Piękny film. Niezwykły portret zagubionego, wrażliwego młodego człowieka, który nie potrafi się odnaleźć w świecie, którym główną zasadę stanowi hedonizm, brak uczuć, cielesność. Bohater dostrzega pustkę takiego życia jednak nie jest w stanie się od niego odwrócić na dobre. Brak mu wsparcia ze strony najbliższych. Gdyby ktoś wyciągnął do niego rękę i obdarzył go miłością historia mogłaby się zakończyć zupełnie inaczej. Pouczające jest to jak bardzo ci, którzy popełnili błąd potrzebują wsparcia. Szczególnie od tych najbliższych. Dlaczego nie zwracamy uwagi na innych, a kogoś, kto odbiega od normy... przekreślamy. Patrzmy poza własny czubek nosa, niewiele potrzeba, żeby wskrzesić zagubionego. Nie trzeba szukać daleko, wystarczy otworzyć oczy na drugiego człowieka...
Zgadzam się. Zastanawiam się jaki byłby koniec tej historii, gdyby Thomas pojawił się jednak na tym przyjęciu urodzinowym. Anders czekał tam na niego dosyć długo, ale ten nie przyszedł.
I gdyby siostra przyszła na spotkanie, albo chociaż dziewczyna odebrała telefon....
Myślę, że to wszystko nie miałoby znaczenia. Anders i tak by się zabił. On już nic nie czuł i dlatego podjął decyzję, jaką podjął.
"A stare przyjaźnie to dawno przebrzmiała bajka
Nie ma już tego luzu, teraz inne wieczory
Gdzieś zniknęły szklane domy
Pamiętam momenty jak ze snu chwile, jest ich tyle
Nawet jeśli często sens ich mylę
Wspomnienia bolą, ale chyba nic poza tym
Może te ślady jeszcze kiedyś zaprowadzą mnie tam"
Eldo i Fisz
błahaha jak nie dostrzega hedonizmu jak sam wali herę po kablach ? Wystarczy, że postać głównego bohatera zamiast przystojniaka zagrałby prawdziwy młody człowiek wykończony tym dragiem (wystarczy sobie wpisać w google "heroin user" i zobaczyć grafiki) a z pewnością miałby on nieco mniej fanek.