ani czasu - na ucieczkę, zatem błyskawicznie postanawiają się ukryć. Niemcy - jak to Niemcy w polskich filmach wojennych - przyjeżdżają, pokrzykują gardłowo... Ich dowódcy wbiegają do środka budynku, rozkładają mapy sztabowe, coś tam szwargotają. A aktor Krzysztof Chamiec, z ukrycia, wszystko słyszy i nawet podgląda te niemieckie mapy przez lornetkę. Następnie Niemcy szybko się zwijaja i odjeżdżają. W kategorii "największa bzdura i szczyt braku realizmu" - powyższa scena ma szansę zająć miejsce poczesne.
Dylogię Passendorfera reklamowano w prasie jako epicką (wreszcie) opowieść o polskim wkładzie w ostateczne rozgromienie faszyzmu. Ale tak naprawdę mamy tu jedynie historyjkę pełną politycznych nieprawd i uproszczeń; współzdobywcą Berlina okazuje się nie tyle Żołnierz Polski, ile kapral Naróg z kolegami.