PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=806199}

Ostatnie prosecco hrabiego Ancillotto

Finchè c'è Prosecco c'è Speranza
6,0 1 122
oceny
6,0 10 1 1122
5,2 6
ocen krytyków
Ostatnie prosecco hrabiego Ancillotto
powrót do forum filmu Ostatnie prosecco hrabiego Ancillotto
ocenił(a) film na 7
AutorAutor

Film, którego pewnie też prawie nikt nie widział. Po "Dziewczynie we mgle" chciałem zobaczyć czy kolejny włoski film też mi się tak spodoba.

Jest to kryminał w którym inspektor z miasteczka Treviso niedaleko Wenecji, dostaje do rozwiązania dwie sprawy. Zaczyna się prosto, od dość oczywistego samobójstwa lokalnego właściciela winnicy i producenta win. Tyle że chwilę potem zostaje zastrzelony miejscowy właściciel cementowni, który był ważną osobistością miasteczka, a wszystkie tropy prowadzą do właśnie zmarłego hrabiego.

Ja spodziewałem się lekkiej komedii kryminalnej i ubawu podczas prowadzenia nieporadnego śledztwa, przez małomiasteczkowego policjanta grubaska. Myliłem się jednak, gdyż jest to kryminał i dramat z lekkimi wstawkami humorystycznymi. I objawiały się one głównie w drobnych złośliwostkach w dialogach i drobiazgach typu motyw nowej marynarki. Momentami przypominało mi to trochę włoską wersję "Cienkiej Niebieskiej Linii" z R. Atkinsonem choć twórcy próbowali bardziej utwardzać bohatera, w czym nie pomagała jego aparycja. Poza tym atmosfera stara się zagęszczać, gdy bohater szuka motywu i drugiego dna prowadzonej sprawy. Nie pomaga mu w tym ani miejscowa ludność, ani przełożony, który jest tuż przed emeryturą (ich rozmowy są kolejnym drobnym elementem humorystycznym). Nagle dość niespodziewanie pogłębiono i postać samego inspektora i ofiary. Widz jest nakłaniany do refleksji i zastanowienia się nad całą sytuacją. Wyszło to trochę dziwnie w odbiorze ale i tak byłem zadowolony z seansu. Problemem jest też to, że gdy podobne sprawy są prowadzone w małych miejscowościach, to liczba podejrzanych też jest ograniczona. Można się samemu domyślić podejrzanego. Trochę też za bardzo próbowano upchnąć wszystko w jednym filmie, dać część publiczności i część krytykom ale mi się to bardziej podobało niż np. w takim "Nigdy cie tu nie było". Pomagały poza tym piękne widoki północnych Włoch. Ode mnie 7/10 i polecam jeśli ktoś chce czegoś innego niż letnie blockbustery i lubi kino europejskie.

AutorAutor

Ten film ma coś wspólnego z "Dellamorte dellamore"?

Lorelei_3

Tyle co "Siedem piękności Paskwalino":-)