W końcowej scenie okazało się, że Krug żyje, chociaż kiedy Emma go ostatecznie uderzyła gaśnicą w głowę, John sprawdził mu puls na szyi - wnioskuje z tego, że nie żył, bo kiedy by żył, przecież by go dobili.
Mam na myśli tę końcową scenę, kiedy John wsadził głowę sparaliżowanego od szyi w dół Kruga do mikrofali (?).
No wsadził,i co?;D Skoro okazało się,że żyje to postanowili zrobić mu coś extra,tak za zakończenie żywota ;)
Widocznie wtedy jeszcze żył, tylko był nieprzytomny. Mnie zastanawiają motywy rodziców, bo od samego początku nie chodziło im raczej o zemstę, tylko o jak najszybszym dotarciu z córką do szpitala. Pierwszego z gości zabili chyba w samoobronie, gdy on zjawił się w domu i zobaczył ranną dziewczynę. Później gdy się okazało, że nie mogą uruchomić łodzi postanowili pozbyć się zagrożenia ze strony pozostałych. Natomiast Krug zginął już tylko z chęci zemsty- przecież gdy był nieprzytomny można było go unieruchomić, uciekać z domu, wezwać policję...lub chociaż po prostu go zabić, a nie wymyślać brutalny sposób z mikrofalą.
Film gloryfikuje brutalną przemoc- nie polecam.
Zgadzam się w 100%. Niby dobro córki najważniejsze, a nie zawieźli jej dopóki nie skończyli ze wszystkimi, i to w taki sposób. Brutalny samosąd. Chociaż film ogólnie niezły.