Nierówny erotyk, jako dramat obyczajowy wypada miernie - nawet na poziomie gry aktorskiej z produkcji telewizyjnych długiego metrażu.
Ale wróćmy do tego erotyku. Film podjął się przekazu o Kama-Sutrze, czym tak naprawdę jest i o co w niej chodzi.
W sumie wątek nie głupi, zakończenie do bólu przewidywalne, choć całość nadrabia jeszcze w miarę klimatem - o dziwo... nie erotycznym.
To taka bardziej filozoficzna wersja klasycznego erotyku. Od erotyku ten film różni tylko akcja... bo aktorsko to dalej poziom szybkich rozbieranek i numerków ;d.
Pozdrawiam!