[SPOJLER] Na 15 minut przed końcem myślałem, że dam 3/10, ale przy tym ogromie głupoty jakiej mieliśmy natężenie w końcówce to jednak wydaje mi się to za wysoką oceną. No normalnie zniszczyło mnie to. Koleś stoi na kamieniu, wszyscy go widzą, on widzi tą swoją pannę i w bezruchu pozwala ją zabrać do tego kolesia i poderżnąć gardło. Za chwilę pokonuje armie typów by dostać włócznią. Nieporozumienie. Ale nie to mnie zrzuciło z fotela. Ktoś mi może wytłumaczyć co się stało później? Jakieś cofnięcie czasu i wersja alternatywna. Hahaha. No niemożliwe to było. Próbowałem to sobie jakoś wytłumaczyć - może tam w Azji, w tej kulturze wierzą w jakieś 2 wersje wydarzeń, w sumie nawet jest ten znak równowagi. Ale i tak to nie przemawia do mnie.
Jestem fanem filmów walki i w sumie dużo ich widziałem. I tak jak pierwszą część Ong Bak oceniam na 8/10 to tutaj dam te 3/10, choć wydaje mi się to za dużą oceną, no ale w sumie były sceny walki więc niech będzie. Ale szczególnie nie polecam tego filmu, bo jeszcze gorszy od dwójki.
Chodziło o to że ta pierwsza wersja nie odbyła się na prawdę,tylko w umyśle głównego bohatera,tak właśnie wojownicy przygotowują się do walki,wyobrażają sobie wszystkie ruchy i co może się wydarzyć jeżeli zrobią coś nie tak(tak jak w grze komuterowej ale oni to robią w umyśle) ta druga była już na prawdę,pamiętaj że w Azji walka to tylko medytacja w ruchu,a prawdziwe starcie dzieje się w umyśle,gdy wojownik jest gotowy wygrywa bez problemu lub nawet bez walki,bo niszczy psychicznie przeciwnika.Tylko w kulturze zachodniej o zwycięstwie decyduje siła mięśni i umiejętność walki czysto fizycznej,w Azji krążą legendy o mistrzach co niszczyli wrogów bez walki bo ich siła umysłu była tak wielka że nie potrzebowali używać siły fizycznej,a jeżeli do niej dochodziło to potrafili walczyć i wygrywać nawet z armią,dla europejczyka to baśnie nie walka,ale dla azjaty ideał do osiągnięcia.Chyba ten film jest za trudny w odbiorze dla ludzi spoza Azji oceniając po ocenach.
Zniszczenie przeciwnika bez siły fizycznej tylko przy pomocy silnej psychiki, niezły filozof z ciebie.
nie do końca zrozumiałeś należy zniszczyć przeciwnika psychicznie w sensie absolutnego spokoju,pewności siebie i zdecydowania,a fizycznie to jest tylko dobicie taka walka trwa zazwyczaj bardzo krótko.Azjaci mają inne podejście do treningu sztuk walki bo traktują ją jako medytacje w ruchu i sztukę walki zarazem,tylko biali traktują walkę jako mordobicie nie wyższych wartości moralnych i to jest właśnie cała różnica.
Bo to jest film,ukazane jest to bardzo realistycznie.Pamiętaj że Tony Jaa trenuje nie muy hai,ale muay boran to jest starożytna odmiana i zawiera sporo technik i elementów których w szkołach muy thai nie zobaczysz.Muy thay w dzisiejszej formule ewoluuje do sportu,a muay boran to pierwotna sztuka walki z której powstal muy thai,mam nadzieję że widzisz różnicę między sportem walki,a sztuką walki.
Nie bój się, akurat wiem co to i Muay Thai i May Boran ale nie za bardzo rozumiem o czym ty teraz do mnie? Pisaliśmy o alternatywnych rzeczywistościach w filmie a ty nagle o ciosach i technikach.
Chodzi mi o to że my na filmach najczęściej oglądamy tylko czystą walkę(mordobicie),ale w muay boran,czy muy thai są także rytuały(np. przed walką i inne podobne elementy) i techniki których się normalnie w filmach się nie pokazuje,a Tony Jaa chciał w tym filmie przybliżyć tą bardziej "duchową"lub religijną stronę tej starożytnej sztuki walki nie tylko efektowne mordobicie.Akurat dla Azjatów sztuki walki mają także silne elementy religijne np.tai-chi dla taoizmu czy mauy boran dla buddyzmu.Jak już pisałam ten film jest bardzo azjatycki i dla ludzi spoza Azji jest sądząc po ocenach ciężki do zaakceptowania.