PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=118442}

Pachnidło: Historia mordercy

Perfume: The Story of a Murderer
7,4 324 214
ocen
7,4 10 1 324214
6,2 22
oceny krytyków
Pachnidło: Historia mordercy
powrót do forum filmu Pachnidło: Historia mordercy

Nie zgadzam się z opiniami tutaj. Mi się koniec bardzo spodobał. Myślałam, że reżyser zakończy
życie głównego bohatera w "trywialny" sposób tj.bohater się zabije, założy własną perfumerię
albo będzie mieszkał z daleka od ludzi wąchając swoje perfumy (ewentualnie jak mu się
skończą - to zacznie znowu zabijać). Ale tak nie było. W pewien sposób fakt, to wszystko kończy
się śmiercią, ale to nie było takie "typowe" samobójstwo.

Myślę, że ten film trzeba brać metaforycznie - cały, czyli również koniec. Końcówka ujęła ciekawy
aspekt, który można zapisać w słowach : "Miłość potrafi być destrukcją". Ów tajemniczy zapach
tak rozkochał w sobie zgłodniałych ludzi, że aż zjedli swojego "Mesjasza" (pamiętajmy, że
bohater wylał tutaj na siebie całą buteleczkę, dlatego to wywołało "agresjo-miłość", wcześniej
było to zaledwie parę kropelek, które obdarowywały ludzi jedynie euforią).

Można więc powiedzieć, że film ukazał życie bohatera jako ciągłą destrukcję. A kim jest bohater?
Kim innym jak nie artystą szukającym miejsca na Ziemi? Kim innym jak nie perfekcjonistą? I
myślę, że reżyser świetnie ujął zagładę, do jakiej niestety może doprowadzić miłość czy
nadmierny perfekcjonizm - w końcu życie artysty cierpieniem wiecznym jest, a przynajmniej
często bywa.

Poza tym zobaczyłam też przenośnię do chrześcijańskiego rytuału - dzielenia się ciałem
Chrystusa. Dla biednych i wygłodniałych - główny bohater stał się swego rodzaju Mesjaszem,
oni zjedli jego ciało, czyli w sumie coś podobnego do kościelnej Eucharystii.

Dostrzegłam wiele innych tematów, aspektów, o których nie wspomnę, bo moja wypowiedź byłaby
zbyt długa. Niemniej jednak uważam, że końcówka jest jak najbardziej przemyślana, a wszelkie
magiczne udziwnienia trzeba traktować jako metaforę, bo cały film składa się z tysięcy wątków,
które razem tworzą wielką przenośnię i wprowadzają w metafizyczny niepokój.

ocenił(a) film na 10
WarAndDestruction

To doprawdy przyjemne - przeczytać wypowiedź, która została przemyślana i wypłynęła spod palców inteligentnej osoby.
Są takie filmy, których "gniotami" nie można nazwać, niezależnie od tego, jak bardzo szukałoby się wad.
Tutaj, niestety, przeczytałam już kilka takich opinii, ludzie nawet nie umieją tego sensownie uzasadnić.
Dziękuję, że doceniłaś ten film i - co najważniejsze - podzieliłaś się tym z innymi.
Bardzo podreperowałaś poziom obecnych na tej stronie postów.
Pozdrawiam.

WarAndDestruction

Książka. Film jest na podstawie książki i tam jest właśnie takie zakończenie.
Zawsze oglądając go zastanawiam się nad sensem końcówki,nad sensem sceny z pierwszą dziewczyną... Ale najczęściej skupiam się nad tym, jak piękny jest ten film, jaki ma cudowny klimat, muzykę, jak bardzo plastyczne sa te obrazy mimo swojej czasem obrzydliwości. Nie ważne, jest w nim cos takiego, co sprawia że od pierwszego "obejrzenia":) wracam do niego i wracam i za każdym razem a każdy seans jest dla mnie małym świętem.
Jedna rzecz, która w pewien sposób rożni go od książki - tam Grenoullie był odrażający,nie wzbudzał krzty sympatii, mój pierwszy główny bohater, którego szczerze nie lubiłam. W filmie, mimo swoich psychopatycznych skłonności wzbudza czasem współczucie, czasem nawet cień sympatii.

ocenił(a) film na 9
WarAndDestruction

Bardzo ciekawa interpretacja. Ja jednak w odwrotny sposób zinterpretowałam ten film, nie jako "Miłość potrafi być destrukcyjna", tylko że miłość jest najwyższą wartością. Poznajemy całe życie bohatera od jego narodzin i widzimy, że zawsze był samotny. Za cel postawił sobie stworzenie idealnych perfum i dokonał tego niemożliwego. Myślał, że wtedy będzie spełniony. Jednak tak się nie stało. W scenie na placu widzimy, że zdał sobie z tego sprawę, że nigdy nie był kochany i nie jest w stanie kochać. I w tym momencie zaczyna się choć po części rozumieć jego postępowanie, a w rezultacie współczuć.

ocenił(a) film na 8
astriol

Astriol, podzielam Twoje zdanie :-)

ocenił(a) film na 8
WarAndDestruction

Piękna wypowiedź opisująca film.
Dodam ze swojej strony, że mi bardziej trafił przekaz o tym, że losy Jana Baptysty mogły potoczyć się inaczej, gdyby ta pierwsza rudowłosa dziewczyna nie wystraszyła się, nie odtrąciła go. Ten sam zestaw genów, ale w innych warunkach byłby postacią pozytywną.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones