Oko orła

Eye of the Eagle
1986
5,2 17  ocen
5,2 10 1 17
Oko orła
powrót do forum filmu Oko orła

Oko orła

ocenił(a) film na 5

Po krótkich fragmentach batalistycznych z filmów Final Mission i Devastator Cirio H. Santiago zaostrzył mój apetyt na film wojenny w jego wykonaniu. I gdy w końcu Santiago zabrał się za pełnometrażowy film wojenny okazało się, że stworzył on dość przeciętny film akcji. Bo nie dam się przekonać, że dżungla, jeden helikopter i kilkunastu uzbrojonych mężczyzn tworzy film wojenny. Fabuła jest tu nader nieskomplikowana. Jeśli ktoś by mi powiedział, że panowie Zucchero i Hogge pisali scenariusz dłużej niż jeden dzień to bym nie uwierzył. Niuanse fabularne, ciekawi bohaterowie czy zwroty akcji tego w tym filmie nie znajdziemy. Obraz Cirio H. Santiago stawia przede wszystkim na akcję i jeszcze raz akcję. Strzelaniny, wybuchy, bójki i pościgi to esencja i jedyna atrakcja tego filmu. Te elementy wykonane zostały naprawdę przyzwoicie, choć z czasem zaczynały nudzić ponieważ brakowało jakiegoś odbicia, czegoś co nie byłoby tylko bieganiem po dżungli z karabinem. Fabuła jest tu naprawdę mikroskopijna. Jakakolwiek intryga zawiązuje się ok 40 minuty, wcześniej zaś poznamy próbkę możliwości bojowych naszych głównych bohaterów czyli oddziału Orłów. Słowo oddział jest tu chyba na wyrost ponieważ w jego skład wchodzą 3 osoby, zaś jedną z nich jest Robert Patrick (zanim stał się T-1000). Głównym zadaniem Orłów będzie zlikwidowanie Zagubionego dywizjonu, czyli grupy dezerterów. W tym wszystkim jest jeszcze postać fotoreporterki i motyw prywatnej zemsty na przywódcy Zagubionego dywizjonu ale to tylko dodatki, którymi nie przejmuje się nawet sam reżyser. Jak pisałem tu liczy się akcja. Technicznie jest w porządku, choć widać, i to nie pierwszy raz, że Santiago zmagał się z małym budżetem. Aktorzy zagrali słabo ale i tak głównie biegają po dżungli, a muzyka była tylko dodatkiem gdzieś na uboczu całej akcji. Naprawdę szkoda, że film nie miał jakiegokolwiek scenariusza bo widać, że pan Santiago ma rękę do ukazywania rozwałki. Nie jest to też jego jedyny film wojenny więc jest szansa, że stworzył on coś naprawdę sycącego i ekscytującego w tej materii. Gdy nie oczekuje się niczego poza B klasową rozwałką w dżungli, a w trakcie seansu wyłączy się myślenie to seans może należeć do strawnych. Amatorzy takich dżunglowych strzelanin z ery VHS pewnie się skuszą ale z pewnością nie jest to najwyższa półka w tym gatunku.