PS. W filmie ciężko oderwać wzrok od pięknej Grace Kelly.
Dokładnie. A ja oglądam i oglądam i oglądam..... mógłbym tak bez końca :-)
PS. Też się zgadzam. Choć gra trochę zabardzo "dostojnie" . Jakby przeczuwała że wkrótce będzie księżniczką. :)
Jest wiele faktów za i przeciw.
Na forum aż roi się od dyskusji na ten temat ---->
http://www.filmweb.pl/film/Okno+na+podw%C3%B3rze-1954-1324/d...
Hitchcock to magik nie ma co.
Każdy jego film który widziałem, zrobił na mnie pozytywne wrażenie.
Też bardzo lubię twórczość Hirchcocka. Dobry film.
Przecież po tym jak wyrzuca głównego bohatera przez okno przyznaje się do wszystkiego policji.
Co nie zmienia faktu iż film byłby lepszy gdyby reżyser dał nam prawo wolnej interpretacji, jednak wszystko zostało wyjaśnione, a szkoda.
Gdyby na końcu okazało się, że Thorwald jest niewinny bądź nie da się tego rozstrzygnąć, to film mógłby rozczarowywać. Widzowie oczekiwali ciekawego 'kryminału'/thrillera, a potem, gdyby dostali półtora godziny filmu o podglądaniu niewinnego gościa, no to w sumie mijałoby się to z celem. To był przede wszystkim film rozrywkowy, dla mas, a nie taki, żeby godzinami po nim się zastanawiać, co właściwie autor nam pokazał.
Niejednoznaczność była fajna w filmie 12 gniewnych ludzi, bo to dramat sądowy i miał też skłaniać do refleksji. Ale tutaj nie sądzę, żeby celem filmu było wzbudzanie przemyśleń w widowni.
Nie przyznał się, do zabójstwa. Powiedział, że Lisa go nie wydała - może zajmował się na przykład kradzieżą biżuterii i ukradł jej naszyjnik z pereł? Dodatkowo, czemu Lisa miałaby nie powiedzieć policji o tym, że jest mordercą??
No, ale powiedział chyba coś w stylu, że zaprasza policję na wizję czy coś takiego -niby w teren, gdzie miałyby znajdować się dowody jego przestępstwa. Co ja odebrałam jako czarny humor Hitchocka, taka swoista przewrotność, bo wiadomo, że morderca raczej nie podtykałby policji pod nos obciążających dowodów.
Ten detektyw na sam koniec (po wyrzuceniu Jeffa z okna) powiedział wszystkim że ten facet pojedzie teraz z policją nad rzekę opowiedzieć o zabiciu zony (tam wyrzucił jej ciało).
Lisa go nie wydała bo nie miała dowodów za to sama była w nieciekawej sytuacji: włamała się, w ręce miała obrączkę jego żony, facet mógł więc w tamtej chwili policji o tym powiedzieć i to ja by aresztowali za włamanie, do tego za pomówienia, komu by policja uwierzyła w takiej sytuacji??? chyba to jasne!
a czemu on nie zwrócił uwagi policji na obrączkę? mógł łatwo obciążyć Lisę, ale nie chciał żeby kwestia obrączki wyciekła.
Świetny film dodatkowo przyozdobiony cudowną Grace Kelly.
Morderca nie musi przyznać się do winy aby być w innym i w realu i tu :) tu zaś wszystko wskazuje na to że winny jest.
Stawiam więc następujące twierdzenie. W filmie nie ma morderstwa.
Thorwald nie tylko nie przyznał się do niczego, w filmie brak jest też jakiegokolwiek wątku o popełnieniu takiej zbrodni.
Nikt nawet nie powiedział, że żona Thorwalda nie żyje, lub chociaż że zaginęła bez śladu. Brak wątku bezskutecznych poszukiwań żony. W filmie są tylko małe "sugestie", takie jak lekko podejrzane zachowanie Thorwalda, a z drugiej strony paranoje Jeffa, w które wciągani są po kolei pozostali bohaterowie.
Znamy okoliczność, że żona wyjechała, potwierdzona teoretycznie telegraficznie. Mało tego, gdy bohater nasz śpi, Thorwald opuszcza mieszkanie z kobietą!!
W tym sensie, Thorwald w całym filmie jedynie dziwnie się zachowuje. Pierwszy podejrzeń nabiera zanudzony siedzeniem w domu Jeff, który potem przekonuje wszystkich do swojej teorii, wciąga ich w swoją paranoję. Ale czy jednak słusznie? Moim zdaniem najważniejsze w filmie jest to, że nikt, poza widzem(!), nie widział naocznie jak Thorwald opuszcza mieszkanie z kobietą! Tę informację przynosi porucznik od świadków, którzy te informację pozyskali jedynie od samego Thorwalda. Teoretycznie słusznie zauważa to Jeff, obalając ten argument. Nikt zatem nie wie, że to się naprawdę zdarzyło.
Żadne z zachowań Thorwalda nie przeświadcza w ogóle o popełnieniu morderstwa. Może jest po prostu dziwakiem, może łatwo go zdenerwować? To jest w naszej naturze, że jak nikt nie patrzy to zachowujemy się dziwnie. O tej prywatności przypominają Jeffowi wszyscy bohaterowie, zwłaszcza porucznik pytający Jeffa ile trupów ma w szafie. Potem jednak ulegają. Więc moim zdaniem film polega na tym, że wszyscy dali się wciągnąć w paranoję Jeffa. Zaś jedynie widz, bo widział naocznie jak Thorwald opuszcza mieszkanie z jakąś babką, może dostrzec, że nie było żadnego morderstwa.
Pozdrawiam :-)
Dla mnie największym dowodem morderstwa jest moment gdy detektyw idzie do "połamanego" Jeffa gdy ten leży na podwórzu i mówi mu, że teraz Thorwald pojedzie z nimi nad rzekę na wizję lokalną czy jak to tam policja nazywa (to gdy podejrzany opowiada jak i gdzie zabił i usunął ciało).
Policjant: Thorwald jest gotów zabrać nas na wycieczkę nad rzekę.(kropka)
Porucznik: A powiedział co zakopał w kwiatkach?
Policjant: Powiedział, że pies był zbyt ciekawski, więc musiał to wykopać. Jest to teraz u niego w mieszkaniu w pudełku na kapelusze. (kropka i koniec)
Ok, to w którym miejscu jest mowa o morderstwie i usunięciu ciała nad rzekę? Po pierwsze, jak pies kopał w kwiatkach to żona jeszcze żyła. Więc nie ona tam była zakopana. Zakładam również, że nie zmieściła się ona w pudełku na kapelusze. Również nie mogło to być narzędzie zbrodni. Taka kolei rzeczy.
Dwa, jak zapewne Jeff był przeświadczony, Thorwald poćwiartował ofiarę i wyniósł w nocy w walizce (te nocne kursy Thorwalda), prawdopodobnie nad rzekę. Tyle, że były to dwa kursy z niezbyt ciężką walizką. Ciała nie upchał by na dwa kursy w niezbyt dużej walizce. Plus, widać jak ją Thorwald niesie, nie jest ona specjalnie ciężka. A powinna by ważyć ze 25-30 kilo (baba musiała ważyć z 50-60 kilo, podzielić na dwa kursy). Próbowałeś kiedyś nieść worek cementu? To spróbuj, to zobaczysz co mam na myśli, jak się niesie 25 kilo. Czegokolwiek więc Thorwald tam nie wynosił, nie mogły być to szczątki żony.
Jestem pewien, że film polega właśnie na tym, że Jeff wciąga wszystkich po kolei w swoje paranoje. Pytanie czy powinien wciągnąć w to widza, który jako jedyny wie, że Thorwald opuszcza mieszkanie z żoną wczesnym rankiem.
W filmie nie ma śladu morderstwa, jest tylko wyobraźnia Jeffa :-)
Co do walizek, nie takie błędy w filmach mają miejsce, ktoś nie pomyślał o wadze kobiety, zresztą nie wszystkie "kursy" musiały być pokazane widzowi, gdyby było ich 7 czy 10 byłoby to nudne, a przecież nie ukazano by tego w tempie a la pościgi za Bennmy Hillem :)
Co do psa to nie pamiętam kiedy zaczął kopać, nie pamiętam czy mowa była o pudełku na kapelusze ale skoro tak to mogła być tam np. ręka z obrączka która nie chciała zejść..., głowa czy w ogóle biżuteria albo fałszywe papiery, pieniądze- to dywagacje akurat, równie dobrze ja się mogę Tobie zapytać co wobec tego w nim było co warte było zakopania (ukrycia przed ludźmi) przez praworządnego człowieka?
P.S.
Nie musisz mi radzić by podnieść worek z cementem bo to już raz robiłam, serio.
Film rewelacyjny przyozdobiony super przystojnym Jamesem Stewartem, można go jeść łyżkami.