Film mną zdruzgotał, pomimo (celowo?) przerysowanej, genetycznie stworzonej okja. Reżyser na początku wprowadza nas w świat przyjaźni, ukazuje ,,magiczne'' zdolności świnki, takie jak: zdolność poświecenia się, bezinteresowną pomoc, rozumienie człowieka. W tle mają nas koić spokojne melodie...ale raj kiedyś się kończy i okrutna prawda o świecie nie pozostawia obojętnym. Film dosłownie jest emocjonalną huśtawką. Nie dziwię się, że Jake Gyllenhal zdecydował się zagrać w filmie Joona Ho Bonga, nie czytając nawet scenariusza.