mogłoby to wypalić, to na brytyjskim gruncie i w brytyjskich realiach, może by wypaliło. A tak, mamy mix jankesko - brytyjskich aktorów i, moim zdaniem, niezbyt udaną próbę mariażu dwóch estetyk poczucia humoru. Główna para bryluje, owszem, ale drugi plan pasuje jak kwiatek do kożucha i zupełnie ginie, nie wnosząc prawie nic. McKinnon gra ciągle tę samą wersję siebie, co jest już nudne, jak ktoś zna jej dorobek. Para grająca architektów nie wiadomo po co tam jest, bez nich film nic by nie stracił, bo też nic nie zyskał. Potencjał Gatwy zmarnowany, dosłownie robi za "mebel". Jedynie postać Sandberga się cokolwiek przebija. No i epizod z Jenney w miarę zabawny. Parafrazując: "mnie nie śmieszy". Może lecieć w tle do mycia okien, czy skręcania mebli z Ikei.
Pytanie, czy zostały wykorzystane wnętrza i scenografie z "Bear" w kuchennych scenach, skoro Colman gra w tym serialu, bo wyglądało to dość znajomo, ale nie znam fabyły, aż na tyle. 5/10