Dokument sam w sobie nie jest jakoś specjalnie wciągający, ale są tu sceny, które naprawdę należy zobaczyć. Taki film ku przestrodze.
Ogląda się to dziś jak rytuały jakiegoś dzikiego i tajemniczego ludu, albo podróż w czasy najciemniejszego średniowiecza, a to był 1958 rok.
To interpretacja podobna do tej jaką wysnuło jury na Festiwalu w Moskwie. Jakby na to nie patrzeć, to z powodu innych walorów - ludowych, tradycyjnych; właśnie pamiątek - żywych, z przeszłości tak dalekiej jak średniowiecze, dostało nagrodę Grand Prix w Oberhausen. To niezwykłe jak różnorodnie można interpretować ten film.
Pozdrawiam! ;-)
w rzeczy samej - Grand Prix w Oberhausen, to nagroda dla rzeczywistych walorów tego filmu, niedostrzegalnych dla tłuszczy epatowanej bezideowym postmodernistycznym bełkotem uwiądu - tego typu dokumenty podobnie jak czarna seria dokumentu, musiały drażnić bolszewicką swołocz - jak zresztą jakikolwiek inne przejaw prawdy obiektywnej... })
Zaczęła drażnić gdy w końcu ja zrozumieli, wcześniej wręcz przyklaskiwali tego typu ruchom, wobec ruchu "październikowego". To widać właśnie w czarnej serii i jej zastopowanym rozwoju, zresztą chyba ze wszystkim tak było, choćby pisarzami. Wpierw "Herkulesy" a potem podstawa fabularna pod "Kanał" Wajdy. Dobrze że te czasy przeminęły (jedynie metafora na tym cierpi). ;-)
a dla mnie jest to wzorowa postawa człowieka, przepiękny dokument pozwalający porównać to z dzisiejszymi świętami i obchodami a także postawą człowieka.
Zgadzam się. Wiara jest kwestią indywidualną, ale ludzie, którzy swoją religię traktują tak poważnie, bez żadnego cynizmu ani dystansu, są zawsze godni najwyższego szacunku i podziwu. I wtedy, i dzisiaj wielu ludzi traktuje religię jako narzędzie do zdobycia korzyści, ale uczucia i intencje tamtych pielgrzymów były szczere; ich ból, wzruszenie, wdzięczność, pobożność.
Właśnie, zaletą tego dokumentu jest utrwalenie tajemnicy przeżywania wiary przez tzw. prosty lud. Widzę w nim przede wszystkim przepiękne twarze zagłębione w misterium przerastającym i jednocześnie uświęcającym trudy ich codzienności.
"Przerażające" ; "ku przestrodze."
Rzucanie takimi ocenami bez podstawy do niczego nie prowadzi. Żeby takie zarzuty się zmaterializowały wypadałoby odpowiedzieć na pytanie:
Jaka i komu krzywda się działa na tym filmie, żeby go potępiać?
Ja tu nic zdrożnego nie widziałem, a do kościoła nie chadzam, co nie znaczy że z góry muszę potępiać takie ruchy pasyjne jak w filmie.