Prawdopodobnie mieszkańcy Dalekiego Wschodu mogą odebrać "The Killer" jako przygody/oczywiste problemy szanowanego w ich tradycji wzoru wojownika. Użycie melodramatycznych chwytów ułatwiałoby rozumienie filmu osobom o większej wrażliwości.
Niestety ja znam wersje Johna (Jeffrey'a) Chow'a, inspektora Lee oraz bohaterów melodramatów z filmów produkowanych w Kulturze Zachodniej. Stąd płaczliwe, poetyckie odwołania zawarte w dziele Woo nie budzą u mnie najlepszych skojarzeń...
Film zaskakuje bardzo krótkim czasem rozwijania się solidnej jatki. Sceny walk, czy strzelanin kręcone są z lekkością, której może pozazdrościć niejeden Hollywoodzki reżyser.
Przyjacielskie spotkanie kolegów z jednej kamienicy, wychowanych na Disneyu rozbraja:)
warto zobaczyć