące granice, ale tutaj nawet nie same żarty są problemem, ale całe wykonanie filmu, role i dobór zachowań do sytuacji...przykładowo bohater, który początkowo chce ogłosić radość z tego, że jego dziewczyna jest w ciąży...on przez cały seans jest żenująco bezsensowny w swoich wypowiedziach mimo to pozostali ludzie z otoczenia nienaturalnie nie reagują na te bezsensowne zagrywki i jego żenujące wypowiedzii...te braki reakcji otoczenia są właśnie największą głupotą w tym filmie - braki reakcji na głupawe zachowania bohaterów ze strony otoczenia...są śmieszne żarty, ale wepchane są pomiędzy kiepsko zrealizowane sytuacje to one psują zabawę z oglądania filmu...ale ogólnie więcej jak średnia ta komedia 6/10
Dla mnie to również jedna wielka porażka i nie sądzę, żebym nie miała z tego powodu poczucia humoru. Zapewne podobnie jak autor wątku, po prostu cenię sobie ambitniejsze kino. Owszem, komedia ma być śmieszna, ale żarty także można podzielić na prostackie i nieco bardziej wyrafinowane. Niestety, film jest prosty i oczywisty do bólu, jedyne śmieszne momenty to ewentualnie te w wykonaniu Dannyego Trejo.
Nastawilem sie na glupote przed seansem...no i moze dlatego niezle sie usmialem ;)